Kiki Goti, grecko-amerykańska architektka, projektantka i profesorka wypracowała język wizualny tak wyrazisty, że nie sposób pomylić jej projektów z żadnymi innymi. Jej prace nie celują w spokój – celują w zmysły.
Urodzona w 1991 roku w Salonikach, Goti ukończyła studia architektoniczne na Uniwersytecie Arystotelesa, a następnie pogłębiała wiedzę na temat cyfrowej produkcji i projektowania komputerowego w Stuttgarcie. Przeprowadzka do Nowego Jorku była dla niej decyzją podyktowaną potrzebą kontaktu z różnorodnością – zarówno kulturową, jak i wizualną.
Obecnie mieszka na Brooklynie i wykłada w Pratt Institute i Parsons School of Design.
Jej prace powstają z kontrastów. Zderzają się w nich materiały miękkie i sztywne, formy industrialne z ręcznym rzemiosłem, a maksymalistyczne kompozycje kolorystyczne z rygorystycznym podejściem do konstrukcji. Elementy z pianki klimatyzacyjnej, ręcznie malowane w pasy, zestawia z laminowanym akrylem, stalą, aluminium.
Tworzy przedmioty codziennego użytku – wazony, stoliki, lustra, lampy – które trudno jednak uznać za neutralne.
Kiki Goti mówi o swoich projektach jako o „tangibility visual” – wizualnej namacalności. To próba przywrócenia domowej przestrzeni intensywności doznań, których tak brakowało jej w czasie pandemii.
– Miałam wrażenie, że moje otoczenie stało się jałowe i sterylne. Chciałam stworzyć przedmioty hipersensoryczne, które pobudzają wzrok i dotyk – mówi.
Jej formy są miękkie, rzeźbiarskie, często przypominają zabawki lub scenografie teatralne. Wzbudzają chęć kontaktu fizycznego – aż chce się je ścisnąć, przesunąć, obrócić.
Choć Goti działa dziś głównie w obszarze projektowania obiektów, jej sposób myślenia pozostaje architektoniczny. Stawia na relacje: między materiałami, między kolorem i strukturą, między osobą a przedmiotem.
W tym podejściu nie chodzi wyłącznie o funkcję czy dekorację, ale o stymulację, dialog i cielesne doświadczenie.