Ten projekt nie zaczął się od briefu, lecz od pytania: „co naprawdę chciałbym mieć we własnym domu”. Edgar Bąk potraktował je dosłownie i bez ambicji tworzenia kolejnego manifestu. Zamiast tego proponuje konsekwentną, pulsującą strukturę, która powoli wciąga wzrok, nie męcząc go.
W efekcie, we współpracy z pracownią Splot, prowadzoną przez Przemka Cepaka, powstał kilim Obłędny. Hipnotyczna, op-artowa kompozycja w łagodnej, beżowej kolorystyce, utkana ręcznie w Bobowej, z ręcznie wytwarzanej przędzy na lnianej osnowie.
– Od zawsze interesuje mnie to, co wydaje się sztuczne w naturze i organiczne w technologii. Projekt Obłędnego wychodził od prostej struktury budowanej na powtarzającym się i zdyscyplinowanym, prostokątnym motywie, ale prosty gest rastrowej mory tworzy falujący deseń. Tak jakby za pomocą matematycznego wzoru próbować opisać naturę. Odwrotnie niż w przypadku tradycyjnych ludowych kilimów, gdzie natura sprowadzana była do geometrycznych uproszczeń – wyjaśnia projektant.
W Obłędnym geometria zostaje poddana subtelnemu zakłóceniu. Wzór wydaje się nie mieć końca, jakby tkanina była wycinkiem większej całości.
Choć kilim Obłędny jest projektem wyraźnie nowoczesnym, pojawiają się w nim dalekie echa huculskich kilimów. Nie poprzez dosłowne cytaty czy ornamenty, ale przez ich hipnotyczną, wciągającą naturę. To znak rozpoznawczy Splotu, gra pomiędzy tradycją a językiem współczesnego designu.
A skąd nazwa? – Kiedy pokazałem ten projekt mojej przyjaciółce, ceramiczce Ani Milczanowskiej, wykrzyknęła: „Obłędny!”. No i tak już zostało – nie mogło inaczej – wspomina Przemek Cepak.