Swobodę twórczą dajemy najlepszym

|

20 grudnia 2011 | Ludzie

– Dla mnie design oznacza: wzornictwo, kreację, ergonomię, technologię, perfekcyjne wykonawstwo. Czyli wszystko to, co jest potrzebne do stworzenia wyrobu rynkowego – mówi Ryszard Balcerkiewicz, prezes Noti.

– Dla mnie design oznacza: wzornictwo, kreację, ergonomię, technologię, perfekcyjne wykonawstwo. Czyli wszystko to, co jest potrzebne do stworzenia wyrobu rynkowego – mówi Ryszard Balcerkiewicz, prezes Noti.

Ryszard Balcerkiewicz to właściciel oraz prezes zarządu Noti, główny akcjonariusz oraz przewodniczący rady nadzorczej fabryki mebli Balma SA. W branży meblarskiej obecny od wielu lat. Jest twórcą renomowanych marek: Noti, Noti Contrakt i Balma. Wspiera polskie wzornictwo, regularnie współpracuje z polskimi projektantami. Za osiągnięcia biznesowe i wspieranie polskiego designu był wielokrotnie nagradzany.

Ulubiony mebel Ryszarda Balcerkiewicza? Czy jest to mebel przekazywany z pokolenia na pokolenie, który ma swoją historię? A może ulubionym jest każdy nowy wyprodukowany przez pańską firmę?
– Wciąż poszukuję i mam przeświadczenie, że mój mebel-marzenie dopiero powstanie. Meble, które bardzo lubię to Xeon i Simplic z Balmy oraz Mula, Comma i Meltemi, wyprodukowane w Noti.

Czy pamięta Pan moment, w którym wpadł na pomysł: meble to mój scenariusz na życie?
– Moim scenariuszem na życie zawsze było działanie, przedsiębiorczość, aktywność czy wzornictwo. Dzisiaj to wszystko nazywa się designem. Meble to zbieg okoliczności. Myślę, że równie dobrze realizowałbym się w innych dziedzinach.

Od kilkudziesięciu lat jest pan związany z rozpoznawalnymi markami: Balma oraz Noti.
Marka Balma pojawiła się w 1978 roku, z kolei Noti 27 lat później. Jaka jest recepta na sukces – tyle lat w branży, na koncie sukcesy typu nagroda „red dot”… Jak to się robi?

– Ładnie to brzmi – Balma pojawiła się w 1978 roku. Trzeba jednak pamiętać, że był to okres zupełnie innego ustroju, praktycznie nie było prywatnych fabryk. Kto nie mieścił się w ramach gospodarki scentralizowanej mógł wybrać drogę prywaciarza czy rzemiosła. Tak naprawdę na szerszą skalę można było działać po 1990 roku. Jak to się robi? Przede wszystkim istotne są odporność na stres oraz ciężka i systematyczna praca przez długie lata.

Stawia pan na współpracę z najlepszymi projektantami. Jak wygląda ta współpraca – projektanci mogą liczyć na dużą swobodę twórczą?
– Są projekty, tworzone na konkretne zamówienia, czyli powstaje brief. Swobodę twórczą dajemy tylko tym najlepszym, najbardziej doświadczonym. Na szczęście grono to stale się powiększa.

Czy decyzje o tym, że pańska rodzina angażuje się w przedsiębiorstwo, zapadały naturalnie? W prowadzeniu firmy rodzina jest wsparciem? W jaki sposób podejmujecie decyzje?
– Tak szczęśliwie się złożyło, że troje moich dzieci pracuje w naszych firmach. Dzięki temu mamy zapewnioną ciągłość pokoleniową, ale staramy się oddzielać biznes od życia rodzinnego. Nad tym czuwa moja żona. Ważne jest, aby rodzina była prywatnie scementowana w tych normalnych, codziennych ludzkich sprawach.

Możemy już mówić o pewnej zależności: prestiżowe, funkcjonalne i estetyczne meble powstają w Polsce w firmach, które stały się biznesami rodzinnymi?
– Tak też dzieje się w wielu miejscach na świecie, szczególnie we Włoszech, gdzie rozwój biznesu oparty jest na firmach rodzinnych. Potrzebna jest jednak polityka państwa wspierająca takie firmy, bo wydaje mi się, że duża część nie wytrzyma konkurencji, zwłaszcza gdy potrzebny jest coraz większy kapitał.

Motto firmy Noti brzmi: „Po pierwsze design”. Design wciąż wielu osobom kojarzy się z luksusem, zbytkiem, „gadżeciarstwem”… Czym dla pana jest design?
– Dla mnie design oznacza: wzornictwo, kreację, ergonomię, technologię, perfekcyjne wykonawstwo. Czyli wszystko to, co jest potrzebne do stworzenia wyrobu rynkowego. Tak przyjęło się w Polsce, że design jest kojarzony z indywidualnymi, jednostkowymi projektami, pokazywanymi jedynie na wystawach i festiwalach, a które nigdy nie zostają wprowadzone do szerszej sprzedaży. Często nie zdajemy sobie sprawy, ale już tak jest, że większość produktów jest dobrze zaprojektowana, za nie najwyższą cenę.

Polska jest jednym z największych producentów mebli, ale mało kto o tym wie. Poza tym polskie projekty zaczynają dopiero być zauważane … Ma Pan poczucie, że wypełnia swoistą misję – pokazywania, że „Dobre, bo polskie”?
– Jako kraj staliśmy się jednym z największych producentów mebli, ale niestety jesteśmy kooperantami. Konkurujemy ceną, lecz nie marką czy nazwiskiem projektanta. Wystarczy, że duża sieć sprzedaży ulokuje produkcję w innych, tańszych regionach i… jest po firmie. Promujemy nasze marki i pokazujemy, że nasze firmy są z Polski, jednak w dzisiejszych czasach jest to niewystarczający argument dla odbiorców w Europie czy w innych miejscach na świecie.

Rozmawiał: MARCIN MOŃKA

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: