Muzeum o zapachu lawendy

Muzea kojarzą się zazwyczaj z gablotami, sztywnymi zasadami, gdzie naczelna: „Nie dotykać!” atakuje zewsząd. Warmińskie muzeum obala tę zasadę. To miejsce, w którym liczą się smak, zapach, dotyk, a nie tylko patrzenie na eksponaty. Zapraszamy do Lawendowego Muzeum Żywego im. Jacka Olędzkiego.

Joanna Posoch po latach niesatysfakcjonującej pracy postanowiła założyć coś swojego. Kupiła teren, nazwany później Lawendowym Polem, gdzie stworzyła pierwszą polską plantację tejże rośliny. Po niej przyszedł czas na agroturystykę, by dojrzeć do decyzji o żywym muzeum. Dzięki portalowi Polak Potrafi udało się zebrać potrzebne fundusze do otwarcia placówki. Idea żywego muzeum zaczerpnięta została od warszawskiego etnologa, Jacka Olędzkiego, którego imieniem zostało nazwane miejsce. Zatarta zostaje granica między widzem i gospodarzem, eksponatem a przedmiotem, a najważniejsze jest zdobycie praktycznej wiedzy i umiejętności.

Etnograficzny przystanek edukacyjny i warsztatowy, jak opowiada o nim twórczyni, to nie tylko podziwianie bogactw naturalnych, organicznych upraw czy owoców prac. Celem było także powrócenie do dawnej wspólnotowości, kiedy to gromadnie lokalne grupy wpierały się nawzajem.

Lawendowe Muzeum Żywe im. Jacka Olędzkiego proponuje Wiejskie Warsztaty Alchemiczne. Na nich poznamy, jak uprawiać i pielęgnować lawendę, a także sami spróbujemy coś z niej wytworzyć – naturalne kremy, wody aromatyczne, olejki eteryczne. W programie również: podstawy wiedzy zielarskiej, pędzenie domowego wina, zwiedzanie ogrodu botanicznego, spacery czy koncert.

Zwiedzanie muzeum jest bezpłatne, z kolei warsztaty to koszt 650 zł za osobę. Więcej na: www.lawendowepole.pl

Powiązane artykuły: