To, jak wyglądają prywatne domy architektów, rodzi mnóstwo domysłów i spekulacji, ale jest również wspaniałym źródłem informacji. Tym razem zaglądamy do Ballast Point House, domu Emilii Fox, reprezentującej multidyscyplinarną pracownię Fox Johnston.
W 2014 roku Emili wraz z mężem zakupiła zaniedbany dom na przedmieściach Sydney, który planowała przekształcić w rodzinną ostoję dla ich dwojga dzieci. Jak to bywa, przez cztery lata nie udało się jej zrealizować marzenia. Dopiero prawdziwa ostateczność – obecność czarnej pleśni i niekontrolowane namnożenie się oposów w obrębie działki, stały się dla niej wystarczającą motywacją, by zabrać się do pracy.
Rozpoczynając remont, miała trzy główne założenia, na których realizacji najbardziej jej zależało. Pierwszym było takie przeprojektowanie budynku, aby do wnętrza wpadało więcej światła. Kolejnym – chęć wprowadzenia ekologicznych rozwiązań i przetestowanie swoich umiejętności zawodowych w tym zakresie. Aż w końcu trzecim założeniem było pragnienie stworzenia osobnego zacisza, w którym mogłaby gościć często ich odwiedzającą rodzinę lub znajomych.
Pod górkę, a może jednak z górki?
Ogromnym wyzwaniem, a jednocześnie wsparciem w realizacji tych planów okazało się usytuowanie domu na niezwykle stromym zboczu. Poniżej oryginalnej bryły powstał nowy apartament dla gości, z indywidualnym wejściem oraz własnym garażem. Dodatkowa zabudowa posłużyła również jako baza do stworzenia tarasów dla wyższych partii domu, dzięki czemu projektantka dyskretnie zatarła granicę pomiędzy domem a ogrodem.
W aranżacji sięgnęła po stonowane zestawienie materiałów bazujące na jasnym drewnie, surowym betonie i bielonych elementach. Na wyższych piętrach połączenie to uzupełniła miękkim, kolorowym tapicerowaniem mebli.
Po skończonym remoncie projektantka zaobserwowała, że w nowym układzie rodzina spędza znacznie więcej czasu razem. – Z początku mój mąż żartował, że zaprojektowałam hotel! Ale teraz sam docenia taką aranżację, mimo że nie jest to największy dom – podkreśla.
Nie zapomniała również o ekologicznych aspektach przebudowy. Fotowoltaika na dachu aż w 92 procentach odpowiada na zapotrzebowanie energii elektrycznej w domu. Zainstalowano również system do zbierania wody deszczowej i recyklingu tzw. szarej wody (brudnej, lecz zdatnej do dalszego użytku). W planach mieszkańców są natomiast kolejne eko-rozwiązania, które pomogą im żyć w jeszcze bardziej zrównoważony i świadomy sposób.