Rdzenna nazwa wiktoriańskiego domu w Sydney wynika z jego lokalizacji na stromym nabrzeżu. Zaprojektowana przez pracownię Carter Williamson willa z widokiem na port jest ponadczasowa jak zabytek, a zarazem pomysłowa jak współczesne dzieło sztuki.
W aborygeńskim języku dharug wurrungwuri oznacza dosłownie „po tej stronie wody”. Tłumaczy to po części koncepcję architektów, którzy od ulicy starannie zachowali oryginalną późnowiktoriańską fasadę, natomiast od strony rzeki dali upust swojej kreatywności, nadając budynkowi nowoczesną, krętą formę, która odzwierciedla ruch wód zatoki Sydney Harbour.
Na początek, a było to w 2017 roku, zespół australijskiej firmy architektonicznej Carter Williamson zadał właścicielom proste pytanie: „Jak chcecie, żeby wyglądał wasz dom?”. Miał więc być z najwyższej półki, ale jednocześnie dostępny i przyjazny, skonstruowany z myślą o rozrywce i kontaktach towarzyskich. Chcieli celebrować przeszłość, ale i patrzeć w przyszłość, tworząc harmonijną współczesną przestrzeń. Tak powstała willa ponadczasowa jak zabytek, a zarazem pomysłowa jak współczesne dzieło sztuki.
Największym pragnieniem właścicieli było bowiem to, aby ich dom sam stał się dziełem sztuki. Od początku sztuka tworzyła duszę tego miejsca, należącego kiedyś do artysty Montague’a Scotta, urodzonego w Londynie fotografa i rysownika, który wyemigrował do Australii w 1855 roku. Dziś mieszka tu Tara Eales, artystka rzeźbiarka, razem z rodziną.
Celem gruntownej renowacji była poprawa pierwotnej formy historycznego budynku, a także nowoczesna rozbudowa wpisująca się w oryginalny styl i otoczenie portu. Nowe dobudówki i podwórko na tyłach nabrzeża musiały idealnie korespondować z zabytkową fasadą domu.
Czteropokojowa rezydencja jest jedną z pierwszych zbudowanych przy tej ulicy z wydobywanego na miejscu piaskowca – było to w roku 1881. Przez cały XX wiek rozbudowywano ją „bez ładu i składu”. Zmiany usunięto i wprowadzono przedłużenie zwrócone w stronę portu, obejmujące kaskadowo cztery poziomy i wcięte głęboko w podłoże z piaskowca. Nowy plan uzupełnił więc budynek o dwa skrzydła skierowane w stronę portu.
Starą i nową część domu połączyły cylindryczne schody otoczone mozaikową białą cegłą. Klatka schodowa to jeden z najbardziej atrakcyjnych pomysłów projektowych – świetlik i wnęka doświetlają wnętrze i zapewniają oszałamiający widok.
Klimat, jaki tu uzyskano, najlepiej obrazuje właśnie architektoniczna gra pustka, którą odnaleźć można w wielu projektach studia Carter Williamson. Według projektantów pustka ma moc konstruowania przestrzeni i działa jak światło, powiększając i wpuszczając powietrze do wnętrza.
Wnętrze płynnie przechodzi od betonu do drewna, od kamienia do cegły lub piaskowca. Ten ostatni dominuje zwłaszcza na niższym poziomie i prowadzi do części dziennej ze spokojnym widokiem na wodę. Betonowe są za to sufit i posadzka w salonie. Puste przestrzenie rymują się z bujnymi przeszkleniami, a także z kamiennymi podłogami i ścianami, które idealnie nadają się do ekspozycji dzieł sztuki.
Carter Williamson
Założycielem pracowni z siedzibą w Summer Hill w Australii jest Shaun Carter. Wierzy on, że architektura to konstrukcja idei reprezentowanych jako sekwencje przestrzeni oświetlonych naturalnym światłem. Idee te tworzą przestrzenie, w których żyjemy, po których się poruszamy, i sprawiają, że przebywając w nich, czujemy się lepiej. Studio realizuje projekty publiczne i komercyjne, deweloperskie i prywatne.