Nie odłączajmy wtyczki, zmieńmy elektrownię

Hasło „należy architekturę odłączyć od prądu”, rzucone przez redakcję pisma „Autoportret”, jest jak wymierzony branży, otrzeźwiający policzek, który zmusza nas do konfrontacji z fundamentalną prawdą: nasze budynki są energetycznymi wampirami. Zgoda. Jednak, jak każda uwodzicielska i radykalna idea, uproszczona, niebezpiecznie zniekształca rzeczywisty obraz.

Jako architekt, przyjmuję tę prowokację z szacunkiem, ale i niepokojem. Bo literalne potraktowanie tego hasła, prowadzi nas na manowce romantycznej utopii, która w moim odczuciu, nie jest adekwatną odpowiedzią na wyzwania współczesnego świata. Tworzy fałszywą dychotomię między rzekomo szlachetną, wernakularną chatą bez prądu, a złą, stechnicyzowaną architekturą, która jest dzisiaj źródłem wszelkiego zła.

Zaawansowana technologia może być naszym sojusznikiem

Tymczasem złożoność naszej pracy polega na tym, że nie projektujemy już tylko chat.

Czy mamy „odłączyć od prądu” szpital, którego systemy podtrzymywania życia i sterylne sale operacyjne są w pełni zależne od stabilnego zasilania? Czy odłączymy też centrum danych, które jest krwiobiegiem cyfrowej gospodarki, albo laboratorium, w którym prowadzi się badania nad nowymi lekami? Ucieczka od technologii w tych przypadkach staje się regresem i zagrożeniem naszego człowieczeństwa.

Co więcej, wizja powrotu do wernakularnej prostoty jest brutalnie weryfikowana przez bezwzględne wymogi, jakim podlegają budynki użyteczności publicznej czy obiekty dużej skali. Tu idea „odłączenia” staje się iluzją. Grawitacja nie poradzi sobie bowiem z transportem wody na dwudzieste piętro i nie zapewni ciśnienia w hydrantach. Naturalna wentylacja nie dostarczy wymaganej przepisami porcji tlenu w głąb biurowca, a naturalne wietrzenie nie oczyści dróg ewakuacyjnych z dymu.

Naszym zadaniem nie jest więc ucieczka od technologii, lecz jej ujarzmienie i zmuszenie do radykalnej oszczędności, tak by spełniała swoje podstawowe funkcje przy minimalnym wpływie na planetę. Co więcej, to właśnie zaawansowana technologia, zasilana prądem, jest dziś naszym najpotężniejszym sojusznikiem w walce o klimat. 

Magazyn Design Alive

NR 53/2025 CICHY LUKSUS

ZAMAWIAM

NR 53/2025 CICHY LUKSUS

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

WYDANIE SPECJALNE NR 14/2025 HOME

Nie jesteśmy gotowi na odpowiedzialną rewolucję

Wysokowydajne pompy ciepła, inteligentne systemy zarządzania budynkiem, precyzyjne oświetlenie, oczujnikowane, ze źródłami ledowymi, czy wreszcie cała infrastruktura do produkcji czystej energii, to wszystko wymaga prądu i myśli technologicznej. Miejskie ciepło, rozprowadzane infrastrukturą mechaniczną, stało się alternatywą dla indywidualnych „kopciuchów”, ratując naszą planetę przed astmą, pylicą i alergiami.

„Odłączenie od prądu” oznaczałoby w praktyce odcięcie się od najskuteczniejszych narzędzi, jakie posiadamy, a które mogą nam służyć nie tylko w rozwijaniu komfortu, ale i w działaniu na rzecz oszczędności i umiaru.

To wreszcie również kwestia sprawiedliwości społecznej. Ideał pasywnego, „odłączonego” domu, który czerpie energię ze słońca i doskonałej izolacji, jest dziś luksusem dostępnym tylko dla nielicznych. Co z mieszkańcami gęstych osiedli w centrach miast, narażonymi na smog i hałas? Dla nich mechaniczna wentylacja z rekuperacją, zasilana prądem, nie jest fanaberią, lecz często, warunkiem posiadania zdrowego powietrza w domu.

Intensywna zabudowa miejska, zapobiegająca „rozlewaniu” się miast i wykorzystująca w pełni potencjał urbanizacji, dystrybuuje swych mieszkańców na poszczególne poziomy, kabinami wind, zasilanymi elektryczną energią. Są one często, jedyną szansą na to, by architektura nie wykluczała tych, którym życie ograniczyło sprawność fizyczną. Rezygnacja z takich rozwiązań w imię ideologicznej czystości byłaby formą zrzucenia kosztów kryzysu na najsłabszych. A to prowadzi nas do jeszcze szerszego i bardziej niewygodnego pytania o globalne koszty naszej transformacji. Czy po rewolucji przemysłowej, która dała nam prąd, czeka nas nowa, bardziej odpowiedzialna?

Chcielibyśmy w to wierzyć. Pytanie jednak, czy kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego, które zdeformowały nasz, zachodni krajobraz i wyrządziły niewyobrażalne szkody społeczne, nie są dziś po cichu zastępowane kopalniami litu w Republice Konga? Czy nasze hulajnogi, smartfony i „zielona” Tesla, napędzana „czystą” energią, której baterie powstają kosztem ludzkiego życia i dewastacji środowiska tysiące kilometrów stąd, są na pewno zrównoważonym rozwiązaniem?

odłączyć architekturę od prądu

Pułapki odpowiedzialnej architektury

Rzucamy mocne, zdecydowane i zasadne pytania architekturze. Architektów czynimy odpowiedzialnymi za kryzysy społeczne, środowiskowe i klimatyczne. Ale czy, prowokacjami i prostymi tezami, nie kamuflujemy jednak naszej codziennej nieporadność, braku konsekwencji w obiektywnym i odpowiedzialnym postępowaniu w naszych prywatnych przestrzeniach?

Czy na co dzień, poradzilibyśmy sobie bez prądu? Czy gotowi jesteśmy zacząć od siebie i w swoich prywatnych przestrzeniach, odłączyć komputer i zacząć pisać artykuły ręcznie lub na maszynie do pisania? Czy wyłączymy nasze kuchenki i grzejniki, a wodę nosić będziemy codziennie ze studni i grzać będziemy ją na ogniskach, by wziąć ciepłą kąpiel po pracy? Czy podgrzewana w ten sposób będzie dowodem, naszej klimatycznej odpowiedzialności? Czy otworzymy szeroko, nasze okna, na przestrzał, w naszych miejskich mieszkaniach, wentylując je naturalnie, zasysając obficie, nieodfiltrowaną tablice Mendelejewa wraz z akustyczną symfonią śródmiejskich ulic i placów?

Nie mam klimatyzacji, a na trzecie piętro, mojej starej lampiarni wchodzę codziennie pieszo, stąpając po stalowych, odzyskanych schodach. Mój dom to ponoć przykład „odpowiedzialnej” architektury, która nie wyburza, lecz transformuje, która szuka nadziei w wyprodukowanej wcześniej materii i wykorzystuje ją ponownie. Cyrkulacji poddano tu wiele przedmiotów i materiałów, by służyły dalej nowemu scenariuszowi, ale budynek zawieszony osiem metrów nad ziemią jest jednocześnie energetycznym, zewnętrznym kaloryferem, ogrzewającym planetę. Pompując w niego energię, by wygrzać sypialnie dzieci, marnotrawię jej znaczną część, bo każda z sześciu płaszczyzn eksponowana jest na wychłodzenie.

Potrzebna jest fundamentalna zmiana myślenia

Dlatego naszym zadaniem nie jest „odłączanie architektury od prądu”. Potrzebna jest fundamentalna zmiana myślenia o tym, skąd ten prąd pochodzi i jak go używamy. Musimy projektować architekturę o radykalnie niższym zapotrzebowaniu na energię. Czasem, trzeba zastąpić tę nieefektywną, istniejącą, której sprawność i energochłonność jest nieprzemyślana, ale przede wszystkim musimy na masową skalę transformować nasze źródła energii na czystsze i odnawialne.

Problem nie leży w samej wtyczce, ale w elektrowni, do której jest podłączona. Prawdziwa rewolucja nie polega na ucieczce od technologii, ale na jej etycznym opanowaniu i wykorzystaniu w służbie zrównoważonej przyszłości.

I tu, hasło „odłączyć architekturę od prądu” wraca z całą swoją brutalną mocą, ale w innym kontekście. Czy w imię prawdziwej odpowiedzialności za środowisko, my, wszyscy beneficjenci globalnego systemu, jesteśmy gotowi nie tylko zmienić elektrownię, ale faktycznie wyciągnąć wtyczkę? Czy jesteśmy gotowi dołączyć do tej części globalnego społeczeństwa, która nie ma prądu od zawsze, która zamieszkuje slumsy na przedmieściach naszych eleganckich metropolii?

W tym pytaniu obnaża się hipokryzja. Bo dopóki dyskusja o odpowiedzialności nie dotyka naszego własnego komfortu, pozostaje jedynie akademicką grą i luksusem, na który stać tylko nielicznych. Dlatego prawdziwa zmiana nie zacznie się od nowej technologii, ale wtedy, kiedy będziemy gotowi na szczerą konfrontację z niewygodną prawdą o nas samych.

odłączyć architekturę od prądu

Przemo Łukasik

Urodził się w Chorzowie w 1970 roku. Ukończył Wydział Architektury na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Studiował również w Ecole d’Architecture Paris-Villemin w Paryżu. Następnie pracował w berlińskim studiu P.P. Pabel Architekten oraz w paryskich biurach Jean Nouvel Architecture i Odile Decq / Benoit Cornette. W 1997 roku wraz z Łukaszem Zagałą założył autorską pracownię architektoniczną Medusa Group. Uprawia triathlon i fotografuje.

Na łamach „Design Alive” publikuje cykl felietonów pt. „Bagaż podręczny”.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Głośno o kolorze

Głośno o kolorze

Warszawa | 2 października 2025

Za nami trzecia edycja Jung Architecture Talks w Warszawie

Kto się boi śmieci

Kto się boi śmieci

Warszawa | 3 listopada 2024

Felieton Przemo Łukasika o tym, jak mógł wyglądać pawilon polski na EXPO 2025