Brave New Łódź

Największy polski festiwal trwa w najlepsze. Czas znów dzielimy między oglądanie wystaw, spacery między festiwalowymi centrami oraz spotkania z festiwalowymi gośćmi.

Ilu festiwalowych gości, tyle opinii o wydarzeniu. Przeważają te entuzjastyczne. Łódzki festiwal stale się rozrasta, lecz na szczęście wciąż udaje się uniknąć modelu wielkiego festiwalowego kombinatu. I choć w tym roku są dwa centra festiwalowe oraz dużo mniejszych lokacji na terenie miasta, nieustannie można obcować z dość kameralnym klimatem.

Na przykład Oskar Zięta, przyczajony przy jednej z wystaw w których bierze udział – „When innovation meets ancient” – osobiście i z wielkim zaangażowaniem opowiadał o nowych pomysłach. Agata Kulik-Pomorska i Paweł Pomorski z grupy Malafor nasłuchali się pochwał na temat Mobilnej Szklarni Miejskiej. Grupa Tabanda w pocie czoła (dosłownie) zaangażowała uczestników do wspólnej pracy i stworzenia… festiwalowego drzewa. – Ludzie uwielbiają doświadczenia, stąd wzięła się Strefa Testów – wyjaśnia Megi Malinowska. Wraz z kolegami z pomorskiej formacji przygotowała przestrzeń, przy której odgłosy pracy z narzędziami wykraczają daleko poza stanowiska pracy. Np. do sąsiadującej… sali konferencyjnej. – Ależ to była melodia dla uszu, to naturalne dźwięki dla tego wydarzenia – usłyszeliśmy komentarz, gdy w sobotni wieczór wręczano statuetki w plebiscycie „must have”, a wraz z otwierającymi się drzwiami dobiegały odgłosy znane z pracowni i warsztatów.

Na tegorocznym „must have” przyznano kilkadziesiąt statuetek, zdecydowanie mniej nagród trafiło do laureatów tegorocznej edycji „make me!”, czyli konkursu dla młodych projektantów. Główną nagrodę otrzymało studio Blond & Bieber za projekt Algaemy, badający potencjał mikroglonów. Twórcy odkrywają np. estetyczny wymiar materiału, który często jest traktowany jako chwast. Jury przyznało tą nagrodę za dojrzałą i kompleksową propozycję produktu i procesu jego wytwarzania.

My przyznaliśmy również swoje wyróżnienie w konkursie „make me!”, nagradzając Lilianę Krzycką i Rafała Pieszko z Menthol Architects za Dziuplę. To projekt miejskich budek dla wróblowatych, które ze względu na swoja modułową formę mogą tworzyć większe skupiska np. na fasadach budynków. – To projekt wyjaśniający ludziom, że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami miast. Populacja ptaków maleje z roku na rok, niektóre gatunki w ogóle wyprowadziły się z polskich miast – tłumaczy Rafał Peszko. To dlatego ich projekt w przyszłości może stać się sieciowy, ludzie mogą np. finansować powstawanie kolejnych Dziupli na wielu polskich (i nie tylko) osiedlach.

Aby zobaczyć wszystkie ekspozycje, potrzebujemy czasu. Czasami warto wracać na ekspozycje – jak np. na główną z nich „Brave Fixed World”, gdzie kuratorzy umieścili nawet specjalne stanowisko, na którym możemy pod ich czujnym okiem i przy fachowej pomocy naprawić przedmiot. Bo tegoroczny festiwal w dużej mierze jest poświęcony naprawianiu i poprawianiu. A jeśli już naprawimy wszystkie przedmioty i obiekty, możemy popracować nad relacjami. ŁDF jest mocno interaktywna, są warsztaty, spotkania, debaty, jest mnóstwo czasu i miejsca, aby rozmawiać.

My ze swojej strony zapraszamy jeszcze w sobotę na blok wykładów. Tam też nie zabraknie czasu ani energii na rozmowy i  dyskusje. Bo „Nowy Wspaniały Świat”, jakiego doświadczamy w Łodzi, naprawdę potrafi emanować.

Festiwal potrwa do 19 października. Więcej: www.lodzdesign.com

no images were found

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: