Design w czasach zarazy. Kabo & Pydo: – Trudna sytuacja nas mobilizuje

Warszawa |

31 marca 2020 | COVID-19 | Ludzie | Opinie |

Epidemia koronawirusa z dnia na dzień wywróciła nasze życie do góry nogami. Jak z tą nową sytuacją radzi sobie branża projektowa? – Trudna sytuacja nas mobilizuje. Opracowaliśmy dla siebie kilka planów działań na różne scenariusze – mówią Katarzyna Borkowska i Tomasz Pydo, właściciele studia projektowego Kabo & Pydo

Artykuł powstał w ramach cyklu „#zostańwdomu, czyli design w czasach zarazy”, w którym rozmawiamy z projektantami, architektami i ludźmi związanymi z branżą designu o tym, jak epidemia koronawirusa zmieniła ich życie i postrzeganie zawodu.

Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na wasze życie i pracę?

Kasia: – Cały nasz zespół pracuje zdalnie, rozdysponowaliśmy komputery stacjonarne po domach, wdrożyliśmy aplikację do komunikacji zdalnej i dostęp do plików online. Wychodzimy tylko wtedy, kiedy to jest konieczne, czyli do sklepu po jedzenie, na pocztę. Wychodząc do miejsc, gdzie są ludzie zawsze zakładam rękawiczki ochronne i maseczkę. Przyznam, że czuję się dziwnie będąc jedyna w maseczce, ale wiem, że to jest rozsądne i nie kosztuje mnie wiele wysiłku. Raz pojechaliśmy na spacer do lasu. Czasami jeżdżę do naszego studio w kamienicy odebrać pocztę, podlać kwiaty, wydrukować coś. Studio świeci pustkami. Ja wcześniej pracowałam i w domu, i w studio, natomiast Tomek i zespół na co dzień byli w studio. Przez pierwszy tydzień Tomek pracował w studio sam, ale przeniósł się do domu, bo brakowało mu ludzi. Dla mnie praca w domu wiązała się z większym skupieniem. Obecnie to się zmieniło – od kiedy Tomek pracuje w domu często przenoszę się do sypialni, aby być w pełnej koncentracji, ponieważ co chwila rozmawiamy przez telefon albo mamy konferencję online. Podróżujemy więc po mieszkaniu od stołu w jadalni, na kanapę, aż po łóżko w sypialni. Minęły dopiero dwa tygodnie, nie doskwiera mi konieczność siedzenia w domu, myślę, że po dwóch miesiącach będzie gorzej. Powoli zaczynam tęsknić za naturą, trochę rekompensuje mi ją to, że mamy w domu wiele roślin. Bardzo mi brakuje ćwiczeń na siłowni z moją trenerką i zajęć z jogi w grupie. Ćwiczę teraz w domu i jestem dumna z siebie, bo zazwyczaj ciężko mi się zmobilizować do sportu w pojedynkę. Zdecydowanie jednak wolę treningi z ludźmi.

Tomek: – Jest to dla nas nowa sytuacja, ponieważ w studio kładliśmy duży nacisk na komunikację werbalną, wymianę spostrzeżeń czy wspólne burze mózgów. Teraz jest to trudne i o ile aplikacja pomaga nam wszystko skoordynować, to nigdy nie zastąpi spotkania przy kartce papieru z kawą i nastawieniem, że zaraz coś wspólnie wymyślimy. Nasz zawód wymaga od nas również prac manualnych, obecnie nie mamy możliwości prototypowania czy nawet zamówienia materiałów. Dlatego my i nasi klienci musimy kombinować i w czasie kryzysu być jeszcze bardziej kreatywni i modelować z tego, co mamy pod ręką.

Jak wygląda teraz wasz dzień?

Kasia: – Przez pierwsze trzy dni kwarantanny poczułam, że mam więcej czasu na sprawy zawodowe i prywatne, które odkładałam. Rozpościerała się przede mną wizja ogromnej ilości czasu – chyba dlatego, że to był weekend i to mnie zmyliło. Poczułam, że mam w sobie ogromne pokłady energii. Od razu zaczęłam treningi domowe, nadrabianie filmów i książek, które chciałam obejrzeć. Potem otrzymałam pilne zlecenie doradztwa w zakresie wzornictwa. Od 1,5 tygodnia mam więc dużo więcej pracy i mniej czasu dla siebie. Przypomniały mi się czasy, kiedy przez pierwsze dwa lata prowadziliśmy studio w domu. Powróciłam do zaburzonego work-life balace, kiedy wszystko się przenika: przestrzeń i czas. Tomka też mam teraz, tak jak kiedyś, 24 godziny na dobę i jemy razem posiłki, co jest miłą zmianą. Ostatnio często pracuję wieczorami. Ta sytuacja nie potrwa jednak wiecznie. Z końcem projektu obiecuję sobie bardziej odpowiedzialnie zarządzać czasem. Kontakty przeniosły się do przestrzeni on-line. Moja znajoma zaprosiła mnie na moderowany przez nią kurs medytacji obfitości, zbiegło się to z początkiem kwarantanny, każdego wieczoru robię zadania i medytuję. Sporo czasu poświęcam też grupie z kursu świadomego śnienia, w którym brałam udział, gdzie obecnie śnimy sny dla siebie wzajemnie. Skupiam się na tym co pozytywne wokół mnie i na radości. Często dzwonię do znajomych i rodziny. Brakuje mi spotkań. Myślę o zorganizowaniu imprezy on-line dla znajomych.

Tomek: – Prowadzimy z Kasią studio już 8 lat i wiemy z doświadczenia, że Kasia potrzebuje ciszy do pracy, a ja wręcz przeciwnie, dlatego w studio mieliśmy swoje oddzielne przestrzenie. Rano jest konkurs na zajęcie najlepszego miejsca przy stole jadalnianym, kto pierwszy ten lepszy. Kto później wstaje musi zająć kanapę. Rzeczywiście mamy więcej czasu dla siebie, ale trudno jest z koncentracją. Nie ukrywam, przyjemnie pracuje się w domu, ale zdecydowanie wolę pracować w naszym studio. Taka praca jak teraz niesie ze sobą pewne ryzyko zacierania się granicy pomiędzy pracą a rodziną. Wychodząc ze studia zamykam za sobą drzwi fizycznie i mentalnie. Obecnie łapię się na tym, że siedząc już po pracy, cały czas myślę o projekcie i wiem, że wystarczy podejść dwa kroki do komputera, żeby to zrobić. Mam wrażenie, że pracuję więcej niż w studio, być może dlatego, że zależy mi na tym, aby utrzymać cały zespół i przetrwać tę trudną sytuację.

Czy pandemia COVID-19 sprawiła, że myślicie nad zmianą kierunku działania?

Kasia: – Cały czas kontynuujemy rozpoczęte projekty. Mam wrażenie, że pracujemy intensywniej. Trudna sytuacja nas mobilizuje. Rozpoczęcie kwarantanny w Polsce zbiegło się z uruchomieniem fabryk w Chinach, gdzie niektórzy z naszych klientów przygotowują produkcję i prace dotychczas zawieszone ponownie ruszyły. Projekty polskich klientów są kontynuowane. Ci co mogą pracują. Niektórzy są zobligowani do realizacji projektów ze względu na zobowiązania związane z projektami unijnymi. Inni liczą, że kryzys minie. Pojawiają się u nas też nowe zapytania. A niektórzy odkładają inwestycje w nowe projekty na czas, aż się sytuacja uspokoi. Jestem wdzięczna za to, że w tym trudnym czasie nadal mamy pracę. Bardzo współczuję osobom, które straciły ją na ten czas, nie wiadomo do kiedy. Współczuję chorym i ich rodzinom. Obawiam się kryzysu gospodarczego, utraty pracy przez ludzi, bankructwa biznesów. Czuję w sobie troskę o drukarnię moich rodziców, firmy znajomych i naszych klientów. Czuję, że nie mam wystarczającej liczby danych, żeby obiektywnie ocenić stopień zagrożenia zdrowotnego. Natomiast wiadomo, że obecne działania silnie zagrażają gospodarce i przez to warunkom życia i utrzymania się ludzi. Mam nadzieję, że nie dojdzie do zamknięcia fabryk i jednocześnie, że ludzie będą zachowywać się odpowiedzialnie. Nie wiadomo, ile czasu to potrwa i jakie zbierze żniwo. Opracowaliśmy dla siebie kilka planów działań na różne scenariusze. Naszym celem głównym będzie utrzymanie pracy dla naszego stałego zespołu. Będziemy reagować elastycznie, w zależności od sytuacji. Mam nadzieję, że sytuacja szybko się ustabilizuje. Myślę, że bardzo ważne jest utrzymanie biznesów, ze względu na ludzi. Mam nadzieję też, że skutkiem obecnej sytuacji będzie większa rozwaga w produkcji nowych rzeczy i spłynie do nas więcej społecznie odpowiedzialnych projektów.

Tomek: – Oboje z Kasią lubimy dużo rozmawiać ze sobą o tym, gdzie jesteśmy i czy to co robimy nadal sprawia nam przyjemność, czy nie zabłądziliśmy gdzieś po drodze. Projektowanie jest dla nas czymś więcej niż zawód. Projektowanie jest dla nas nieodłącznym elementem życia, pryzmatem, przez który patrzymy na świat i wyciągamy wnioski. Stoi za nim misja pomagania i naprawy. Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ nigdy tak dużo nie mówiono o ekologii. Mam wrażenie, że jest to przełomowy rok dla przemysłu i projektantów. Natomiast obecna sytuacja związana z wirusem, jest dla nas wszystkich przystankiem w pędzącym świecie produkcji i konsumpcji. Czekamy na to, co się wydarzy. Zadajemy sobie pytania czy to, co projektujemy jest rzeczywiście niezbędne? Redefiniujemy swoje potrzeby. Odpowiedzialne projektowanie jest nam potrzebne, ale odpowiedzialny konsument jeszcze bardziej. Czy ta sytuacja nas zmieni pokaże czas. Ja mam nadzieję, że ekologia w projektowaniu nie będzie niewygodnym tematem tylko oczywistym punktem w procesie projektowym.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Życie w zamknięciu. Czego nauczył nas Covid-19? Podsumowujemy cykl

Katalizator zmian

| 2 kwietnia 2021

Rok w zamknięciu. Czego nauczył nas Covid-19? Podsumowujemy cykl