Więcej rozumiem rękami, niż patrząc

Projektantka Alicja Patanowska jest artystką i twórczynią ceramiki. Jest także uczestniczką projektu The Makers, który odbył się w czerwcu w kampusie Design Nature w Sobolach. Właśnie tam rozmawiałyśmy o tym, czym jest dzisiaj nowe rzemiosło, a także o roli cielesności w tworzeniu i doświadczaniu ceramiki.

To niezwykłe spotkanie twórców inspirowane marką The Balvenie zaowocowało barwnym kolektywem twórczym, celebrującym rzemiosło i naturę. Artyści zaproszeni do projektu stworzyli w kampusie Design Nature unikalne dzieła – Gosia i Tomek Rygalik, projektanci, prowadzący Kampus Sobole, Maria Przybyszewska, aktywistka kulinarna, Jacek Poremba, fotograf i Alicja Patanowska, twórczyni ceramiki przez kilka czerwcowych dni pracowali tu nad swoimi projektami. Inspirując się nawzajem, odnieśli się także do idei Pięciu Rzadkich Rzemiosł, według której odbywa się produkcja unikalnych trunków w szkockiej destylarni The Balvenie. Marka manifestuje swoją wierność tradycji i rzemiosłu poprzez własną uprawę jęczmienia i własną słodownię, a także uczestnictwo w procesie mistrza kotlarstwa, zespołu bednarzy, oraz mistrza słodu, Master Distillera, Davida C. Stewarta MBE. Ciekawa historia i przesłanie marki stały się punktem wyjścia dla kreatywnych działań „makersów”.

Czym zajmowałaś się w projekcie The Makers?

Stworzyłam serię form ceramicznych Astral z terakoty – gliny pozornie nieszlachetnej, bardzo podstawowej i naturalnej. Płynne i nieregularne kształty naczyń odwołują się do haptyczności, otwierają na dotyk, bezpośredni kontakt. 

Zwracasz uwagę na to, że tworzenie ceramiki to w dużej mierze doświadczenie cielesne, które ponadto wymaga pewnej zgody na błąd, na niedoskonałość.

Jestem w o tyle ciekawej sytuacji, że właśnie obroniłam doktorat o nowych kontekstach rzemiosła i wiedzy ucieleśnionej, czyli połączenia ciała i głowy, bo taka jest główna teza tej pracy. Tutaj w Sobolach, podczas uroczystej kolacji, specjalista od whisky i miłośnik The Balvenie – Jonatan Mróz opowiadał nam o doświadczaniu smaków i aromatów, co także nie mieści się jedynie w słowach, jest bardziej opowieścią o doświadczeniu cielesnym. Podobnie jest z toczeniem na kole, w moim przypadku jest to 17 lat doświadczenia, a zauważ, że taki “garnek” powstaje w ciągu jednej minuty! Lata praktyki to są setki nieudanych prób i uważność na najdrobniejsze szczegóły. 

Seria Astral, którą rozwijasz w ramach The Makers gra zamierzoną deformacją, ciekawa jestem, czy to trudny do uzyskania efekt?

Aby powstał taki rodzaj deformacji, jaki sobie zamierzyłam, przede wszystkim muszę bardzo dobrze poznać materiał, z którym pracuję. Zanim usiądę do toczenia skomplikowanych form robię serię próbnych elementów, czasami ilościowo nawet przewyższającą docelową serię. Sprawdzam jak cienką ściankę da się wytoczyć, jak długo mogę manipulować mokrą gliną, jak szybko powinna obracać się tarcza koła. Ale to nie jest wiedza, którą da się zamknąć w słowach, ona w dużej mierze jest w moich dłoniach. Najpierw powstaje walec, a potem faktura – mam oczywiście kilka swoich patentów, jak zrobić cienkie paski, jak grubsze – np. moim ulubionym narzędziem okazała się łyżka do zupy. Kręcąca się na toczku, glina, ze względu na użycie wody staje się bardzo miękka. Trzeba działać szybko. Deformację jest więc generalnie bardzo łatwo zrobić.

Kiedy nie panuje się jeszcze nad warsztatem, robi się pewnie same deformacje?

