Maja Wirkus: – Jestem szczęśliwa tam, gdzie rosną stare sosny

– Inspiruje mnie nieustanna zmiana perspektywy – zdradza w rozmowie z „Design Alive” Maja Wirkus, artystka wizualna i fotografka specjalizująca się w architekturze. Opowieścią o swoich zawodowych doświadczeniach dzieli się z nami w ramach cyklu rozmów z fotografami wnętrz i architektury.

Pamiętasz swoje pierwsze fotograficzne doświadczenia?
Moja przygoda z fotografią rozpoczęła się od podróży do Minneapolis, kiedy byłam jeszcze nastolatką. Podbiłam miasto w towarzystwie muzyki Prince’a i Soul Asylum, wyposażona w jednorazowe aparaty analogowe. Dość szybko, bo zaledwie po dwóch tygodniach od poznania fotografii, zaczęłam oszczędzać na lustrzankę Canon i Mamiya 6. Później otrzymałam od dziadka powiększalnik Krokus, którym w łazience robiłam moje analogowe zdjęcia. Od tamtej pory fotografuję.

Maja-Wirkus-2

A dlaczego zajęłaś się fotografią architektury?
Studiując we Flandrii zobaczyłam jak nowoczesna architektura wkroczyła do częściowo średniowiecznych miast i jak wspaniale się to razem komponuje. Wciąż bardzo wyraźny jest wątek historyczny, ale linie czasu tych dwóch skrajnie różnych osi architektonicznych nie dominują nad sobą, tylko płynnie się łączą. Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie uwiecznić.

Jak wygląda Twój typowy dzień?
Nie mam czegoś takiego jak typowy dzień, ale lubię zaczynać od porannej kawy z mlekiem. Następnie robię plan na kilka dni, z wyprzedzeniem przygotowuję sprzęt i planuję podróże. O ile jest to możliwe, wcześniej przyglądam się sytuacji i sprawdzam lokalizację. Już na kilka dni przed sesją zdjęciową opracowuję koncepcję. Rzeczywiste fotografowanie jest już bardzo skoncentrowane, a jednocześnie absorbujące.

Miewasz jakieś przygody w pracy?
Rzadko, bo podczas pracy jestem bardzo skupiona. Jeśli już to w trakcie podróży lub przed sesją. Wtedy spotykam się z nieoczekiwanymi sytuacjami, kiedy poznaję nowych ludzi i nowe miejsca. Na tym polega piękno mojej pracy.

Maja-Wirkus-3

Jaki sprzęt wybierasz?
Typ sprzętu zależy w dużej mierze od specyfiki zamówienia. Fotografia na zlecenie jest w większości wykonywana cyfrowo. Czasami, w zależności od obiektu i przeznaczenia zdjęć, wybieram aparat średnioformatowy. Każdy kierunek w fotografii ma swoje specyficzne rozwiązania techniczne, także przy fotografowaniu architektury.

A jak wygląda Twoja praca od strony biznesowej? Jaką współpracę cenisz?
Generalnie lubię współpracę, która funkcjonuje jak partnerstwo – z wzajemnym uznaniem i wspólnym pomysłem. W tym sensie lubię współpracować z Muzeum Susch w Szwajcarii lub projektantami z Thisispaper. W przypadku bardziej „wolnych” projektów, które wynikają z moich zainteresowań, lubię inspirować i zwracać się do partnerów. Przykładem jest projekt książki „Emilia. Meble, modernizm, muzeum” z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Zlecenia na fotografię architektoniczną najczęściej wynikają z wieloletniej współpracy lub rekomendacji. Ale oczywiście cieszę się z każdej pojawiającej się niespodzianki.

Co Cię inspiruje?
Nieustanna zmiana perspektywy.

A kto Cię inspiruje?
Myślę, że dobrze jest, gdy fotografowie/fotografki pracują nad rozwijaniem własnego języka wizualnego, który (potem) koresponduje z pracą architektek i architektów. Hélène Binet i Peter Zumthor byliby tego dobrym przykładem. Zależy mi na tworzeniu wartości rozpoznawalnej zarówno dla fotografii jak i architektury. Poprzez fotografię staram się nadać architekturze pewną wyjątkowość przy jednoczesnym zachowaniu mojej artystycznej autonomii.

Masz swoje ulubione miejsce na ziemi?
Jestem szczęśliwa tam, gdzie rosną stare sosny.

Co planujesz w najbliższym czasie?
Cieszę się, że jestem w Warszawie i z miłego zlecenia w Poznaniu. Dodatkowo przygotowuję się do przyszłorocznej wystawy w Berlinie, gdzie również promuje moją książkę, której współautorkami są Aleksandra Kędziorek i Katarzyna Uchowicz – „Archipelag CIAM. Listy Heleny Syrkus“.

Więcej na: www.majawirkus.com

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: