Snobowanie na design recyclingowy

|

14 maja 2012 | Bez kategorii

– Chciałbym, aby otaczanie się przedmiotami z obszaru recycling designu, oczywiście o nienagannym, starannym wykonaniu i zawsze o bardzo indywidualnych i niepowtarzalnych cechach, stało się w Polsce jak pozytywnym snobizmem – mówi Tomasz Wójcik z Pracowni Projektowania Mebli i Elementów Wyposażenia Wnętrz na Wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który od lat zajmuje się design recyclingiem.

– Chciałbym, aby otaczanie się przedmiotami z obszaru recycling designu, oczywiście o nienagannym, starannym wykonaniu i zawsze o bardzo indywidualnych i niepowtarzalnych cechach, stało się w Polsce jak pozytywnym snobizmem – mówi Tomasz Wójcik z Pracowni Projektowania Mebli i Elementów Wyposażenia Wnętrz na Wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który od lat zajmuje się design recyclingiem.

W krakowskiej Galerii BB trwa wystawa „od – ZYSK” prezentująca design z recyclingu. Prezentowane prace 23 polskich projektantów i grup projektowych powstały z odpadów i wybraków. Czy pana zdaniem design recyclingowy jest chwilową modą, czy też tendencją trwałą w projektowaniu?
– Obecna popularność upcyclingu, recycling designu, wyraża, moim zdaniem, stan świadomości społeczeństw, które zdają sobie sprawę z zagrożeń, płynących z takiego rozwoju cywilizacji, który rujnuje środowisko naturalne. Projektanci podejmują działania w obszarze upcyclingu i recycling designu, bo dzisiaj chyba każdy projektant chciałby się choć raz sprawdzić w tej sferze i specyfice projektowania. Ponadto projektanci z reguły identyfikują się z ruchami i ideami proekologicznymi, promującymi zrównoważony rozwój, ochronę planety i przeciwstawiają się bezmyślnemu konsumpcjonizmowi. Taka świadomość i droga projektowa była obecna w działalności człowieka od zawsze. Większość materiałów odpadowych, powstałych w wyniku działalności człowieka, twórczo przetworzona, stawała się w rezultacie materiałem konstrukcyjnym, wykorzystywanym z pożytkiem w zupełnie innym obszarze ludzkiej działalności. Archetypem dla mnie pod tym względem jest sztuka ludowa, czy też sztuka użytkowa północno-amerykańskich Indian. Żyjąc w zgodzie z naturą, potrafili z niej czerpać, twórczo przetwarzać i jednocześnie ochraniać. Upolowany bizon dostarczał nie tylko mięsa; był także wykorzystany do wyrobu ubrań, namiotów, przedmiotów, broni, a nawet kleju. Dzisiejszy projektant, działający w obszarze re-designu, jest takim właśnie Indianinem, zamieszkującym miejską dżunglę.
 
Dlaczego recycling design jest tak popularny na zachodzie?
– W społeczeństwach zachodniej cywilizacji, a szczególnie Skandynawii, recycling design jest obecny od dawna i ogólnie szanowany. Wyraża szacunek dla natury i zaangażowanie w ochronę planety, popularyzuje ekologiczne wzorce zachowań. Nawet religia, protestantyzm, jest tu czynnikiem, który wspiera ten wzorzec zachowań, promując skromność i nie obnoszenie się z „bogactwem”.
Recycling design i powstałe w tej idei i duchu obiekty oraz przedmioty, oprócz swego czysto użytkowego przeznaczenia, są często bardzo dowcipnymi rozwiązaniami funkcjonalno-konstrukcyjnymi, stanowiącymi swoisty komentarz do aktualnej sytuacji gospodarczej, ekonomicznej czy też społecznej. 
 
Jak Pan ocenia poziom polskiego designu recyclingowego? Czy polscy projektanci są twórczy, czy też zapożyczają lub kopiują pomysły z zachodu?
– Oczywiście, zdarza się, że projektanci kopiują cudze projekty… Przykre jest to, że nawet na uczelniach projektowych zdarzają się studenci, którzy powielają istniejące wzory nieco tylko je modyfikując. Liczą na to, że przemycą pomysł jako własny, że „profesor” nie rozpozna, bo nie widział. I, niestety, czasami się im udaje… W pracowni, którą prowadzę, takie sytuacje nie mają miejsca. Bardzo duży nacisk kładę bowiem na śledzenie aktualnych wydarzeń w dziedzinie designu i dzielę się ze studentami własnymi doświadczeniami oraz przemyśleniami i ideami dotyczącymi designu… Na naszym rodzimym podwórku podobają mi się działania projektowe Patki Smirnow oraz Pawła Grunerta.
 
Dlaczego zajął się pan designem recyclingowym?
– Temat recycling designu towarzyszy mi właściwie od czasów studiów i związany jest głównie ze skromnym studenckim budżetem i wynikającą z tego koniecznością pozyskania tanich materiałów, które twórczo wykorzystane mogą zyskać nową, wysoką jakość, a nawet pewną szlachetność. Od wielu lat na moim macierzystym Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie zajmuję się też bioniką, czyli przenoszeniem zjawisk ze świata przyrody na potrzeby projektowania. Prowadzę warsztaty, gdzie liczy się wyobraźnia i umiejętność radzenia sobie w każdych warunkach. Te warsztaty są trochę jakby o tym, jak zawiązać buta glizdą… Budujemy obiekty z elementów znalezionych w naturze – z patyków, liści, kamyków, trawy – o prostej funkcji i bardzo rzeźbiarskim charakterze. I te doświadczenia determinują moje decyzje projektowe. Istotna jest dla mnie konstrukcja i struktura przedmiotu – staram się, aby zaprojektowane przedmioty nie epatowały swoim „śmieciowym” pochodzeniem, lecz aby je zatraciły, budując własną nową formę i nową jakość.



Czy przemysłowe produkowanie obiektów z materiałów z odzysku nie jest bardzie kosztowne niż wykorzystanie nowych półproduktów?
– Moim zdaniem przemysłowa produkcja obiektów z materiałów z odzysku powinna być prowadzona na warunkach uzasadnionych ekonomią; wszystko jest jednak kwestią skali. Przykład holenderskiego dizajnera Pieta Hein Eeka i jego „fabryki” utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że taka paraprzemysłowa działalność ma głębokie uzasadnienie ekonomiczne. Chciałbym, aby otaczanie się przedmiotami z obszaru recycling designu, oczywiście o nienagannym, starannym wykonaniu i zawsze o bardzo indywidualnych i niepowtarzalnych cechach, stało się w Polsce jak najszybciej pozytywnym snobizmem.

Rozmawiała: ANITA BIALIC

no images were found

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: