Stylowy spoczynek racz mu dać Panie

| MARCIN MOŃKA

1 listopada 2011 | Design | Ludzie

Śmierć zwykle bywa niespodziewana, i choć w pewien sposób można się do niej przygotować (kiedyś istniały m.in. podręczniki „dobrego umierania”), nigdy nie bywa doświadczeniem oczekiwanym. Często silne przeżycie emocjonalne sprawiają, że na ostatnie doczesne doświadczenie związane z osobą, która nas opuściła, nie mamy zbyt wiele czasu. Nie zastanawiamy się nad wyborami estetycznymi, ulegamy konformizmowi stadnemu i decydujemy się raczej na to, co wszyscy.Śmierć zwykle bywa niespodziewana, i choć w pewien sposób można się do niej przygotować (kiedyś istniały m.in. podręczniki „dobrego umierania”), nigdy nie bywa doświadczeniem oczekiwanym. Często silne przeżycie emocjonalne sprawiają, że na ostatnie doczesne doświadczenie związane z osobą, która nas opuściła, nie mamy zbyt wiele czasu. Nie zastanawiamy się nad wyborami estetycznymi, ulegamy konformizmowi stadnemu i decydujemy się raczej na to, co wszyscy. Niestety polski rynek branży funeralnej ma do zaoferowania bardzo niewiele, a wiele produktów związanych z tą branżą nie tylko nie przystoi powadze chwili, ale budzi również poczucie zgrozy. Wciąż do pokonania mamy rozliczne tabu, w tym np. lęk przed kremacją.

Dlatego pojawiające się sporadycznie w polskiej rzeczywistości projekty, dbające o pewną estetykę, mogą cieszyć się pewnym zainteresowaniem. Od niego oczywiście jeszcze daleka droga, by trafiły do powszechnej świadomości, dlatego tym mocniej trzeba doceniać działalność pionierów.

Jednym z nich jest bez wątpienia Bogdan Kosak, znany ceramik, który jesienią zeszłego roku zaprezentował kolekcję porcelanowych urn. – Dlaczego to jedno z najważniejszych wydarzeń w egzystencji każdej ludzkiej istoty miałoby być bezwiednie skazane na kicz, brzydotę i zwykły brak elegancji? – pyta ceramik. Zaprojektowane przez niego urny są już produkowane. Mimo całego majestatu śmierci, nadal pozostaje naczyniem użytkowym. W tych kategoriach myśli o niej projektant. Jego projekty najczęściej są trzyczęściowe, składają się na nie: naczynie na prochy, naczynie na pamiątki oraz pokrywa. Kosak stawia na prostotę oraz kolorystykę (dla projektanta najbardziej przygnębiające są kolory żółty oraz niebieski). – W tych trudnych chwilach, gdy odchodzi od nas ktoś bliski, pomaga nam sztuka – przyznaje. Dlatego też jego urny, według życzenia, mogą być dekorowane grafiką czy dziełami sztuki. Wcześniej ceramik nie był kojarzony z projektami funeralnymi. Zainteresowanie urnami wymusiło… życie. Okazało się, że klienci dla których projektował inne przedmioty użytkowe zaczęli mimowolnie pytać go o urny. Te rozmowy zbiegły się w czasie z prywatną sytuacją projektanta. – Nie było roku, by z naszej rodziny ktoś nie odchodził – przyznaje. Pierwsze pomysły na urny pojawiły się w jego głowie ponad 6 lat temu, najpierw jako bardzo daleka perspektywa. – Myślałem wiele o filozofii umierania, o obrządkach towarzyszących śmierci, o kontekstach historycznych – dodaje. Szybko pojawiły się pierwsze pomysły, pierwsze rysunku. Do Kosaka dotarło, że urny, choć są specyficznymi i obwarowanymi metafizycznym znaczeniem przedmiotami, są jednak przedmiotami użytkowymi. Zaczął obserwować wszystko to, co ma do zaproponowania rodzimy rynek związany z obrzędami pogrzebowymi. W jego odczuciu nie wyglądał najlepiej. Czy jego urny przyczynią się do zmiany postrzegania funeralnych przedmiotów? Na razie są dobrze przyjmowane na targach branżowych, pytają o nie również klienci. W zależności od modelu zapłacimy za nie od 300 do 700 zł.

Do zmiany wyobrażenia o przedmiotach związanych z pochówkiem myślą również twórczynie z Bojówki projektowej LessDesign z Wrocławia, grupy działającej formalnie od końca 2010 roku. W ostatnich miesiącach tworzące ją projektantki: Magdalena Gazur i Alicja Patanowska zaprezentowały obiekty pod nazwą La Urna. – Zauważyłyśmy niszę na tym rynku. Przede wszystkim brakuje dobrze zaprojektowanych, oszczędnych, dizajnerskich, współczesnych kształtów urn. Bez różyczek, złotych krzyżyków, czy aniołków. Już powierzchowne badanie tego tematu pokazało nam jak bardzo jest on w Polsce zaniedbany – przyznaje Magdalena Gazur. Projektantki są świadome wielu społecznych i kulturowych obwarowań związanych z tą problematyką, m.in. zakazem przechowywania w domu prochów swoich bliskich, przepełnione cmentarze, niechęcią związaną z kremacją. – Śmierć w Polsce kojarzy się tylko ze smutkiem. Zadałyśmy sobie pytanie: co zostaje po człowieku który umarł? Kluczową sprawą są dobre wspomnienia, bo to one, po przejściu naturalnej żałoby pozostają w naszej pamięci – przyznaje Magdalena Gazur. To stało się punktem wyjściowym dla projektu. Obecnie wdrażają drugi wzór urn, powstających z porcelany. Obiekty LessDesign mogą pełnić również dodatkowe funkcje, stając się świecznikiem czy wazonem. Każda jest wykonywana indywidualnie, ceny wahają się od 1800 do 2000 zł.

To jedne z nielicznych przykładów polskiego wzornictwa, które podejmuje próbę zmierzenia się z funeralną rzeczywistością. Dobrych wzorców estetycznych można również poszukiwać za granicą, gdzie przemysł funeralny potrafi funkcjonować w bardzo zróżnicowanych przestrzeniach. Wiele projektów trafia do powszechnego obiegu, znajdują zastosowanie jako jeden z ostatnich ziemskich śladów osoby opuszczających ten świat. Projektanci szukają rozmaitych rozwiązań materiałowych, potrafią eksperymentować z formą, kształtem, zastosowaniem, uciekać przed kiczem, odpowiadać na metafizyczne pytania za pomocą dobrych projektów. Jednym z bardziej wyrazistszych przykładów to projekt z Węgier, odwołujący się do sił przyrody. Betonowy nagrobek See You stworzony przez Ivanka Studio, jest wzmocniony włóknami i nie tylko łączy tych, którzy odeszli z tego świata z tymi, którzy na nim pozostali, ale także sprawia, że rodziny mają poczucie wspólnoty. Jego wygląd zmienia się wraz z upływem czasu i działania natury. Delikatne, wyprofilowane wgłębienie w płycie nagrobka, po napełnieniu się na przykład deszczówką, tworzy krzyż, w którym odbija się niebo, drzewa – cały zewnętrzny świat.

Oczywiście eksperymentów formalnych jest wiele: od papierowych trumien powstałych z gazet po urny zawieszane na drzewach, które wraz z upływem czasu opadając na ziemię roztrzaskują się, a proch jest roznoszony przez wiatr. Projektanci potrafią również sięgnąć po inne wzorce, jak choćby Diamentowe Trumny, stworzone przez studio Jacob Jensen Design. To np. propozycja dla tych, których również ostatnia ziemska wędrówka przebiega w otoczeniu bogactwa. Inspiracją dla Jacoba Jensena stała się forma diamentu, jego kształt a także cała symbolika związana z wiecznością, czystością i szlachetnością. Najważniejszy jest szczyt trumny, podobnie jak w fakturze diamentu. Trumna jest wyściełana ekologiczną bawełną, posiada skromne zdobienia, przedstawiające m.in. motyle.

Śmierć została wypchnięta z rzeczywistości
Mówi Ewa Gołębiowska, dyrektor Zamku Cieszyn, który w zeszłym roku przygotował pierwszą wystawę urn Bogdana Kosaka:
– Mamy do czynienia z przemysłem i produkcją jak każdą inną, z tą tylko różnicą, że w 90 procentach tzw. ostatecznego użytkownika nikt nie pyta o zdanie. To rodzaj przemysłu, w którym liczą się gusta, przyzwyczajenia czy łatwość dostępu. Zderzamy się z koniecznością podejmowania decyzji w czasie ostatecznym, a nikt przecież nie odwiedza targów funeralnych. Obecnie niewiele osób przygotowuje się na ten ostateczny moment. Jeszcze niedawno żyliśmy w rzeczywistości, gdzie wybierano sobie ubiór, trumnę czy nagrobek z wygrawerowanymi literami. Pośpiech codziennego życia spowodował, że śmierć została wypchnięta z rzeczywistości, a decyzje są podejmowane za nas. To także przemysł oraz usługi, o które toczą się czasami brutalne boje. Śmierć w Polsce ma skojarzenia dostojne, uroczyste, z towarzyszącym jej bogactwem ornamentyki. Stąd minimalistyczne, osobiste a czasami i personalistyczne wzory jeszcze z trudem przebijają się przez naszą chęć wybierania tego, co wszyscy. A taki jest projekt Bogdana Kosaka. Istotne w jego projektach jest także wykorzystanie własnej urny np. jako pojemnika na cukierki. Z jednej strony może wydawać się to ekscentryczne, a z drugiej ma w sobie coś mądrego, przewidującego, dalekosiężnego, przewidującego i oswajającego śmierć. Niestety sfera dokonywania przez nas świadomych wyborów jest jeszcze przed nami. Na razie w wielu sytuacjach otaczamy się przedmiotami, które estetycznie są nie do przyjęcia. Dobrze że pojawiają się takie próby jak choćby ta Bogdana Kosaka. To one prowokują nas do rozmowy o tym, że coś tu się dzieje bardzo złego, i trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, a najlepiej oddać je w ręce projektantów.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: