Strolz. Narciarskie buty szyte na miarę

Lech | MM

2 stycznia 2013 | Rzeczy | Styl życia |

W zalewie sprzętu narciarskiego warto zwrócić się w stronę tradycji i pomyśleć o butach, których sposób wytwarzania jest niezmienny od 90 lat. Butów, które wciąż zamawia się „na obstalunek”. – W tym zawodzie musimy być trochę psychologami – przyznaje Hannes Strolz, właściciel firmy.

W zalewie sprzętu narciarskiego warto zwrócić się w stronę tradycji i pomyśleć o butach, których sposób wytwarzania jest niezmienny od 90 lat. Butów, które wciąż zamawia się „na obstalunek”. – W tym zawodzie musimy być trochę psychologami – przyznaje Hannes Strolz, właściciel firmy.

Lech (1,5 tys. mieszkańców) to narciarska mekka w austriackim regionie Vorarlberg. Co sezon pielgrzymują tu narciarze z całej Europy. Wśród nich są jednak i tacy, którzy przywają tu nie tylko aby szusować, ale zamówić nowe buty narciarskie marki Strolz, dodajmy – chyba najbardziej komfortowe z dostępnych na rynku, produkowane tu z dziada pradziada.

Historia zakładów w Lech sięga roku 1921, gdy Ambros Strolz postanowił założyć pierwszy warsztat. Od początku postawił na kunszt produkcji oraz wytwarzanie butów narciarskich z najlepszych materiałów, klientów traktując indywidualnie i produkując każdą parę butów ręcznie. Jego syn Martin, gdy tylko dorósł, również zainteresował się rodzinną firmą, co więcej, był także czynnym sportowcem, startującym w barwach narodowych Austrii (zdobył nawet srebrny medal w zjeździe podczas Mistrzostw Świata w narciarstwie w 1954 roku w szwedzkim Åre). Te okoliczności sprawiły, że zakład stał się rozpoznawalną marką i tak zostało do dziś. Martin Strolz mimo szerokich kontaktów w środowiskach wyczynowców otwierał się na też na miłośników zimowego szaleństwa, którzy w coraz większych grupach zaczęli odwiedzać Lech, by zamawiać skórzane buty „na obstalunek”. A firma zaczęła słynąć wręcz z ortopedycznej dokładności.

Świetna symbioza układała się do lat 60. XX wieku, czyli do chwili, gdy na rynku zaczęło pojawiać się obuwie tworzone z plastiku, a skórzane buty powoli zaczęły przechodzić do lamusa. Martin Strolz widział w tym zagrożenie, ale i duże szanse stojące przed zakładem. Namówił swoich rzemieślników na porzucenie skóry i w roku 1969 skonstruowali pierwsze buty z tworzywa. Firma zaczęła wypracowywać swoje know how, i szybko okazało się, że istotnym elementem każdej pary obuwia stała się pianka, którą wyściela się każdą z nich, doskonale dopasowując się do stopy użytkownika. Żaden inny producent nie potrafił tak zespolić zewnętrznej powłoki obuwia, tworzonej indywidualnie, z zastosowaniem pianki.

Dziś zakładem kieruje syn Martina Hannes Strolz, który przez lata wnikliwie studiował możliwości tworzenia butów ortopedycznych, zajmował się też projektowaniem graficznym. Bacznie obserwował zmiany zachodzące w narciarstwie, zmieniające się style jazdy oraz rodzaje desek do uprawiania narciarstwa. Reagował na nie, pozostając jednak wierny wypracowanym przez lata technikom produkcji. Dziś warsztaty Strolz wytwarzają rocznie kilkadziesiąt tysięcy par butów, jednak styl pracy pozostał niezmienny. A jest to indywidualizacja buta na najwyższym poziomie.

Zakład, którego praca opiera się na formowaniu wtryskowym, zatrudnia wielu rzemieślników. I prawie od wieku opiera się na tych samych zasadach. Klient pojawiający się w firmie, najpierw musi odpowiedzieć na wiele pytań, dotyczących jego oczekiwań, rodzajów sportów zimowych, którym się oddaje a także sposobów jazdy. – W tym zawodzie musimy być trochę psychologami – przyznaje Hannes Strolz.

Podczas spotkania stopy narciarza są mierzone na wszystkie możliwe sposoby, po pomiarach powstają rysunki, później odpowiednie formy. Buty w zakładach Strolza, jeśli tylko mamy takie życzenie, mogą powstać w jeden dzień! Zasada jest taka, że trzeba do Strolza przyjść rano – po „badaniach” są ściągane miary, później do pracy przystępują fachowcy – najdłużej trwa np. zastyganie uformowanej pianki (ok. 12 godzin). Wnętrza butów są wciąż wyściełane skórą, nie tylko ze względu na to, że jest surowcem naturalnym ale również z tego powodu, że jak żaden inny materiał skóra dostosowuje się do kształtu stopy. Także wkładki do buta się szyte ręcznie przez rzemieślników. Na ostatnią przymiarkę narciarz przychodzi wieczorem, a na drugi dzień rano odbiera buty i może już ruszać na stok.

Buty wyprodukowane ręcznie w Lech kosztują od ok. 700 euro.

Więcej: www.strolz.at

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

W krainie Minionków

W krainie Minionków

Pogush | 29 czerwca 2023

Odwiedzamy domki Bert, zaprojektowane przez studio architektoniczne Precht

Vans x Vivienne Westwood Anglomania

Anglomania

Lndyn | 16 września 2019

Vans x Vivienne Westwood. Współpraca między kontynentami

Buty klasyczne inaczej [zdjęcia]

Buty do malowania

Tokio | 13 września 2015

Klasyczne buty w ręcznie malowane wzory. Po japońsku.

siła dopasowania

Takie buty

tokio | 30 listopada 2014

Fondue Slipper to buty z ciekłego polichlorku winylu.