Niestety estetycznie i technologicznie widać, kiedy jest ona wynikiem braku doświadczenia nawet kiedy efekt końcowy na pierwszy rzut oka wygląda nieźle. W uzyskiwaniu tego efektu świadomie kluczowe jest całkowite panowanie nad materiałem i zadziałanie w odpowiedniej chwili. I znów, możliwym do zaobserwowania tylko w wyniku nabytej wiedzy. Więcej rozumiem rękami niż patrząc.

O odpowiednim momencie do działania decydują moje dłonie, metyczna wiedza całego ciała. Dotykam gliny i wiem, naciskam i pukam w odpowiednim miejscu, żeby powierzchnia delikatnie się zapadła. 

Paski na powierzchni są jak Twoja sygnatura, symboliczny odcisk dłoni.

Tak, większość z nich to ślad moich palców, a dokładnie palca wskazującego prawej dłoni, ale nie dla wszystkich jest to oczywiste. Przez trzy miesiące, jeszcze przed pandemią byłam na rezydencji w Chinach. Tam zostawianie na ceramice śladów przez garncarzy nie jest wcale oczywiste! Oni są bardzo przyzwyczajeni do kontekstu kaligrafii i często traktują ceramikę jako płótno do malowania. Chińczyk, który pracował obok mnie zapytał przez tłumacza, jak robię te paski na formach. Zaproponowałam, żeby popatrzył jak toczę. Pokazuję mu, a on dalej nie rozumie. Myślę – może za szybko? Pokazuję więc jeszcze raz. Okazało się, że mój chiński garncarz był tak przyzwyczajony do tego, że na koniec używa się cykliny do wygładzenia powierzchni, że wręcz nie zwrócił uwagi na etap toczenia, kiedy na powierzchni ścianki zostają subtelne odciski. Zrozumiałam wtedy, że sposób w jaki toczę, jest moim atutem, dzięki temu moja ceramika jest jeszcze bardziej haptyczna. Taka – dosłownie do ręki.

Magazyn Design Alive

NR 47 WIOSNA 2024

ZAMAWIAM

NR 47 WIOSNA 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

DAH NR 11 JESIEŃ 2023

To znak nowoczesnego podejścia do ceramiki?

W doktoracie staram się rozpatrywać ceramikę poza jej własną dyscypliną. Najszerzej piszę o wiedzy ucieleśnionej, czyli o dyskursie poznawczym, wplatając jednocześnie niezmiernie dziś istotne wątki społeczne, polityczne i środowiskowe. One właśnie pokazują wyraźnie, że dziś rzemiosło bardziej niż o produkcie samym w sobie jest o Relacjach, jakie mają szansę wytworzyć się w trójkącie twórca – odbiorca – produkt. Chodzi o pogłębianie świadomości dotyczące kontekstów w które wpleciona jest historia powstania danego obiektu. To sprzyja wyrabianiu szacunku do przedmiotu, a w konsekwencji może ograniczyć nadkonsumpcję, bo sprzyja długiemu użytkowaniu. Tego rodzaju praktyka stwarza z kolei potencjał przeszczepienia jej na inne dziedziny życia. Takie podejście do rzemiosła uważam za nowoczesne.

Wokół przedmiotu tworzy się historia, która staje się ważnym punktem odniesienia

Kiedy sprzedaję, lub podarowuję komuś produkt, nie daję mu przecież pojemnika na wodę. Kubki mamy wszyscy. Oferuję część swojej historii. Im lepiej znam odbiorcę tym trafniej mogę odpowiedzieć na jego potrzeby komunikując tym samym mój szacunek do tej osoby. Moim zdaniem całe nowe rzemiosło opiera się na tych wartościach.
 
Nasze wspólne bycie razem, spotkanie w Sobolach powoduje, że tworzą się prawdziwe relacje, nie są one skrojone na biznesowy efekt. Nie chodzi też o przedmioty, które powstają, ważniejsza jest historia, jaką wokół nich tworzymy i wzajemne zaufanie które próbujemy budować.

Czym jest dla Ciebie błąd, jaka jest jego rola w rzemiośle?

