I tu zaczęło być romantycznie!

Magdalena Hubka i Piotr Grzybowski poznali się na ASP we Wrocławiu, przeżyli wielką wodę, czyli wylanie Odry, a ostatecznie odnaleźli się nad Wisłą w Warszawie, gdzie zostali parą i założyli manufakturę Swallow’s Tail Furniture.

W ich nowym showroomie, który otworzyli właśnie na warszawskim Powiślu, słuchamy jazzu z vintage’owego BeoSound 3200 i pijąc kawę, rozmawiamy o ich krętej drodze do „jaskółczego ogona”, a także o zaletach i wadach posiadania własnej stolarni. Oboje mają w sobie ten rodzaj subtelności, który nadaje ton całej rozmowie i definiuje zarówno ich wspólną historię, jak i energię tworzonej przez nich przestrzeni.

– Jesteśmy tu od września, ale już czujemy się pełnoprawnymi, mile widzianymi sąsiadami. Na początku byliśmy trochę onieśmieleni, bo przy ulicy funkcjonują tylko dwa lokale usługowe, oprócz nas jest tylko fryzjer. Od razu jednak spotkało nas bardzo miłe doświadczenie: wzięliśmy udział w święcie ulicy, podczas którego poznaliśmy mieszkańców i mogliśmy zwiedzić niektóre mieszkania.

Większość kamienic pochodzi tu z lat 30. i była wzorowana na zabudowie paryskiej z tego okresu. Wysokość ulicy jest równa jej szerokości – w przekroju to kwadrat, stąd takie ładne proporcje. Magda i Piotr uwielbiają odkrywać smaczki Powiśla. Kamienice mają tu ukryte wewnętrzne ogrody, płaskorzeźby. Projektanci chcą, aby showroom wrósł w ten klimat i stał się miejscem spotkań, planują dni otwarte i wernisaże. Stworzyli tu przyjazny, niezobowiązujący klimat. Są dwa stoły, przy których łatwo skrócić dystans i poczuć się jak u siebie.

Magazyn Design Alive

NR 49 JESIEŃ 2024

ZAMAWIAM

NR 49 JESIEŃ 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

NR 48 LATO 2024

Koparką przez centrum Wrocławia

Showroom jest nowy, ale marka istnieje  już długo. W 2012 roku Magda i Piotr zaczęli kupować maszyny do zakładu produkcyjnego, a marka Swallow’s Tail Furniture stała się brandem. To właśnie tego roku zawieźli swoje produkty do Niemiec na targi Ambiente i tam pokazali je po raz pierwszy. Od tego wszystko się zaczęło. Piotr od początku miał idée fixe, żeby otworzyć się na zagranicę, mieć poczucie, że to, co robią, wykracza poza lokalny rynek.

– Wyjeżdżając, uczyliśmy się wszystkiego razem na nowo. Pamiętam, że po Akademii i całej tej sterylnej, oderwanej od rzeczywistości edukacji z projektowania mebli i scenografii pojechałem pierwszy raz do Mediolanu na targi Salone del Mobile. Byłem w szoku, że jest coś takiego jak trendy meblarskie! Nikt nam tego w szkole nie powiedział. Uczyliśmy się o czystych ideach, o tym, że forma wynika z funkcji, i ja do dzisiaj mam to wpojone i podążam za tym, ale w Mediolanie po raz pierwszy zetknąłem się z tym, że we wnętrzarstwie są mody.

Oboje studiowali na ASP we Wrocławiu. Mieli różne perypetie, jak to w czasach studenckich, ale nie byli wcale parą. Jakieś ziarno jednak zostało wtedy zasiane i tak się złożyło, że spotkali się znowu w Warszawie, gdzie zaczęli niezależnie od siebie pracować. I tu zaczęło już być romantycznie.

Wrocławskie ASP stworzył prof. Eugeniusz Geppert. Piotr studiował u prof. Michała Kosmy Jędrzejewskiego, który z kolei był studentem prof. Władysława Winczego, a zatem przesiąknął na uczelni tradycją „mebla polskiego”. Co ciekawe, kiedy miał robić dyplom, przyszła akurat słynna powódź. Miał obronę dokładnie w dzień, gdy zalało Wrocław.

– Musieliśmy czekać, aż wody odejdą. A trwało to dość długo. Przeprawialiśmy się przez centrum Wrocławia koparką, która zabierała ludzi na łyżkę. Nie było prądu, jedyne, co działało, to gaz – wspomina Piotr. Magda dopowiada: – Ja byłam wtedy już po obronie. Z kotem w plecaku uciekłam do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, ale na rogatkach okazało się, że policja nikogo nie wpuszcza. Wisła była bardzo wysoka i też groziła zalaniem. Wjechałam tylko dlatego, że po pierwsze jechałam do domu, a po drugie właśnie uciekałam przed powodzią. Takie to były romantyczne czasy – uśmiecha się.

Showroom spod znaku jaskółki

Trzeba uważać, o czym się marzy!

Piotr w Warszawie wylądował dzięki koleżance. Ściągnęła go z „Wyborczej”, gdzie pracował jako grafik tworzących się wówczas „Wysokich Obcasów”. Wtedy też związali się z Magdą. On cały czas równolegle zajmował się także projektowaniem i zaczęli powoli myśleć o tym, żeby założyć firmę. Jak wspominają, najtrudniejsze było to, że musieli korzystać z usług wykonawców.

– Nie robiliśmy mebli samodzielnie i to była droga przez mękę. Przez tych parę lat ciągle byliśmy rozczarowani wykonawstwem – zdradzają.

Magda z kolei przyjechała do Warszawy do pracy w filmie. To był właściwie przypadek. Tuż po studiach w wakacje do Wrocławia przyjechali filmowcy. Potrzebowali ekipy scenograficznej do produkcji francuskiej, szukali kogoś, kto „kuma” elementy plastyczne, ale też dobrze zna angielski, żeby się porozumiewać i pełnić funkcję koordynatora. I tak pochłonęło ją kino. Wtedy wszystkie produkcje filmowe były związane ze stolicą. Jednocześnie zaczęli z Piotrem wspólnie działać wnętrzarsko. – Parę lat pracowałam w ten sposób równolegle, robiąc już projekty meblowe z Piotrkiem, ale było to bardzo absorbujące. Kiedy np. kręciłam Starą baśń, pół roku siedziałam w Biskupinie. Potem jeszcze dzieci wszystko skomplikowały i powoli zdałam sobie sprawę z tego, że tak się nie da – dodaje Magda.

Zamieszkali w pięknym domu pod Warszawą, na pachnącej lasem sosnowym linii otwockiej, po czym oboje zdecydowali się postawić wszystko na jedną kartę i stworzyć własną markę.

– Pamiętam, że kiedyś przy kolejnym projekcie meblowym żachnęłam się, że chciałabym mieć własną stolarnię. To było takie utopijne marzenie, ale po latach przypomnieliśmy sobie o tym, śmiejąc się, że czasami trzeba uważać, o czym się marzy, bo może się okazać, że się stworzy… poważny zakład produkcyjny.

Przy takim poziomie dopracowania i dbałości o produkt własna manufaktura wydaje się koniecznością. W przypadku autorskich mebli, w których istotne są detale, zdarza się, że widzi je tylko projektant, a wykonawca niekoniecznie. – Wykonawca inaczej na to patrzy, dąży do tego, aby uprościć sobie pracę. A ty nie chcesz nic upraszczać, zależy ci na tym, żeby efekt był dokładnie taki, jak chcesz. Pewne kompromisy oczywiście zawsze muszą zostać przyjęte, bo kiedy projektujesz szafkę, ona musi się mieścić w gotowych formatkach płyt, sklejek czy drewna, żeby się nie okazało, że powstaje za dużo odpadów. W tej pracy istotny jest każdy milimetr – podkreśla Piotr.

Magazyn Design Alive

NR 49 JESIEŃ 2024

ZAMAWIAM

NR 49 JESIEŃ 2024

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

NR 48 LATO 2024

Nie da się wyłączyć

Swallow’s Tail Furniture to szlachetne i porządnie zaprojektowane drewniane meble, czerpiące z najlepszych tradycji i zapomnianych technik rzemieślniczych. Pamiętając o tym, że forma powinna wynikać z funkcji, Magda i Piotr wydobywają z drewna naturalne piękno i je eksponują. Produkują autorskie meble, ściśle kontrolując cały proces powstawania – od pierwszego szkicu po wykończenie najdrobniejszych detali. Dbają o to, by starzały się pięknie i były wygodne.

– Generalnie na co dzień produkujemy to, co mamy w ofercie i co jest dostępne w katalogu. Ale czasami zdarza się jednak, że robimy coś na specjalne życzenie. Dla nas to ciekawe móc zaprojektować coś specjalnie do konkretnego wnętrza. Lubimy projekty site-specific. To trochę tak, jakby np. u jubilera zamówić sobie oprawę brylantu specjalnie dla nas i do konkretnego kamienia. Zdarza się, że takie dodatkowe meble realizujemy, i daje nam to dużą satysfakcję – podkreślają oboje.

A jak im się razem pracuje? Nie ma między nimi konfliktów, nie kłócą się o formę ani o produkt. Jeśli mieliby wskazać, co jest w takim układzie najtrudniejsze, to fakt, że jak się razem mieszka i pracuje, to praca jest nieustanna. Nie da się wyłączyć, dzień pracy nigdy się nie kończy.

– Zawiadujemy nie tylko produkcją, musimy stworzyć całą sytuację wokół marki: marketing, PR, innowacje. Bardzo to lubię. Wydaje mi się, że tak naprawdę najbardziej obciążający jest dla nas aspekt zakładu, czyli czystej produkcji. To on nam narzuca ramy czasowe i ścisły rytm, który każe zaczynać pracę o siódmej rano. To jest nasza cena za wolność i za to, że możemy zrealizować dokładnie taki stół, jaki chcemy – podsumowuje Magda.

Akurat kończymy, kiedy do showroomu wpada ich nastoletni syn, licealista. Zaraz po naszym spotkaniu pojadą do domu w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie kochają spędzać każdą wolną chwilę.

Piotr Grzybowski

Absolwent Liceum Plastycznego w Kielcach na kierunku meblarskim oraz Wydziału Architektury Wnętrz na ASP we Wrocławiu. Współzałożyciel marki Swallow’s Tail. W swoich pracach i poszukiwaniach artystycznych skupia się na tworzeniu oryginalnych konstrukcji meblowych, dzięki czemu powstają zindywidualizowane, unikatowe formy inspirowane architekturą. Zdobył wiele nagród w Polsce i za granicą, m.in. If Design Award, Must Have, Rzecz Doskonała Dom i Wnętrze 2000 (za projekty meblowe), a także Award of Excellence SND US i Award of Excellence SNDS Scandinavia (za projekty graficzne).

Magdalena Hubka

Absolwentka Wydziału Grafiki Artystycznej na ASP we Wrocławiu. Projektowaniem scenografii, wnętrz i mebli zajmuje się od 1999 roku, a od roku 2014 współtworzy markę Swallow’s Tail. Doświadczenie czerpie z pokoleniowych tradycji rodzinnych – jest córką znanych wrocławskich twórców: scenografki Marty Hubki i architekta Andrzeja Hubki. W designie zwraca uwagę na autentyczność i funkcjonalność oraz szacunek do materiału. Interesuje ją powrót do tego, co zanika z powodu skomercjalizowanego działania masowej produkcji: do unikalnych sposobów wytwarzania i lokalnego rzemiosła.

Swallow’s Tail Furniture

Polska marka projektowa założona w 2014 roku. Uznanie zyskała dzięki nagrodom Must Have 2015 i iF Design Award 2016. Magdalena Hubka i Piotr Grzybowski projektowaniem mebli zajmują się od 1999 roku, ale własne studio i manufakturę zaczęli budować w roku 2012, by dwa lata później wejść na rynek. Mieszkają pod Warszawą, wychowują troje nastoletnich dzieci. Niedawno otworzyli swój pierwszy showroom na warszawskim Powiślu. Więcej: www.stfurniture.com

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Stół szyty na miarę

Stół szyty na miarę

Warszawa | 24 lutego 2017

Swallow's Tail Furniture wprowadza stół "szyty na miarę" ST Calipers Custom.

Meble pod specjalnym nadzorem

Pięknie trwać...

Warszawa | 15 października 2016

Swallow's Tail Furniture. Meble pod specjalnym nadzorem.