Mieszkanie architekta Przemo Łukasika pełne klasyków designu

– Mieszkanie w Warszawie to produkt, który powstał z konieczności – mówi Przemo Łukasik, architekt, współzałożyciel znanej pracowni Medusa Group. Na stałe mieszka z rodziną w Bytomiu, w zaadaptowanej na ten cel, dawnej lampiarni Zakładów Górniczo-Hutniczych „Orzeł Biały”, funkcjonującej pod nazwą Bolko Loft. Decyzja o zakupie mieszkania w stolicy zapadła, gdy Medusa otworzyła swoją drugą siedzibę w Warszawie, a służbowe wyjazdy stały się bardzo częste.

Nieprzypadkowo padło na Starą Pragę, która przypominała architektowi jego ukochany Bytom. Z okien widać zniszczone kamienice, prawdziwe podwórka, autentycznych mieszkańców. Z tarasu, trochę z dystansu warszawskie wieżowce, kwitnące i rozświetlone nocą.

Ślady ikonicznego Bolko Loftu są zresztą obecne tu na każdym kroku, odnajdujemy go w industrialnym klimacie czy zachowanym historycznym charakterze wnętrza, z każdą jego budowlaną blizną.

Na 55 m kw. znajdują się dwie sypialnie, pokój dzienny z aneksem kuchennym, łazienka oraz taras. Pierwsze co rzuca się w oczy to betonowe posadzki, ściany i sufity, surowe i stanowiące tło dla meblowej scenografii. Na tę z kolei składa się połączenie klasyków wzornictwa z łupami upolowanymi na targach staroci w Bytomiu i Berlinie.

– Starłem się, aby meble były w kontraście do surowego wnętrza, ale również sobą wyrażały industrialny charakter – wspomina Przemo Łukasik.

W ten sposób tuż obok siebie znalazły się: gimnastyczny kozioł w funkcji ławeczki, stolik z Marakeszu do serwowania herbaty, ale też dzieła Jeana Prouvé: stół w kuchni Gueridon, krzesła Standard oraz fotel w pokoju (Cite).

W ascetycznym holu zwraca uwagę łaciate krzesło LCM – kultowy amerykański design z 1946 roku. Prosta, funkcjonalna łazienka została wykończona białymi płytkami z czarną fugą. Armaturę wykonano z miedzianych rur, a przy oknach i na ścianach w części dziennej widać pozostałości uszczelniaczy i spoiw. W kuchni znajdziemy aneks wykonany ze sklejki liściastej, który czytelnie odcina się od betonowych ścian i posadzek, a w salonie na pierwszy plan wysuwa się masywny skórzany hamak marki Blees Studio.

Wszystko to zostało uzupełnione meblami małżeństwa Eamesów. Są tu Fotel EPA, krzesło Playwood LCW, stolik Stools oraz ława Nelson Bench. Oświetlenie natomiast zapewniają lampy Flos: 236 i Toio.

Zamiast drogich wykończeń jest funkcjonalność, autentyzm miejsca. – Prawdopodobnie jestem jedynym mieszkańcem tego budynku, który nie otynkował prefabrykatów we wnętrzu, chciałem przez to pokazać, że produkt deweloperski można łatwo wykorzystać, ujarzmić i nadać mu osobowość – podkreśla Łukasik.

Przemo Łukasik: – Mój Bytom jest niczym dawny Berlin

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Warszawski sen

Warszawski sen

Warszawa | 1 kwietnia 2024

Kolejny felieton architekta Przemo Łukasika z cyklu „Bagaż podręczny”