Praca rzemieślnicza to ciągły ruch, reakcja na pojawiające się okoliczności np. Zaskakujące zachowanie materiału, narzędzia czy własnego ciała. Taki rodzaj działania pokazuje między innymi, że nie ma tylko jednej drogi do osiągnięcia celu i to jest super! Niezbędne jest skupienie na tu i teraz, słuchanie intuicji. Kiedyś na przykład zamiast odciąć płaszczyznę gliny struną do gitary, jak zwykle robiłam, musiałam poszukać innego rozwiązania, bo ta gdzieś mi się zapodziała. Miałam akurat w pracowni długopis ze sprężynką. Uznałam, że mogę ją rozciągnąć i nią odciąć glinę, nie miałam jednak tyle siły aby rozciągnąć ją idealnie prosto, jak strunę, dzięki temu powstała falista powierzchnia. Znakomita zresztą. Używam jej teraz bardzo często tworząc dna moich form. Ten mały zabieg staje się powoli moim kolejnym znakiem rozpoznawczym. 

Ten margines błędu wydaje się w rzemiośle niezbędny, to właśnie on odróżnia je od produkcji masowej.

Nie jest łatwo trafnie zwerbalizować te zagadnienia. Błąd w rzemiośle niestety często staje się dla twórców alibi. Ukryciem braków warsztatowych. Niedociągnięcia techniczne są czymś innym niż świadoma analiza przypadku stanowiąca początek dla nowego rozwiązania. Walor unikatowości i niepowtarzalności nawet w wirtuozerskim posługiwaniu się fachem polega na bezustannym balansowaniu. Odsyłam do ważnej, niestety kiepsko przetłumaczonej na język polski książki Richarda Sennetta pt. „Etyka dobrej roboty”. Warto zgłębić ten temat.

Sam proces powstawania ceramiki jest tu kluczowy, może nawet ważniejszy niż sam obiekt?

Jest taka teoria kognitywistyczna profesora Lambrosa Malafourisa, który prowadzi na Oksfordzie projekt badawczy, właśnie na garncarzach. Badanie dotyczy teorii materialnego związania i mówi o afordancji, czyli oddziaływaniu i wpływie, jaki mają na siebie umysł i ciało, a także zewnętrzne czynniki jakimi się otaczamy. Nawet materiał, z jakim obcujemy wpływa na to jacy jesteśmy. Kształtuje nas. To pokazuje, że taki garnek też może coś mieć do powiedzenia!  Stawia nas to we wspaniałym horyzontalnym układzie i pozwala uwolnić od patriarchalnego, antropocentrycznego, sfokusowanego na cel, wynik i sukces, patrzenia na świat.

Mnie interesuje matriarchalna wieloelementowość, trwanie w tu i teraz, które nastawione jest na intuicyjne, czasem niedoskonałe, ale rzeczywiste i autentyczne bycie „w procesie”. Najlepiej na bosaka, w kontakcie z materiałem.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w ceramice?

To się zmienia. Ostatnio dużo czasu poświęcałam rzemiosłu więc moja odpowiedź będzie z nim związana: rzemieślnicza praca, w tym ceramika, charakteryzuje się wyraźnym poczuciem sprawczości. Życie bardzo się odrealniło, efekty naszej pracy często są jedynie cyfrowe, osadzone w jakichś internetowych konstruktach, nie można ich dotknąć a ceramika/rzemiosło daje bezpośredni kontakt, osadza nas w rzeczywistości.

Alicja Patanowska

Alicja Patanowska

Artystka, garncarka, projektantka (ur. 1983 r.). Absolwentka Wydziału Ceramiki i Szkła wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, czyli polskiej stolicy artystów ceramików (2012), oraz Royal College of Art w Londynie (2014). Mieszka w Poznaniu, gdzie prowadzi Studio Ali Berg – pracownię koła garncarskiego. Tworzy tam unikalne obiekty sztuki i wzornictwa przez łączenie tradycyjnych technik z nowymi kontekstami, formami, technikami i materiałami. Jej odpowiedzią na eskalacj chaosu konsumpcji jest uwzględnianie nieantropocentrycznej perspektywy w relacji człowieka ze światem. Fanka roślin i barteru. Prace Alicji Patanowskiej stanowią część zbiorów sztuki i wzornictwa m.in. Muzeum Narodowego w Krakowie, kolekcji sztuki Hotelu Europejskiego, czy Shanghai Museum of Glass Shanghai Museum of Glass. Jej ceramika dostępna jest m.in. w Merci w Paryżu, Barbican Center w Londynie, Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Bardzo wierzę w proces

Bardzo wierzę w proces

Sobole | 26 sierpnia 2022

Gosia Rygalik o spotkaniu pięciu rzemiosł inspirowanym marką The Balvenie