Nie wszystko trzeba wymyślać od nowa. Pracownia Sobkowiak Architektura proponuje coś zupełnie innego: powrót do przeszłości nie przez rekonstrukcję, lecz przez nadanie sensu temu, co przetrwało.
Nowi mieszkańcy – para z dzieckiem i psem – zwrócili się do warszawskiej pracowni z zamiarem stworzenia przestrzeni niedoskonałej, ale charakternej. – Do sprawy remontu właściciele apartamentu podeszli z dużą świadomością i wielkim szacunkiem dla historii. Nie oczekiwali budowlanej rewolucji, ale raczej odtworzenia warszawskiego klimatu – relacjonuje Agata Sobkowiak, właścicielka i główna projektantka pracowni Sobkowiak Architektura.
Choć elewacja kamienicy zdradza rękę przedwojennego mistrza – Stanisława Filasiewicza – wnętrze mieszkania nie zachowało pierwotnego wystroju. Z oryginalnych elementów zachowała się jedynie rozeta sufitowa. – Wokół niej – jak mówi projektantka – rozpoczęto budowanie klasycznej bazy, jakiej oczekiwali właściciele.
Przywrócenie detali charakterystycznych dla architektury sprzed stu lat wymagało precyzji i rzemieślniczego zaplecza. Na sufitach pojawiły się ręcznie robione sztukaterie z gipsu, a nie gotowe formy z tworzywa. Zmieniono klamki w drewnianych oknach – z plastikowych na mosiężne, dodano wysokie cokoły, stylizowane drzwi z przeszkleniami i frezowaniem.
Ważnym elementem układanki okazała się również podłoga – nieoryginalna, ale w dobrym stanie, została odnowiona i uzupełniona. Miejsce dawnego, zamurowanego przejścia do salonu zaznaczono dekoracyjną intarsją z dwóch gatunków drewna.
Na uwagę zasługują także oryginalne żeliwne kaloryfery – po renowacji odzyskały nie tylko formę, ale i funkcjonalność. Jak podkreśla architektka, w mieście tak silnie naznaczonym przez historię, autentyczność takich elementów nabiera szczególnego znaczenia.
Właściciele uczestniczyli w projektowaniu aktywnie – wybierali meble, analizowali materiały, konsultowali dzieła sztuki i dodatki. Część elementów wyposażenia to przedmioty, które należały do nich już wcześniej: szafka pod umywalkę odziedziczona po babci, trzy fotele z lat 50. z nowymi tapicerkami, czy obiekty vintage od zaprzyjaźnionego renowatora.
Postarzane ściany w sypialni i łazienkach to kolejny z elementów nawiązujących do stylu starych domów w Anglii czy Włoszech – miejsc, które właściciele często odwiedzają. – Lubią urok tamtejszych starych domów, który odkrywa się warstwa po warstwie. Takie wnętrza zachwycają szlachetnością, nawet gdy przez lata nie są remontowane – wyjaśnia projektantka.
Tym, co spaja całość jest światło. Architektka nie tylko otworzyła przestrzeń, ale też nadała jej kierunek – to światło prowadzi użytkownika przez mieszkanie, zmieniając nastroje i funkcje. Szklane drzwi i ścianki (w tym także te z ornamentowymi szybami) pozwalają na subtelne dzielenie przestrzeni bez jej zamykania. Dzięki nim słońce dociera nie tylko do salonu, ale i do gabinetu, sypialni, a nawet pralni.
Naświetla nad drzwiami wprowadzają światło dzienne także do pomieszczeń pozbawionych okien – takich jak pokój dziecka czy łazienka gościnna – nie naruszając przy tym poczucia prywatności.