Hindusi mają sari, mieszkańcy And aguayo, a Afrykańczycy kangę. Dla wielu nazwy te nic nie znaczą. Jednak każda z nich skrywa tekstylny symbol danej społeczności tworząc zarazem ich tożsamość kulturową. Na miejsce w tym szeregu zasługuje również rebozo.
Kojarzone głównie z Meksykiem, według niektórych powinno stanowić flagę tego państwa, choć znane jest także w innych częściach Ameryki Południowej. Rebozo, czyli prostokątny szal nie przekraczający trzymetrowej długości, zostało bohaterem odbywającej się w londyńskim Fashion and Textile Museum wystawy zatytułowanej „Made in Mexico. The Rebozo in Art, Culture & Fashion”, która jest pierwszą w całości poświęconą temu obiektowi prezentacją na świecie. Wcześniej doczekało się zaledwie kilku wydarzeń w Ameryce, teraz czas na Europę.
Biorąc pod uwagę rys historyczny, pierwsze użycie słowa „rebozo” odnotowano już w drugiej połowie XVII wieku, kiedy to ówczesny gramatyk, Alonso Molina wywodził go z języka kastylijskiego. Jako znaczenie przywołał akt chowania oraz chronienia, które widoczne są niemal w każdej z przypisywanych chuście funkcji. A tych jest sporo – nosidło dla dzieci, torba na zakupy, pomoc w masażach pleców i przy porodzie oraz, najbardziej oczywiste, tzn. okrycie przed chłodem bądź akcent ozdobny.
Noszenie chusty zapoczątkowali Indianie, jednak po podboju Ameryki Południowej przez Hiszpanów, stopniowo stawała się ikoną Meksykanów. W dziewiętnastym stuleciu nosiło się ją wszędzie – w kościele, pracy, domu – niezależnie od statusu materialnego czy pochodzenia etnicznego. Kolejny wiek to ekspansja kobiet walczących, zwanych Adelitas, chcących brać czynny udział w rewolucji, które uczyniły z rebozo swój znak rozpoznawczy. Z kolei jego zastosowanie było dość nietypowe, gdyż wykorzystywano go do przemycania broni. Tym samym został synonimem walki o niepodległość kraju.
Tradycyjne rebozo tkano ręcznie z różnego rodzaju materiałów – bawełny, wełny i jedwabiu. Obowiązkowym dodatkiem były narzucające cenę produktu frędzle. Bowiem według drobiazgowości i kunsztu ich wykonania obliczano wartość. Do stworzenia szala wykorzystywano technikę ikkat polegającą na wiązaniu oraz barwieniu nici, z których następnie pleciono tkaniny.
Każda Meksykanka ma przynajmniej jedno rebozo w swojej garderobie. Wśród gotowych kreacji można wyodrębnić pewną typologię. Pierwsze to wspomniane już, tradycyjne, znane od wieków. Kolejnymi są kolorowe wariacje regionalne, ponieważ każdy obszar ma odrębne i niepowtarzalne wzory. Natomiast ostatnie to najnowsze projekty eksperymentujące z nowymi, bo nieużywanymi dotychczas, tkaninami i fasonami.
Na teraźniejszą popularność obiektu z pewnością wpływ miała Frida Kahlo. Malarka rozpoznawalna ze względu na cykle autoportretów bardzo często przedstawiała siebie ubraną właśnie w słynną chustę, sprawiając, że stała się kluczowym ogniwem stroju narodowego meksykańskich kobiet. Dziedzictwo to kontynuuje Lila Downs, piosenkarka mająca na swym koncie nagrodę Grammy. Od lat w swojej twórczości propaguje kulturę meksykańską, m.in. występując w rebozo, których ma pokaźną kolekcję.
Wystawa to jednak nie tylko historyczne dywagacje, ale także współczesne interpretacje. Fotografowie Graciela Iturbidei Antonio Turok pokazali rebozo w kontekście życia, sztuki oraz mody. Zdjęcia Lourdes Almeidy ujawniły, iż jego wiązanie oznajmiało stan cywilny kobiety. Mąż przywoływanej już Fridy, Diego Riviera, również uwiecznił je w swojej sztuce, a instalacja Mauricia Cervantesa trawestuje jego znaczenie jako towarzysza życia, którym jest nieustannie od narodzin do śmierci. Autor kompozycji podkreśla użycie szala jako całunu śmierci.
Twórcy modowi pokazali odmienne ujęcia rozumienia roli rebozo w życiu współczesnym. Kolekcja Carmen Rion powstała we współpracy z ludnością Chiapas, spajając tradycyjne wzory z regionalnymi. Carla Fernández postawiła na miejski charakter, a jej znakiem rozpoznawczym jest wersja z frędzlami, noszona z każdej okazji. Z kolei rzadkie okazy z Hueyapan oraz innych regionów zinterpretowała Lydia Lavin.
Fashion and Textile Museum to nie tylko demonstracje, ale i działanie. Międzynarodowy program pozwolił studentom z Chelsea College of Art and Design w Londynie i Universidad Iberoamercana w Mexico City na współpracę w rozumieniu i podtrzymywaniu zachwytu dla artyzmu meksykańskiej manufaktury. Uczniowie otrzymali osiem tygodni na to, by wykonać program interpretujący tekstylia. Rezultaty ich działań również zostały wyeksponowane w placówce.
„Made in Mexico. The Rebozo in Art, Culture & Fashion” mieści się na dwóch piętrach muzeum. Dolna część to rys historyczny, górna – współczesne konotacje. Możemy obserwować różne gatunki tkanin, ich wiązań, ale także galerię obrazów, grafik i fotografii uwieczniających bohaterów mających ze sobą rebozo. Co ciekawe, nawet Matka Boska przedstawiana jest ubrana w tenże szal. Na jednej ze ścian można przeczytać etapy przygotowania materiału do eksploatacji, na które składa się aż piętnaście kroków.
Ekspozycja obejmuje pięć sekcji: historię tkaniny, osobowości z nią związane, jej użycie, techniki szycia oraz współczesny odbiór w sztuce i modzie. Znajdujące się na niej nie pokazywane nigdy wcześniej obiekty pochodzą z kilku źródeł. Część z nich to kolekcje instytucji takich, jak: Franz Mayer Museum, Museum of Textiles czy British Museum, reszta to prywatne zbiory. Wystawa potrwa do końca sierpnia.
Więcej: www.ftmlondon.org
Carla Fernandez. fot. Graciela Iturbide
Alfredo Vilchis – ExVoto. fot. Courtesy Gallery Frederic Moisan-Paris
Carnaval, Tlaxcala, México. fot. Graciela Iturbide