Architektura nie jest dla każdego

Katarzyna Kuo-Stolarska od zawsze wiedziała, że chce projektować. Dorastała z widokiem na deskę kreślarską i z zafascynowaniem obserwowała pracę architektów w czasach, gdy tempo projektowania było zupełnie inne niż dziś.

Dziś, wspólnie z mężem Mateuszem Kuo-Stolarskim, prowadzi autorską pracownię Kuoo Tamizo Architects i nie boi się mówić głośno o tym, co w zawodzie trudne. – Architektura nie jest dla każdego. Trzeba naprawdę kochać to, co się robi, żeby poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami – przyznaje szczerze.

W rozmowie z „Design Alive” opowiada o konsekwentnej, choć niełatwej drodze zawodowej, szukaniu spełnienia, odnajdywaniu własnego stylu, a także o tym, dlaczego czterodniowy tydzień pracy może być najlepszym, co przydarzyło się jej pracowni.

Magazyn Design Alive

POCZET POLSKICH PROJEKTANTÓW

ZAMAWIAM

POCZET POLSKICH PROJEKTANTÓW

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

NR 51/2025 UWAŻNOŚĆ

Czy architektura od początku była „planem na życie”?

Zdecydowanie tak! Dorastałam dosłownie pod deską kreślarską Kulmann, która stała w moim pokoju. Rodzice byli technikami budowlanymi, a tata pracował jako asystent architekta w dużej, państwowej firmie architektonicznej. Uwielbiałam tam przychodzić i podglądać, jak wygląda praca całego zespołu. To były lata 80., więc tempo projektowania było zupełnie inne niż dziś – nikt się nie spieszył.

Dynamika naszego zawodu zmieniła się od tamtego momentu diametralnie. Z pewnością nie wiedziałam, co mnie czeka, kiedy szłam na studia architektoniczne, stawiałam pierwsze kroki w zawodzie i zakładałam firmę – pracownię projektowania wnętrz – jedną z pierwszych w Polsce specjalizujących się właśnie w tej dziedzinie. Miałam 22 lata i byłam przekonana, że będę wracała do domu o 17.00, jak mój tata. Bardzo się myliłam.

Dlatego sądzę, że architektura nie jest dla każdego. Trzeba naprawdę kochać to, co się robi, żeby poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami, jakie współcześnie stoją przed architektami i architektami wnętrz.

Co wywarło największy wpływ na Twoją karierę zawodową?

Na pewno moja rodzina, to już wiecie (śmiech), ale też świadoma decyzja o tym, by postawić na siebie, zaufać własnej wizji i umiejętnościom.

Bardzo długo byłam jednym z najbardziej rozpoznawalnych architektów wnętrz w branży, współpracowałam przy produkcjach telewizyjnych, współprowadziłam program o metamorfozach wnętrz, a mimo to… nie czułam się spełniona. Do tego doszły wyzwania na polu prywatnym, bo byłam mamą dwójki małych dzieci i pogodzenie pracy zawodowej z życiem codziennym stało się ogromnym wyzwaniem. Wtedy przyszedł moment refleksji i… postanowiłam zacząć wszystko od zera. Zrezygnowałam z firmy, którą współprowadziłam i wróciłam do pracy w domu, później wynajęłam małe biuro i stopniowo zatrudniałam ludzi. Tym razem starałam się robić wszystko inaczej, z większym szacunkiem do siebie. Mimo wszystko nadal nie czułam pełnej satysfakcji. Wiedziałam, że to jeszcze nie to, że powinnam dalej szukać.

Później przyszedł kryzys w 2007 roku, który okazał się momentem próby dla wielu pracowni, a w moim życiu pojawił się Mateusz – mój drugi mąż i obecny partner biznesowy. Mogę śmiało stwierdzić, że nauczył mnie walczyć o swoje, nie bać się iść tam, gdzie chcę w życiu i w architekturze.

Od tego momentu nie bałam się sięgać wyżej i patrzeć dalej. Nagle otworzyły się przede mną nowe możliwości. Zaczęłam realizować projekty, o których marzyłam od lat. To niesamowite, jak bardzo nasze nastawienie wpływa na naszą ścieżkę życiową i zawodową. W końcu, po latach prowadzenia oddzielnych pracowni, w końcu połączyliśmy siły i tak powstało Kuoo Tamizo.

Katarzyna Kuo-Stolarska

Jak wyglądała droga do znalezienia własnego stylu?

Moją domeną zawodową zawsze była szczerość i pasja, które stały się kompasem podczas poszukiwania własnego stylu.

Uważam, że jako architekci jesteśmy twórcami, a nie wykonawcami, a twórca musi przez swoje dzieło wyrażać siebie.

Wiadomo, że spełniamy marzenia naszych klientów, ale mają oni trafiać do nas dlatego, że to co robimy, urzeczywistnia te marzenia.

Trudno jednak jednoznacznie określić mi swój styl. Myślę, że on cały czas ewoluuje. Z czego bardzo się cieszę, bo to dowód nieustannego rozwoju i zdobywania nowych umiejętności.

Gdzie szukasz inspiracji? Czy masz swojego „architektonicznego idola”?

Na początku bazowałam tylko na własnej kreatywności i skromnych wówczas podróże. Obecnie o źródła inspiracji zdecydowanie łatwiej, ale mimo wszystko dużo trudniej być oryginalnym.

Zarówno mnie, jak i Mata, pasjonuje architektura hotelowa. Czasem dochodzi do tego, że będąc tydzień w danym mieście, potrafimy spać w trzech różnych hotelach. Oczywiście mamy też swoje ulubione miejsca, do których wracamy, jak Grand Park Hotel w chorwackim mieście Rovinj, którego wnętrza zaprojektował Piero Lissoni. Właściwie w każdym stworzonym przez niego pomieszczeniu mogłabym zamieszkać lub po prostu napawać się obecną w nim prostotą i ujmującymi detalami. Myślę, że gdybym miała wskazać swojego „idola architektonicznego”, to byłby nim właśnie on.

Jak wygląda Wasz typowy dzień w pracy? Wygrywa racjonalność czy spontaniczność?

W Kuoo Tamizo panuje równowaga, czyli miks racjonalności i spontaniczności. Razem z Matem stawiamy na luźną atmosferę i koleżeńskie relacje w pracy, ale nie rezygnujemy z profesjonalizmu.

Cieszę się, gdy w pracowni panuje pogodna atmosfera, a ludzie dobrze czują się w swoim towarzystwie. To dla mnie bardzo ważne, bo w końcu spędzamy razem większość dnia, a wspólne rozmowy, nie tylko na tematy zawodowe, i śmiech pozwalają się zdystansować się od trudów naszej pracy.

Mamy szczęście mieć bardzo zgrany zespół, a to moim zdaniem więcej niż połowa sukcesu firmy. Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo, bywają także wymagające momenty, np. trudne rozmowy z klientami, i wtedy zdecydowanie wygrywa racjonalność, ale dbamy o balans. Traktujemy to zagadnienie bardzo poważnie, dlatego wprowadziliśmy czterodniowy tydzień pracy. To genialne rozwiązanie! Cztery dni pracujemy nieco dłużej, ale za to każdy ma trzydniowy weekend i dodatkową okazję, aby załatwić sprawy prywatne lub wypocząć.

Katarzyna Kuo-Stolarska

A jak wygląda praca architekta wnętrz od strony biznesowej?

To trudne pytanie i… nie wiem, czy powinnam odpowiadać szczerze. (śmiech) To wciąż niedoszacowany zawód. Liczba godzin pracy w stosunku do stawek – często się po prostu nie spina.

Stowarzyszenie Architektów Wnętrz, którego jesteśmy członkami założycielami, otworzyło nam oczy na fakt, że odpowiednia wycena wartości tworzonych projektów to wyzwanie, przed którym stają niemal wszystkie pracownie. A to tylko jeden z problemów, z którymi mierzymy się na gruncie biznesowym. Procesy projektowe czasami trwają lata, odpowiedzialność jest olbrzymia, a stawki rynkowe są wyraźnie zaniżone. Cieszę się, że nareszcie zaczęliśmy mówić o tym głośno, coraz rozsądniej wyceniać swoją pracę i wprowadzać realne zmiany.

W Kuoo Tamizo Architects zdecydowaliśmy się na rozliczenia godzinowe. To – naszym zdaniem – najbardziej sprawiedliwa forma współpracy, korzystna dla obu stron. My wiemy, ile musi kosztować godzina naszej pracy, by pokryć koszty działalności i przynosić zysk. Wiemy też, ile czasu zajmuje nam opracowanie standardowego projektu. Klient, znając zasady, jest lepiej przygotowany i szybciej podejmuje decyzje. Szanuje nasz czas – i swoje pieniądze.

Choć taka zmiana poprawiła rentowność projektów, to wciąż nie jest idealnie. Razem z Mateuszem widzimy nadzieję w rozwoju AI. Być może już wkrótce nasza rola ograniczy się do tworzenia koncepcji. Kto wie? Może sztuczna inteligencja pomoże nam w „produkcji” rysunków technicznych i zaczniemy skupiać się wyłącznie na najprzyjemniejszym etapie projektowania, czyli kreacji.

Zdarzają się jakieś przygody podczas realizacji? A może jakiś projekt zapadł szczególnie w pamięć?

O tak! Najbardziej pamiętam projekt, który rozpoczęliśmy osiem lat temu… i który wciąż nie został zakończony. Klient wynegocjował bardzo korzystną dla siebie stawkę za metr kwadratowy, a potem – bez cienia empatii – tak bardzo mnie wyeksploatował, że potrzebowałam wsparcia psychologa.

To była „przygoda”, która po raz kolejny udowodniła mi, że jeśli intuicja podpowiada, aby nie angażować się w jakiś projekt, to należy jej posłuchać.

Na szczęście mamy także mnóstwo klientów, z którymi praca to przyjemność, którzy wracają do nas z kolejnymi realizacjami i z którymi po prostu się zaprzyjaźniamy. Wszystko zależy od człowieka.

Projekt, z którego jesteście najbardziej dumni (i dlaczego)?

Zdecydowanie nasze prywatne mieszkanie w Warszawie. Mieszkamy na dwa domy – trochę w Łodzi, gdzie mamy główną pracownię, a trochę w Warszawie, gdzie uciekamy, gdy tylko możemy. To właśnie tu zaprojektowaliśmy wnętrze, które w 100% odpowiada naszym potrzebom i naszemu wyczuciu estetyki, a do tego nikt nam nie mówił, że nie robi się betonowych i czarnych wnętrz. Jest ciemno i przytulnie. (śmiech)

Nie brakuje tu także elementów, które podpatrzyliśmy odpoczywając w hotelach na Bali. Użyliśmy naszych ulubionych materiałów i marek. Nie poszliśmy na żadne kompromisy. Dzięki temu czujemy się tam, jak w najlepszym hotelu.

„Wielki świat” sam się do Was odzywa?

Zdecydowanie tak! Ponad połowę projektów realizujemy poza granicami Polski, co daje nam ogromną satysfakcję. Coraz częściej jesteśmy zapraszani do międzynarodowych konkursów i realizacji. Jednym z takich zaproszeń był udział w konkursie na projekt wnętrz apartamentowca w Nowym Jorku – wybrano tylko trzy pracownie z całego świata, a zwyciężył sam Fran Silvestre.

Inny przykład to konkurs na projekt osiedla mieszkaniowego w Gruzji, gdzie – obok nas – zaproszono m.in. Piero Lissoniego (tak, tego, o którym wcześniej wspominałam) oraz pracownię Henning Larsen Architects.

Już sam fakt, że inwestorzy wykazali inicjatywę, sami się z nami skontaktowali i rozważali naszą pracownię wśród tak wybitnych nazwisk, traktujemy jako ogromne wyróżnienie i spełnienie zawodowego marzenia. Nie wygraliśmy, ale jakoś łatwiej nam było znieść tę „porażkę”. (śmiech)

Patrząc wstecz na swoje początki, ale też z myślą o młodszych koleżankach i kolegach z branży – co według Was powinno się znaleźć w „niezbędniku architekta wnętrz”?

O rany, jest tego mnóstwo! Przede wszystkim należałoby tam zawrzeć tematy związane z prowadzeniem biznesu. Jesteśmy uczeni indywidualizmu, więc prawie każdy marzy o prowadzeniu własnej pracowni… i wtedy zaczynają się schody. Wchodząc na rynek, zaniżamy stawki, a potem zaczyna się to na nas odbijać, bo koszty stale rosną.

Od początku powinniśmy być uczeni, jak wyceniać swoją pracę, jak zarządzać firmą, zespołem, czasem, budżetami. Jak kalkulować opłacalność firmy.

Następna kwestia to psychologia. Powinniśmy być przygotowani do tego, jak radzić sobie w długim procesie projektowym, z trudnym klientem. Jak być asertywnym, jak rozmawiać z ludźmi. Powinniśmy mieć szkolenia z negocjacji, autoprezentacji, marketingu, a w obecnych czasach również z AI.

Po studiach nasze braki są przerażające.

Największy cel do zrealizowania na najbliższy rok?

Z pewnością jest to realizacja tematów związanych z projektami zlokalizowanymi w krajach Bliskiego Wschodu. Pracujemy nad tym zagadnieniem już od czterech lat. Czas, aby rozmowy przerodziły się w realne projekty.

Rozpoczęliśmy też współpracę na dużą skalę z kilkoma deweloperami obiektów premium, dla których tworzymy wnętrza wspólne i  apartamenty pokazowe. Temu ostatnio poświęcamy większą część naszej uwagi.

Poza tym ten rok na pewno przyniesie zmiany, zmiany, zmiany. Jesteśmy otwarci na to, co nowe w pracy i w życiu.

Nie można się rozwijać nie ryzykując – a my nie boimy się ryzyka

Katarzyna Kuo-Stolarska

Katarzyna Kuo Stolarska i Mateusz Kuo Stolarski

Powstanie pracowni Kuoo Tamizo Architects to rezultat połączenia dwóch dynamicznych firm architektonicznych i projektujących wnętrza, które od ponad 20 lat zdobywały uznanie na rynku krajowym i międzynarodowym pod osobnymi markami – Kuoo i Tamizo.

– Nasze indywidualne projekty są rozpoznawane na całym świecie, a teraz, zjednoczeni, stajemy się nową siłą w branży – mówią założyciele.

Zespół Kuoo Tamizo Architects oferuje wszechstronne usługi, obejmujące architekturę, projektowanie wnętrz, koncepcje przestrzenne, zarządzanie projektem, koordynację i logistykę zamówień. Rozległe doświadczenie pozwala rozumieć oraz spełniać wymagania inwestorów z różnych regionów i kultur. Firma dostarcza rozwiązania, które kreują nowe trendy i wyznaczają standardy w branży. Stale rozwija umiejętności, aby zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju tworzyć dla inwestorów projekty o najwyższym poziomie funkcjonalności i estetyki. Istotną rolę odgrywa także unikalne spojrzenie na sztukę.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: