Po co nam wizjonerzy?

Targi Warsaw Home to nie tylko wystawy i ekspozycje. W ramach Design Forum odbyły się wykłady i dyskusje oddające głos specjalistom z branży. Na scenie gościliśmy również my z cyklem rozmów „Design Alive Inspiruje” z udziałem partnerów magazynu.

W wykładzie zorganizowanym we współpracy z Kinnarpsem Christina Wiklund, kierownik ds. kolorów, materiałów i wykończeń odniosła się do Domu Idei, ekspozycji przygotowanej we współpracy z „Design Alive”. – W tym projekcie widać zderzenie charakterystycznych barokowych kolorów, zabiegów dotyczących kształtowania przestrzeni z północnymi światłami zorzy polarnej, co wpisuje się w obecny trend projektowy.

Głos zabrała również Ewa Trzcionka, redaktor naczelna „Design Alive” opowiadając o wnętrzach odwiedzonych przez magazyn oraz o tym, co czyni je wyjątkowymi. – Zaglądanie przez dziurkę od klucza jest jak patrzenie w oczy. Możemy zobaczyć tylko kawałek. Jednak, żeby ogarnąć całość, trzeba sobie na to zapracować. Dlatego wnętrza, które prezentujemy mają ludzką twarz. Kiedy poznajemy domowników, okazuje się dlaczego wnętrze jest właśnie takie, zaczyna się tłumaczyć swoimi domownikami – mówiła podczas wykładu.

W burzliwej dyskusji, w której wzięli udział Zofia Sukiennik-Strumiłło z Beza Projekt, Izabela Serej z Bujnie, Ozkar Zięta z Zieta Prozessdesign oraz Filip Kuchareczko z Dekomy, a poprowadzonej przez Ewę Trzcionkę, podjęto próbę odpowiedzi na pytanie „Po co nam wizjonerzy?”.

– To potrzeba tworzy wizjonerów. Czas płynie, a wraz z nim zmieniają się potrzeby i narzędzia służące do ich realizacji. Wizjoner obserwuje i odpowiada na zmiany – zaobserwowała Zofia Sukiennik-Strumiłło.

– Wizjonerzy często nie tworzą rzeczy, które lubimy, tylko takie które dopiero polubimy – zauważyła Izabela Serej

– To wizjonerzy potrafią zaproponować zmiany, które potem będą służyć ludziom. Takie osoby dokonują przełomu, chociaż ich pomysły nie biorą się z niczego – mówił Filip Kuchareczko.

– Wizjonerzy muszą być też pracowici, o nich potem słyszymy. Reszta trafia do szuflady – zakończył Oskar Zięta.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: