Design w czasach zarazy. Eva Szumilas: – Odbieram to jako „znak”

Pandemia koronawirusa z dnia na dzień wywróciła nasze życie do góry nogami. Jak z tą nową sytuacją radzi sobie branża projektowa? – W dalszym ciągu mam nadzieję, że jednak wszystko wróci do znanej nam do tej pory normy, ale oczywiście zaczęłam również myśleć jak to wszystko się teraz może zmienić, nie wiem czy w nowej rzeczywistości ktoś będzie jeszcze potrzebował takich niszowych mebli jak moje – opowiada nam Eva Szumilas, polska projektantka, która na stałe mieszka i pracuje w Bejrucie (Liban).

Artykuł powstał w ramach cyklu „#zostańwdomu, czyli design w czasach zarazy„, w którym rozmawiamy z projektantami, architektami i ludźmi związanymi z branżą designu o tym, jak pandemia COVID-19 zmieniła ich życie i postrzeganie zawodu. Ewa Szumilas to polska projektantka na co dzień mieszkająca i pracująca w Bejrucie. W 2002 roku ukończyła wydział Architektury i Planowania Przestrzennego Politechniki Wrocławskiej. Z miłości do projektowania i podróży zdecydowała się na pracę za granicą – między innymi na Cyprze i w Irlandii. W 2010 roku przeniosła się do Bejrutu, gdzie kilka lat później otworzyła własne biuro projektowe. Od 2016 r. projektuje i produkuje własne meble pod marką Eva Szumilas, realizując się również jako autorka wnętrz oraz instalacji artystycznych.

Jak epidemia wpłynęła na twoje życie i pracę?

Epidemia zastała mnie nieoczekiwanie w Atenach. Od kilku tygodni jestem tutaj bez możliwości powrotu do Bejrutu lub Wrocławia w związku z tym, że wszystkie lotniska, łącznie z tym w Atenach, są zamknięte. Z kilkudniowego wyjazdu zrobiło się już pięć tygodni… To zupełnie nowa rzeczywistość. Ale muszę przyznać ze całkiem pozytywnie się tu zaaklimatyzowałam. Fajne miasto, pięknie położone, dużo zieleni, słońce, ciepło. Mój klimat. A poza tym czuję się trochę jak w podróży, na wakacjach, bez których nie wyobrażam sobie życia. Zamknięta w czterech ścianach w Libanie czy Polsce chyba bym oszalała. Dodatkowo odbieram to jako „znak”. Zawsze chciałam się przeprowadzić do Grecji, Hiszpanii albo na Cypr, wiec może to właśnie to?!

Jak wygląda teraz twój dzień?

Dzień zaczynam o 8.00, minimum półtoragodzinnym spacerem w lesie na jednym ze wzgórz otaczających Ateny, które jest niedaleko mieszkania, w którym przebywam. Sport w dalszym ciągu jest dozwolony w Grecji mimo dużej ilości zakazów wprowadzonych kilka tygodni temu. Góry, las, zapach kwitnących drzew i ta wszechobecna cisza przerywana jedynie śpiewem ptaków i brzęczeniem pszczół! W tym miejscu wydaje mi się, że zwierzęta i natura powoli zaczęły przejmować kontrolę nad światem. Tu znalazłam równowagę i stan Zen, których brakowało mi w chaotycznym Bejrucie. No nic mi więcej nie potrzeba do szczęścia w tej chwili!

Potem prysznic, śniadanie i praca przed komputerem, który na szczęście zabrałam ze sobą! Dotychczasowe zamówienia i produkcja są wstrzymane do odwołania. Wszystkie firmy, z którymi współpracuję przy produkcji moich mebli, czy to w Libanie czy w Europie, pozamykały swoje warsztaty. Trochę to przygnębiające. Więc wysyłam wyceny, nadrabiam zaległości, mam wreszcie czas na to, żeby skończyć katalog i zaprojektować coś bez konkretnego celu, a nie coś, co akurat jest potrzebne klientowi. Po południu gotujemy z mężem, przed epidemią rzadko kiedy jadaliśmy w domu. W domu spotykaliśmy się wieczorem. Lodówka zawsze była pusta, bo jadaliśmy na mieście. A teraz codziennie mamy coś innego. Gotowanie, pieczenie, codziennie razem 24 godziny na dobę – jak na razie bardzo nam się podoba.

Wieczorami Netflix którego nie oglądałam w Bejrucie. Nie miałam czasu na telewizję, a tym bardziej na seriale. A tutaj czasu co niemiara. A że w telewizji tylko greckie kanały, więc wciągnęliśmy się w netflixowe seriale.

Czy pandemia sprawiła, że myślisz nad zmianą kierunku działania?

W dalszym ciągu mam nadzieję, że jednak wszystko wróci do znanej nam do tej pory normy, ale oczywiście zaczęłam również myśleć jak to wszystko się teraz może zmienić, nie wiem czy w nowej rzeczywistości ktoś będzie jeszcze potrzebował takich niszowych mebli jak moje. Może trzeba będzie się przestawić na masową produkcję. A może rzucić to wszystko. Kupić dom w górach czy na wsi, mieć mały ogródek i kozę i stać się samowystarczalnym, bo tylko tacy przetrwają nadchodzące zmiany?

Jak patrzysz w przyszłość? Masz apokaliptyczne wizje?

Epidemia wywołała strach u ludzi. To smutne patrzeć jak z dnia na dzień ludzie zaczęli się bać siebie nawzajem. Zamykanie granic, zakaz podróży… Dystans. To dobrze ze Ziemia dostała chwilę na złapanie oddechu, ale boję się, że już nic nie będzie takie samo. Boję się, że już nigdy nie będę mogła osobiście zobaczyć i przytulić rodziny i znajomych. Że już nigdy nie będę mogła pójść do klubu pełnego ludzi. Świat stanie się jeszcze bardziej wirtualny i przekłamany. Trudno będzie ocenić, które wiadomości są wiarygodne, a które fałszywe. Strach spowoduje alienacje, tworzenie małych zamkniętych społeczności. Epidemia wywoła olbrzymi światowy kryzys gospodarczy, z którego tylko nieliczni wyjdą obronna ręką. Moim zdaniem przetrwają tylko firmy giganty. Rządy poszczególnych krajów będą wprowadzać coraz więcej nakazów i kontroli w celu przejęcia całkowitej kontroli nad ludźmi. Kamery, chipy, brak gotówki… Jednakowe ubiory dla wszystkich, masowa produkcja uniseksów. Wirtualny „perfekcyjny” świat. Mam nadzieję, że tak się jednak nie stanie, albo jeszcze nie teraz. Jeśli taka jest przyszłość, to ja się cieszę, że dane mi było doświadczyć innego życia.

Więcej o Evie Szumilas oraz rozmowa z designerką na temat jej pracy i projektów: tutaj

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: