Trzeba było wrzucić bombę!

Nowy butik Chylak x Le Petit Trou, który właśnie przeniósł się na ulicę Koszykową 5 w Warszawie, jest kwintesencją szyku i elegancji. Zofia Chylak zdradza, kto go zaprojektował, jaka była idea przewodnia i dlaczego jest zupełnie inny od poprzedniego.

– To jest moje miasto, tu się urodziłam i mam potrzebę tworzenia tu swojego miejsca. Chcę, żeby ludzie lubili do nas przychodzić. Dla klientów ważny jest nie tylko produkt, chcą znać cały świat marki – mówi nam Zofia Chylak.

To już druga lokalizacja Twojego sklepu. 

Tak, ale jesteśmy przy tej samej ulicy. Pierwszy sklep mieścił się przy Koszykowej 14, teraz jesteśmy niedaleko – pod numerem 5. Lubię ten odcinek Koszykowej. Kiedy więc zadzwoniła moja przyjaciółka, że w kamienicy, w której mieszka jest wolny lokal, poszłam go zobaczyć i poczułam, że chcę stworzyć tu coś ciekawego. I tak w 2017 r. otworzyłyśmy pierwszy sklep wspólnie z Zuzą Kuczyńską, właścicielką marki Le Petit Trou. Po czterech latach, mimo całego sentymentu do miejsca, przestałyśmy się już tam mieścić. Jednak wciąż miałam taką myśl, że jeśli mam się przeprowadzić, to tylko na tę samą ulicę. Nie był to łatwy plan, bo jest tu w sumie mało lokali, większość jest zajęta. Dlatego kiedy w trakcie pandemii zamknięto lokalną bibliotekę, wolna przestrzeń od razu przyciągnęła naszą uwagę.

Dobre miejsce wybrałyście, bo Koszykowa robi się coraz ładniejsza.

Jestem rodowitą warszawianką i trochę brakuje mi w Warszawie kultury chodzenia ulicami, wchodzenia do kawiarni sklepów, mam wrażenie, że lata 90., fascynacja dużymi sklepami zabiły tkankę miasta i jestem bardzo za tym, żeby to odrodzić.

Kiedy gdzieś wyjeżdżam, mam ogromną przyjemność ze spacerowania po mieście, martwi mnie, że w Warszawie atrakcyjne miejsca są takie rozproszone. Upatrzyłam więc sobie tę Koszykową jako ulicę idealną – jest tu ładnie, przyjemnie, jest coraz więcej dobrze zaprojektowanych sklepów.

butik Chylak

Czy sklep stacjonarny jest Ci w ogóle potrzebny?

Oczywiście zastanawiałam się nad tym i miałam chwile wahania. Tworząc swoją markę, na początku nastawiałam się przecież na sprzedaż internetową. Ja sama lubię kupować w internecie i taki też miałam pomysł na sprzedaż. To także jeden z powodów, dla którego skupiłam się na akcesoriach, bo są to produkty, które można łatwiej kupić przez internet, bez przymierzania. Jednak poza tym, że lubię zakupy internetowe, bardzo lubię też chodzić ulicami Warszawy.

To jest moje miasto, tu się urodziłam i mam potrzebę tworzenia tu swojego miejsca. Chcę, żeby ludzie lubili do nas przychodzić. Dla klientów ważny jest nie tylko produkt, chcą znać cały świat marki.

Kupując produkt, wybieramy tę otoczkę, estetykę, idee, które za nim stoją. Sklep to symbolizuje, można tu porozmawiać z kimś, kto opowie więcej o marce – widzę, że dużo osób ma potrzebę takiego kontaktu. Mam wrażenie, że ludzie przychodzą też do nas po prostu po to, żeby miło spędzić czas. 

Dużo zmieniłyście w zastanym wnętrzu?

Kiedy weszłam tam po raz pierwszy, byłam przerażona. Miałam nadzieję, że proces remontu będzie polegał na przywracaniu tego, co było w kamienicy wcześniej, jednak tutaj trzeba było wrzucić bombę! Liczyłam, że jeśli biblioteka funkcjonowała w tym miejscu 40 lat, to po odsłonięciu linoleum znajdziemy piękne posadzki, klimatyczne elementy, jednak nie było tu nic, co warto by było zachować. Jest to budynek powojenny, nie było na co liczyć. Aby zmienić funkcję lokalu z biblioteki, na elegancki sklep musiałyśmy zmienić absolutnie wszystko. 

Nowy butik Chylak x Le Petit Trou bardzo różni się od poprzedniego.

Zdecydowałyśmy się na wyraźną zmianę stylistyczną w porównaniu z naszym pierwszym sklepem, bo przyświecało nam założenie, że trzeba się dopasować do budynku i do okresu, w którym powstawał. Bardzo się o to starałyśmy. Wcześniej byłyśmy w przedwojennej kamienicy, a teraz jesteśmy w kamienicy z lat 50. i wymaga to zupełnie innej estetyki. Starałyśmy się więc szczerze odwołać do tego, co zastałyśmy. 

Kto stoi za projektem?

W dużej mierze – my same. Postanowiłyśmy nie zapraszać do współpracy architekta, ale nie ukrywam, że mamy dużo znajomych architektów, którzy bardzo często służyli nam radą.

Nie mamy wiedzy technicznej i w wielu aspektach przyjaciele bardzo nam pomogli, ale pod względem estetycznym, dokładnie wiedziałyśmy, czego chcemy. Po kilku latach współdzielenia przestrzeni wiedziałyśmy też, o wiele więcej niż za pierwszym razem, czego nam potrzeba pod względem funkcjonalnym.

Przy doborze elementów wystawowych współpracowałyśmy z set designerką, która specjalizuje się w sesjach zdjęciowych – Anią Witko. Bardzo cieszymy się z tego, że mamy teraz witrynę z prawdziwego zdarzenia, można zobaczyć przez nią część sklepu, w poprzednim trochę tego brakowało.

Jaki miałyście pomysł na to wnętrze?

Chciałyśmy, żeby było naturalnie, lokalnie, w zgodzie z historią kamienicy. Postawiłyśmy na proste formy, starałyśmy się nie ubogacać wnętrza, udając, że jesteśmy na początku XX w. Użyłyśmy sporo drewnianych i fornirowanych form, wbudowałyśmy w ścianę półki, na których stoją torebki.  Naszym autorskim pomysłem było użycie nieobrobionych kamieni, które są częścią wystawy. Wymyśliłyśmy też fornirową ladę pod schodami, która nawiązuje do wnętrz hotelowych. Kolejnym ważnym elementem są schody na piętro, które istniało już podczas funkcjonowania biblioteki. Obudowałyśmy je, starając się stworzyć z nich element rzeźbiarski, wcześniej były prostą metalową konstrukcją. Nadałyśmy im kręconą formę bliższą powojennej stylistyce. Na podłodze zastosowałyśmy mikro-cement. Było sporo przymiarek i prób i ostatecznie surowy beton dobrze nam się komponował z koncepcją całości. Pasują do niego także kamienne formy, na których eksponujemy produkty lub zostawiamy same sobie – to naturalne, znalezione u kamieniarzy elementy, potwornie ciężkie, śmieję się, że chyba zostaną tam na zawsze.

Projektujecie w jakiś sposób doświadczenie klientek, które was odwiedzają?

Skupiłyśmy się na świetle. W tym lokalu można nim operować na różne sposoby. Używając światła, starałyśmy się zbudować przyjazną atmosferę i maksymalnie wydobyć produkty. Uwagę przyciąga duża lampa o średnicy trzech metrów, którą  zaprojektował narzeczony Zuzy, projektant mebli i lamp – Wojtek Borecki. Spędził nad nią wiele tygodni. Poza tym, poprzez jedną z naszych witryn widać klatkę schodową, która jest cała w luksferach. To tworzy intrygujący efekt – kiedy ktoś wchodzi na klatkę w kamienicy i zapala tam światło, rozświetla się też nasza witryna. Nawiązując do tego, zbudowałyśmy na piętrze sklepu całą ścianę z luksferów.

Tworzycie tandem dwóch firm w jednym sklepie. To się sprawdza?

Bardzo dobrze! Poza pracą przyjaźnimy się od lat i w naturalny sposób idziemy wspólnie dalej. Estetycznie nasze marki w jakimś sensie też są do siebie zbliżone. Zauważyłyśmy, że nasze klientki są podobne. Często te same osoby kupują rzeczy naszych marek.

butik Chylak

Zofia Chylak

Ma 34 lata, w 2014 r. stworzyła markę specjalizującą się w skórzanych torebkach i akcesoriach. W ciągu kilku lat zbudowała prężny brand z powodzeniem rywalizujący z wielkimi domami mody i odniosła sukces nie tylko w Polsce, ale także na rynkach zagranicznych. Torebki szyte są w Polsce, z największą dbałością o jakość wykonania i detale. Skóry i dodatki produkowane są we Włoszech. Kolekcje powstają w limitowanych seriach, każda posiada ręcznie wybity złoty stempel z numerem. Jej nowy sklep stworzony wspólnie z Zuzą Kuczyńską,  Chylak x Le Petit Trou, otworzył się właśnie w Warszawie przy ul. Koszykowej 5.

***
Trendy, inspirujące wnętrza, najlepsze realizacje w architekturze, nowości ze świata designu i ciekawe rozmowy wprost do Twojej skrzynki!  Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Truskawki na jedwabiu

Truskawki na jedwabiu

Warszawa | 5 lipca 2023

Rozmawiamy z Zuzanną Kuczyńską, twórczynią marki Le Petit Trou

Moc rodzinnych więzi

Moc rodzinnych więzi

Łódź | 28 maja 2022

Ewa i Sylwia Jeżewskie, kuzynki-założycielki marki Kulik, w rozmowie z „DA”