U siebie

Projektowanie mieszkań na własne potrzeby rządzi się innymi prawami niż praca dla klientów.  Zamiast kompromisów — eksperymenty. Zamiast uniwersalnych rozwiązań — to, co osobiste.

Dla Ewy Konkol i Bartosza Baranowskiego z pracowni k+b architekci decyzja o stworzeniu „swojego miejsca” była naturalnym krokiem po latach projektowania dla innych.

– Z jednej strony dało nam to wolność, możliwość spokojnej pracy i realizacji najbardziej szalonych pomysłów, z drugiej natomiast zdecydowanie byliśmy dla siebie nawzajem najbardziej wymagającymi inwestorami – przyznają.

Większość prac wykonali samodzielnie, po godzinach, często z pomocą rodziny. – Taka zamiana ról i możliwość sprawdzenia w praktyce własnych koncepcji dała nam zupełnie nową perspektywę w całym procesie budowlanym. To było bardzo cenne doświadczenie – podkreśla Ewa. – Ale nie będę ukrywać – nie było łatwo, szczególnie że oboje mamy dość perfekcjonistyczne podejście.

Magazyn Design Alive

WYDANIE SPECJALNE DA ICONS 2025

ZAMAWIAM

WYDANIE SPECJALNE DA ICONS 2025

Magazyn Design Alive

ZAMAWIAM

WYDANIE SPECJALNE NR 15/2025 HOME

51-metrowe mieszkanie mieści się na ostatnim piętrze gdańskiej kamienicy, której górna kondygnacja została nadbudowana w latach 50. – Zostało zakupione w stanie do generalnego remontu, co pozwoliło nam zmodyfikować układ ścian działowych i zacząć pracę nad projektem od „czystej kartki”, bez większych ograniczeń – wspomina Ewa.

Głównym założeniem, jakie przyjęli, było pogodzenie dwóch często sprzecznych potrzeb: otwartości i możliwości wyodrębnienia stref o różnych funkcjach. – Przeanalizowaliśmy kilkanaście wariantów układu wnętrza – z dodatkowym pokojem gościnnym, kuchnią po drugiej stronie czy łazienką z oknem. Przed rozpoczęciem remontu chcieliśmy mieć świadomość wszystkich możliwych opcji – dodaje Bartosz.

Ostatecznie zrezygnowali z korytarza i wyburzyli ściany dzielące kuchnię, pokój i komunikację. Otwarta przestrzeń dzienna łączy teraz kuchnię z jadalnią, zapewniając swobodny dostęp do salonu, łazienki i sypialni. Przesuwne, drewniane drzwi pomiędzy sypialnią a salonem pozwalają natomiast swobodnie żonglować układem – przestrzeń może być bardziej otwarta w ciągu dnia, a wieczorem zyskać na intymności.

k+b architekci

Mimo niewielkiego metrażu, mieszkanie nie sprawia wrażenia ciasnego. Wręcz przeciwnie – przemyślany układ funkcjonalny i konsekwencja w aranżacji budują poczucie spójności. Pomagają w tym także meble wykonane przez lokalnego stolarza. Choć na pierwszy rzut oka proste, kryją w sobie nieoczekiwane rozwiązania: telewizor ukryty za frontem, zintegrowany domek dla kota tuż pod sufitem – „z punktem widokowym”, czy sprytne schowki.

– Większość mebli wykonano na wymiar – zależało nam na maksymalnym wykorzystaniu przestrzeni. Stare budownictwo to mnóstwo wnęk i zakamarków, które aż się prosiły o indywidualne zagospodarowanie – zauważa Ewa.

Tam, gdzie pojawiły się meble wolnostojące, dominują odrestaurowane modele z lat 60. – krzesła i fotele wyszukane na pchlich targach czy stoliki kawowe z brytyjskiej sieciówki. Jest też upragniona zdobycz, stół od marki Swallow’s Tail. – Model Meduza mieliśmy na oku długo przed zakupem samego mieszkania – mówi Bartosz.

k+b architekci

Paleta kolorystyczna opiera się na dwóch wyrazistych akcentach: terakotowym brązie i głębokim odcieniu niebieskiego. Pierwszy z nich pokrywa sufit w salonie i sypialni – decyzja nietypowa, ale dobrze uzasadniona kontekstem miejsca.

– Przy wyborze koloru kierowaliśmy się nie tylko tym, co będzie się działo w mieszkaniu, ale również tym, co będziemy widzieć za oknami, bo widok również jest integralną częścią wnętrza – mówi Ewa, wskazując za oknem na ceglane ściany budynków i dachy pokryte dachówką ceramiczną. Ciemny kolor dla równowagi zestawili z jasnymi ścianami i podłogą.

Drugim mocnym akcentem kolorystycznym stał się nasycony, ciemny odcień niebieskiego. – Połączenie terakoty i niebieskiego wywoływało u nas przyjemne wakacyjne skojarzenia – z głębią oceanu, ziemią spaloną słońcem – wspomina projektantka. – Idąc tym tropem, kompletowaliśmy dodatki – okrągły dywan, który wyglądem przypominał nam wybrzeże morza, pełną słonecznego blasku pomarańczową lampę z Marset w sypialni, serię uchwytów z Pap Deco przedstawiających ryby i koniki morskie, tapetę z koralowcami z Wall&deco w łazience czy wspominany już stół Meduza.

Całość uzupełniają materiały o różnej fakturze i charakterze: od zatartych cegieł, przez fornir dębowy i marmur Calacatta Paonazzo, po miedziane lustra i okucia stolarskie. – Takie rozwiązania są ponadczasowe i dają gwarancję, że mieszkanie dobrze się zestarzeje – podkreśla Bartosz.

k+b architekci

Ewa Konkol (1989) i Bartosz Baranowski (1985) – absolwenci Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. Wyspecjalizowali się w projektowaniu wnętrz mieszkalnych, gdzie czują, że ich praca wnosi realną wartość w codzienne życie domowników. Skupiają się na maksymalnym wydobyciu potencjału danego miejsca, często przy użyciu nieoczywistych rozwiązań funkcjonalnych.

Trendy, inspirujące wnętrza, najlepsze realizacje w architekturze, nowości ze świata designu i ciekawe rozmowy wprost do Twojej skrzynki! Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

U siebie najlepiej

U siebie najlepiej

Warszawa | 17 czerwca 2025

Co się dzieje, kiedy architekt projektuje dla siebie? Te projekty to esencja!

Z subtelnym detalem

Z subtelnym detalem

Wrocław | 22 maja 2024

Tak mieszka architektka wnętrz Kamila Potocka z Madde Studio