Już w PRL-u byliśmy nowocześni

| MAC

11 lutego 2011 | Bez kategorii

Bez wątpienia po wizycie na tej wystawie w niejednym polskim domu zaczną się wielkie porządki. Będziemy nerwowo przeszukiwać strychy i piwnice, gdzie być może drzemią zapomniane przez nas albo wstydliwe ukryte meble i najróżniejsze drobiazgi z lat 50. czy 60. zeszłego wieku, które zdobiły mieszkania naszych dziadków czy rodziców.

Bez wątpienia po wizycie na tej wystawie w niejednym polskim domu zaczną się wielkie porządki. Będziemy nerwowo przeszukiwać strychy i piwnice, gdzie być może drzemią zapomniane przez nas albo wstydliwe ukryte meble i najróżniejsze drobiazgi z lat 50. czy 60. zeszłego wieku, które zdobiły mieszkania naszych dziadków czy rodziców.

Być może dopiero teraz wielu z nas uświadomi sobie, że w tych jakże siermiężnych, szarych, PRL-owskich czasach wzornictwo przemysłowe zupełnie nieźle sobie radziło. Gdy w 1956 roku nastąpiła tzw. odwilż, młodzi artyści, architekci, projektanci rozwinęli skrzydła (na ile było to wówczas możliwe).

W ich projektach widać fascynację dokonaniami Alvara Aalto, Eero Saarinena oraz Charlesa i Ray Eamesów. Narodził się styl zwany często organicznym. Kształty mebli i innych przedmiotów, formy wzorów tkanin stały się bardziej miękkie, organiczne, asymetryczne. Z drugiej strony ważną inspiracją była sztuka abstrakcyjna. Abstrakcyjne desenie geometryczne i niegeometryczne pojawiały się na tkaninach, a także unikatowej ceramice z tzw. szkoły sopockiej i wrocławskiej.

Był to również okres fascynacji nowoczesnymi materiałami. Jednak modny na świecie plastik w PRL był towarem deficytowym. Rodzimi projektanci musieli więc wykazywać się dużą pomysłowością, zgodnie z hasłem: Polak potrafi. Formowali więc na przykład meble z zastępującej plastik sklejki. Dzisiaj wiele z tych projektów wciąż zachwyca swoją oryginalnością i nowoczesnością.

Wystawa, choć przekrojowa, absolutnie nie rości sobie praw do kompletnego i całościowego kompendium wiedzy na temat polskiego wzornictwa powojennego. Jej kuratorki skupiły się na uchwyceniu pewnych procesów, ukazaniu inspiracji. Dlatego obok obiektów masowej produkcji można tu znaleźć krótkie serie, jak i wzory oraz prototypy, które nigdy nie zostały wdrożone.

Niezwykle ciekawy jest także sam sposób prezentowania wystawy. W sali głównej umieszono biały podest z eksponatami – meblami, ceramiką, urządzeniami technicznymi. Swoistym tłem dla nich są, nie mniej reprezentacyjne dla dokonań ówczesnych projektantów, plakaty, okładki pism i tkaniny.

– Chcemy być nowocześni (…). Dziś piękno musi nas otaczać (…). Jesteśmy zbyt tolerancyjni dla brzydoty dnia codziennego, przejawiającej się na każdym kroku – w mieszkaniu, w miejscu pracy, na ulicy – anachroniczną niewspółczesnością – tak zaczynał się tekst Jerzego Hryniewieckiego opublikowany w pierwszym numerze pisma „Projekt” z 1956 roku. Do niego właśnie odwołuje się tytuł wystawy, która jest przykładem prawdziwie nowoczesnego podejścia do wzornictwa. Aż trudno uwierzyć, że 50 lat temu w Polsce obecny był tak nowoczesny design…

Wystawę „Chcemy być nowocześni. Polski design 1955–1968 z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie” można oglądać do 17 kwietnia.

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Betonowy klejnot

Betonowy klejnot

Arles | 13 listopada 2022

Odwiedzamy willę Benkemoun, awangardową ikonę z lat 70.