Mistrz architektonicznej animacji

Bogusław projektuje, Rafał Barnaś portretuje i animuje. Tak w dużym skrócie można byłoby opisać to, co dla polskiej architektury robią bracia Barnasiowie. Rafał znany z fotografii i grafik niedawno odebrał prawdziwego architektonicznego „Oscara” za film ArchiPaper. To wielki sukces! Udało nam się o tym porozmawiać z twórcą animacji.

Bogusław Barnaś jest jednym z najbardziej cenionych polskich architektów. Nie jest jednak tak dobry w realizacji filmów i portretowaniu architektury, jak jego brat. To właśnie Rafał Barnaś, jak nikt inny potrafi wydobywać piękno z powstałych już budynków i przelać je na fotografię czy film, a nawet animację.

Co go inspiruje? Skąd u niego taka kreatywność i jak przez architekturę został również… kompozytorem? O tym rozmawiamy z Rafałem Barnasiem.

Znamy Cię z fotografowania architektury, a tu nagle otrzymujesz znacząca nagrodę Architizer Vision Awards 2023 w kategorii Best Architectural Video za animację. Skąd pomysł na nią? Jak to się wiążę z twoją fotografią architektoniczną?

Fotografia architektury w takim dosłownym znaczeniu to faktycznie jedna z moich aktywności. Znacznie większą część mojej twórczej pracy w obrębie identyfikacji wizualnej architektury stanowi fotografia architektury w wydaniu cyfrowym, a więc tworzenie wizualizacji projektów architektonicznych, animacji i filmów. Oba obszary twórcze mają sporo wspólnego, bo zarówno w fotografii tradycyjnej, jak i cyfrowej kluczowe role odgrywa kadr, kompozycja, światło, barwa, historia, czy ładunek emocjonalny. Różnica jest taka, że pierwsze medium dotyczy zrealizowanej już architektury, a drugie ilustruje to, co ma dopiero potencjalnie powstać.

Czyli lubisz wybiegać w przyszłość…

Tak, i to na tym drugim, cyfrowym polu mam najwięcej sukcesów, jak choćby trzykrotną nominację i jedno zwycięstwo w ramach corocznego prestiżowego 3D Awards CG Architects. Co ciekawe, aż dwie z tych nominacji, w tym jedną zwycięską otrzymałem za animacje krótkometrażowe. W 2012 roku nominowany byłem w kategorii najlepsza wizualizacja, w 2016 odebrałem statuetkę za najlepszą animację architektoniczną warszawskiego projektu Arbuzowa, a w 2019 roku skończyło się na nominacji właśnie za animację ArchiPaPer.

Magazyn Design Alive

NR 47 WIOSNA 2024

ZAMAWIAM

NR 47 WIOSNA 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

DAH NR 11 JESIEŃ 2023

No właśnie skąd pomysł i jak do tej realizacji doszło?

Geneza jej powstania ma w sobie dużo przypadku. W 2018 roku pracowałem nad filmem prezentującym dorobek twórczy mojego brata, Bogusława Barnasia, architekta, założyciela pracowni BXB studio. Podczas zdjęć miałem do dyspozycji makiety projektów, w tym model polskiej zagrody, unikalnego, obecnie zrealizowanego już, a wówczas będącego w fazie projektowej domu. A co gdyby spróbować przetransformować makietę projektu w tętniący życiem, papierowy świat?

I to Cię podkusiło…

Zadanie wydało mi się fascynujące, bo sam jestem entuzjastą poszukiwania i eksperymentowania środkami stylistycznymi. Pociąga mnie łączenie mediów tradycyjnych z grafiką 3d. Animacji poklatkowej, kreskówki, metod 2d+, lustrzanki i grafiki 3d. Na próbę wykonałem jedną ze scen i widząc ciekawy rezultat postanowiłem rozwinąć projekt do postaci krótkometrażowego, eksperymentalnego i niekomercyjnego obrazu.

Proszę opowiedz coś więcej o swojej pierwszej animacji. Jak to się stało, że się nią zająłeś?

Pierwsze animacje zacząłem tworzyć już w czasach licealnych. Razem z dwoma przyjaciółmi założyliśmy wytwórnię filmów niezależnych Ignition Studios. Przez kilka następnych lat nakręciliśmy ponad trzydzieści filmów. Większość z nich to były komedie, ale zawierały w sobie różne animowane wstawki. Nasze filmy regularnie wyświetlane były na festiwalach, pokazach filmowych, zdobyliśmy też kilka nagród. Był nawet taki moment, że w każdej mieleckiej szkole średniej organizowano pokazy naszych filmów i udział w nich był obowiązkowy. Kolejne animowane projekty to już czas studiów architektury na Politechnice Krakowskiej. Moja „Bajka o Krakowie” zdobyła drugą nagrodę w ramach konkursu organizowanego przez miasto Kraków. Pod koniec studiów zacząłem pracować nad swoimi pierwszymi bardziej złożonymi projektami animowanymi, zazwyczaj związanymi z architekturą. Ostatni rok studiów przyniósł ze sobą pierwsze zlecenia komercyjne. Potem założyłem swoją pracownię Unique Vision Studio, którą prowadzę do dzisiaj.

Czyli animacja stała się Twoją miłością życia?

Wizualizacje są bardzo interesującą formą artystyczną, ale znacznie więcej można opowiedzieć filmem i animacją. Od momentu startu swojej działalności wykonałem wiele krótkich form animowanych, komercyjnych i niezależnych. Z kolei w 2012 roku właściciele jednej z najbardziej rozpoznawalnych pracowni architektonicznych w Polsce, Jems Architekci, poprosili mnie o zrealizowanie filmu z okazji 25-lecia swojego istnienia. Od rozmów z architektami do daty uroczystości pozostawał jedynie miesiąc, a więc niezwykle mało, jeśli wziąć pod uwagę tego typu projekty. Zaproponowałem by obraz przedstawiał jedną dobę z funkcjonowania domu projektowego Jemsów. Abstrakcyjnym motywem było pokazanie tego, że sam budynek, swoją drogą przykład świetnej architektury, po zmroku ożywa i zaczyna projektować architekturę, emitując ją w różnych pomieszczeniach.

Musisz mieć niesamowitą wyobraźnię, by wiedzieć, co może budynek robić nocą…

Nie, po prostu na cztery dni zamieszkałem w biurowcu architektów przy ul. Gagarina w Warszawie, pracując dniem i nocą, mając dostęp do wszystkich zakamarków pracowni i całego zespołu projektowego. Przedsięwzięcie było dużym wyzwaniem w kontekście logistyki, zorganizowania planu zdjęciowego w tak krótkim czasie, a następnie przemieszczania dużej ilości sprzętu już na miejscu. Czas był ogromną przeszkodą, zwłaszcza że materiał powstawał w środku zimy i zmrok zapadał, zanim dzień zdążył się na dobre zacząć. Należało więc zaczynać około 5,6 godziny rano i w pośpiechu rozstawiać sprzęt. Zaplanowałem wiele timelapsów, z których większość powstawała przez kilka godzin, a to pozwoliło na to, by wszystkie trzy lustrzanki pracowały niemal jednocześnie w różnych lokacjach. Przeszkodą okazała się też pogoda. Podczas 4 dni zdjęciowych w końcówce listopada ani na moment nie pojawiło się słońce, czy choćby atrakcyjnie wyglądające zachmurzenie. Zamiast tego matka natura zaoferowała gęstą, mleczną zawiesinę z padającym od czasu do czasu deszczem. W związku z takimi okolicznościami obraz otrzymał potężną dawkę pracochłonnych korekt w procesie postprodukcji.

Skąd inspiracja do zwycięskiego filmu? O Czym on jest? Co chciałeś wyrazić?

ArchiPaper to surrealistyczna opowiastka o architekturze. Mój osobisty eksperyment, który rozwijał się spontanicznie. Swoista próba odnalezienia nowych środków stylistycznych w opowiadaniu o architekturze. W kontekście rytmu i dynamiki tworzonego obrazu jednym z moich założeń było odejście od współczesnych trendów intensywnego tempa narracji, stąd poszczególne, stosunkowo statyczne kadry snują swoją niedosłowną opowieść nieśpiesznie, pozwalając widzowi zanurzyć się w abstrakcyjnej rzeczywistości. Chciałem stworzyć soczysty, nasycony detalami obraz, który rozbudzałby wyobraźnię, pozwolił się odprężyć, zainspirował jakimś pięknem. Jeśli chodzi o stylistykę, zawsze pociągały mnie abstrakcyjne i nieszablonowe środki wyrazu.

Od kiedy czułeś ten pociąg do takiej właśnie formy wyrazu?

W dzieciństwie zajmowałem się malarstwem abstrakcyjnym, zawsze też ponad fotorealizm ceniłem sobie pewne niedopowiedzenia formalne, uruchamiające wyobraźnię, pozwalające na synergię obrazu i umysłu. I w tym kontekście alternatywne i dziś rzadziej spotykane formy stylistyczne, jak kreskówki, czy animacje poklatkowe, uważam za ciekawsze artystycznie niż niezwykle fotorealistyczne produkcje. Te pierwsze pozwalają widzowi na udział twórczy w przeżywaniu dzieła poprzez wykorzystanie jego wyobraźni, dopowiedzenie tego, czego nie widać na ekranie (podobnie jak to ma miejsce w literaturze), podczas gdy te drugie, w swoim wizualnym „przegadaniu” i fotorealistycznym bogactwie detalu na to nie pozwalają.

Jaką techniką wykonano animację? Jak tworzy się taki projekt? Animacja jest bardzo plastyczna. Ma swój nastrój. Jakich „narzędzi” używałeś, by „sterować” emocjami widza?

Po oświetleniu i sfotografowaniu modelu przetransformowałem go w tętniący życiem obraz, tworząc nieśpieszną, animowaną opowieść zatopioną w abstrakcyjnym świecie, zbudowanym jedynie z papierowych elementów. Dużym wyzwaniem było operowanie tak nietypowymi środkami wyrazu, zbudowanie przy ich udziale obrazu spójnego stylistycznie i kompozycyjnie. Wiele ze scen powstało przy użyciu animacji poklatkowej, z wykorzystaniem lustrzanki i fizycznych elementów. 

W filmie jest też muzyka. Jest bardzo spójna z obrazem. Kto jest jej autorem? Jak tworzy się muzykę do animacji?

ArchiPaper był dla mnie nie tylko eksperymentem stylistycznym, ale i moim szeroko rozumianym artystycznym wyzwaniem. Również w kontekście muzyki, którą napisałem, a następnie zrealizowałem samodzielnie.

Czyli jesteś dodatkowo kompozytorem muzyki do swych filmów?

Od pięciu lat gram na pianinie, jestem samoukiem i to w takim ekstremalnym wydaniu. Nie znam nut ani teorii muzyki, nie korzystałem też dotąd z pomocy nauczyciela, czy internetowych kursów. Wybrałem taką drogę z premedytacją mając na względzie kilka kwestii. Jedną z nich było założenie, by grać „po swojemu”, by wykształcił się mój indywidualny styl. Nauka z nut, z nauczycielem to pewnego rodzaju instrukcja, schemat, wchodzenie w pewne ramy, manierę. A gra bez tej wiedzy to coś zupełnie innego, wędrówka w nieznane i w tworzenie w dużej wolności. ArchiPaper powstał, gdy dopiero zaczynałem moją przygodę z muzyką. W praktyce wyglądało to tak, że odtwarzałem na monitorze laptopa poszczególne sceny animacji. Próbowałem do nich grać przy wykorzystaniu prostej klawiatury sterującej, podpiętej do komputera. Cała ścieżka muzyczna powstała w osiem dni.

Czego możemy spodziewać się po tobie w najbliższej przyszłości? Proszę zdradzić, czy nad czymś pracujesz?

Obecnie pracuję nad debiutanckim albumem muzycznym z muzyką pianistyczną, książką z baśniami dla dzieci i dorosłych, a także serią filmów i animacji krótkometrażowych z własną muzyką.

„Spotkanie na Lwowskiej” będzie to krótkometrażowy film na podstawie mojego opowiadania, który opowie o surrealistycznym spotkaniu pewnego wyjałowionego z energii życiowej młodzieńca z własną wyobraźnią, wyrażoną w postaci pięknej, niewidomej dziewczyny przykutej do wózka inwalidzkiego. To, co uczyni obraz niezwykle oryginalnym to fakt, że w jednej z kluczowych ról wystąpi wybitny, wielokrotnie nagradzany na arenie międzynarodowej chorzowski budynek „Villa Reden”, zaprojektowany przez uznanego polskiego architekta Macieja Frantę, właściciela pracowni Franta Group.

Rafał Barnaś

Urodzony w 1983 r. architekt, wizualizator, filmowiec, muzyk, założyciel i lider pracowni Unique Vision Studio, której głównym polem działania jest przestrzeń identyfikacji wizualnej architektury. Twórca wizualizacji i animacji architektonicznych, filmów krótkometrażowych i wszelkich artystycznych form audio wizualnych. Trzykrotnie nominowany w ramach prestiżowego 3D Awards. W 2012 w kategorii Best Image, w 2016 roku zdobył pierwszą nagrodę CG Architect 3d Awards w kategorii Best Film (Commissioned). Charakterystyczny styl zawdzięcza głębokiej postprodukcji z kreatywnym wykorzystaniem technik matte painting, 2d+, fotografii, animacji poklatkowej 

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Dom z Jabłonią

Dom z Jabłonią

Kraków | 11 września 2023

Dom projektu BXB Studio architekta Bogusława Barnasia wyrósł niemal w sadzie