Cztery upalne dni trwało niepowtarzalne spotkanie The Makers w bajecznych przestrzeniach kampusu Design Nature w Sobolach w województwie lubelskim. Pięciu zaproszonych twórców oddawało się tu swoim pasjom, tworząc dzieła inspirowane przesłaniem marki The Balvenie. Według tej idei, rzemiosło i talent to nie wszystko – aby tworzyć wybitne dzieła, potrzeba jeszcze prawdziwej potrzeby serca.
A jeszcze lepiej, jeśli twórca znajdzie sobie do pracy miejsce z duszą. Trudno wyobrazić sobie ciekawszą przestrzeń dla takich projektów niż kampus w Sobolach, prowadzony przez Studio Rygalik. Doborowe towarzystwo, kreatywna atmosfera długich wieczornych rozmów przy stole daje zaczyn do pomysłów projektowych i twórczych manifestacji. Nawet ogromna wiekowa lipa, zaglądająca na werandę buzuje tu codziennie głośnym, pracowitym bzyczeniem pszczół, towarzysząc gościom podczas burzliwych obrad twórczego kolektywu.
Alchemia zdarzenia
Gosia Rygalik, prowadząca Kampus Sobole, projektantka, edukatorka, pełniła także funkcję kuratorki projektu, The Makers, scalając zespół twórców z pięciu różnych dziedzin: ceramiki, fotografii, aktywizmu kulinarnego, designu i tekstu kulturowego. Szukając obszarów wspólnych, zauważyła, że chociaż dla wszystkich „Makersów” ważnym punktem odniesienia jest nowoczesne myślenie o świecie, to jednocześnie świadome czerpanie z tradycji daje siłę i unikalny wymiar ich projektom. Punktem wyjścia do pracy, była wierność rzemiosłu, na którym bazuje marka The Balvenie.
Jest to jedyna destylarnia w Szkocji, w której produkcja odbywa się według zasady Pięciu Rzadkich Rzemiosł. Są to kolejno: własna uprawa jęczmienia, własna słodownia, mistrz kotlarstwa, zespół bednarzy, a także doradztwo mistrza słodu Master Distillera, Davida C. Stewarta MBE, który przewodniczy wszystkim etapom tworzenia trunku. Jest on najdłużej pracującym rzemieślnikiem na tym stanowisku w historii szkockiej whisky, a w 2016 roku został odznaczony przez królową angielską Orderem Imperium Brytyjskiego za swoje zasługi dla rozwoju tego przemysłu.
– Kluczem do sukcesu okazało się zaproszenie tutaj odpowiednich osób, takich, z którymi czułam, że będzie nam po drodze, dla których wartości, które wzięliśmy na warsztat i atencja dla rzemiosła są po prostu naturalne – podsumowuje Gosia Rygalik. – Nie pracowaliśmy w ciasnej kolaboracji. Po prostu byliśmy razem w alchemii tego zdarzenia, inspirując się nawzajem. Przenikały się wątki i pomysły, ale każdy miał swoją przestrzeń i swobodę twórczą. Synergia charakterów i talentów na koniec połączyła się w spójną całość. Wierzę w to, że dobre skadrowanie sytuacji, danie uczestnikom ciekawej ramy, w której jest jednak dużo powietrza i miejsca na indywidualizm, powoduje, że rzeczy naturalnie się wydarzają i uzupełniają.
Nowe rzemiosło jest o relacjach
Alicja Patanowska, artystka, projektantka, ceramiczka, prowadzi we Wrocławiu własną pracownię. W projekcie The Makers stworzyła serię ceramik Astral z terakoty – gliny pozornie nieszlachetnej, bardzo podstawowej i naturalnej. Nieregularne formy naczyń odwołują się do haptyczności, otwierają na dotyk, bezpośredni kontakt. Artystka podejmuje także temat błędu jako elementu tworzenia.
– Jestem tutaj w o tyle komfortowej sytuacji, że właśnie obroniłam doktorat na temat nowych kontekstów rzemiosła, a w szczególności o wiedzy ucieleśnionej. Stawiam w nim tezę o połączeniu ciała i głowy, podczas pracy rękoma. Toczenie na kole jest doświadczeniem cielesnym. To idealnie odnosi się do naszego projektu – śmieje się Alicja.
Natura vs. kultura
Jacek Poremba, fotograf, portrecista, na potrzeby projektu stworzył serię zdjęć, które są wynikiem poszukiwania formy na ukazanie zderzenia tradycji z nowoczesnością. – Uwielbiam takie połączenia i przenikanie wątków starego z nowym w architekturze i designie – tłumaczy fotograf.
Za punkt zaczepienia posłużył mu monolit z filmu „2001: Odyseja kosmiczna” (1968) Stanleya Kubricka oraz praca jego ukochanego artysty Richarda Serry, „East-West/West-East” z 2014 roku. Na pustyni w Katarze, Serra postawił potężne monolity w odległości kilku kilometrów od siebie. Powstało gigantyczne zderzenie natury z piękną, prostą formą obiektów z rdzewiejącej stali.
W Sobolach Jacek fotografował obiekty ze sklejki drewnianej, które stworzył Tomek Rygalik, oświetlając je ciepłym, bursztynowym światłem, delikatnie kojarzącym się z marką The Balvenie. – Interesowała mnie prosta, geometryczna forma monolitu w zderzeniu z naturą. Kontrast formy i temperatury światła, którym świeci monolit – z chłodnymi barwami naturalnej zieleni i nieba.
Okno na zachwyt
Tomek Rygalik, projektant, wykładowca, aby stworzyć przestrzeń do ponownego połączenia się z naturą, użył środków wyrazu, którymi posługuje się na co dzień, czyli designu. Zaprojektował narzędzie do kadrowania natury – obiekt „16:9”.
– Kadr „16:9” jest oknem na przyrodę. Kontekstualna praca, kadruje wybrane miejsca, ale także ludzi, którzy przy tym kadrze się spotykają. Pulpit głębokości 20 cm pozwala tak jak dawniej na trzepaku spotkać się z przyjaciółmi. Można tu odstawić coś dobrego do jedzenia lub picia. Służy więc także do integracji, doświadczania piękna przyrody i bycia wobec natury. Zwykle design ma funkcję wspierającą, jest cichym bohaterem, podczas gdy to ludzie są najważniejsi. Tutaj jednak najważniejszy jest kontakt z naturą – podkreśla projektant. – Inspiracją dla powstania tej pracy były też kadry sobolskiego ganku, z którego można bezustannie zachwycać się zmieniającym otoczeniem.
Przyjemność w bogactwie smaków
Maria Przybyszewska, kulinarna aktywistka, skomponowała kulinarną instalację, używając składników, inspirowanych produktami The Balvenie. Dąb, miód, kłosy świeżego jęczmienia i autorski sękacz, prezentowane w promieniach zachodzącego słońca na drewnianym stole były kwintesencją naturalnych smaków, obfitości i przyjemności płynącej z natury.
– Różnica między kunsztem rzemieślniczym a zwykłym wytwarzaniem polega w głównej mierze na niepowtarzalności. Nawet jeśli rzemieślnik wykonuje jedną rzecz, to zawsze będzie ona ciut inna od poprzedniej, i to właśnie czyni ją wyjątkową. Dla mnie rzemiosło to głównie praca ludzkich rąk, to energia wkładana bezpośrednio w produkt – tłumaczy Maria.