Czy da się dziś mówić o projektowaniu jednym głosem? A może właśnie wielość głosów, kierunków i tematów jest jego największą siłą? Gdynia Design Days dojrzewa – nie tylko symbolicznie, obchodząc swoje 18. urodziny, ale też wewnętrznie, mierząc się z pytaniami o sens i cel działania.
Z Martyną Błaszczyk, kierowniczką Centrum Designu Gdynia, organizatorem GDD, rozmawiamy o zmianach, odpowiedzialności i projektowaniu jako sztuce zadawania pytań.
W grudniu ub. roku zostałaś kierowniczką Centrum Designu. Czego możemy się spodziewać?
Myślę, że osoby obserwujące działalność Centrum Designu, w tym festiwal Gdynia Design Days, nie odnotują drastycznych zmian. Podstawowe wartości czy kierunki pozostają te same. Nadal będzie można odwiedzać wystawy, wziąć udział w wykładach czy warsztatach podczas GDD. Festiwal planujemy z dużym wyprzedzeniem, całym zespołem, ponieważ każda osoba to specjalista w swoim obszarze. W kontekście zmian obserwować będzie można raczej ewolucję niż rewolucję.
Chcemy zacząć skupiać się nie tylko na festiwalu, ale też innych działaniach w ciągu roku. To niełatwe, ponieważ organizujemy bardzo duże wydarzenie, które wymaga ogromnego nakładu naszej wielomiesięcznej pracy. Nad kolejną edycją zaczynamy pracować najczęściej już w październiku – listopadzie, a od kwietnia do końca czerwca jesteśmy już pochłonięci całkowicie wydarzeniem. Gdynia Design Days to najważniejszy i największy punkt naszej pracy, ale chcemy ją nieco rozproszyć i wypracować model, w którym będziemy mogli w ciągu roku, poza GDD, pracować nad innymi, ciekawymi projektami.
W tym roku także, w myśl rozwinięcia hasła festiwalowego, chcemy skupić się nie na ilości, a jakości wystaw i wydarzeń. Liczbowo będzie nieco mniej, ale za to chcemy, aby jakościowo każdy punkt festiwalu wnosił konkretną wartość.
Festiwal w tym roku obchodzi swoje 18 urodziny i przechodzi symboliczną przemianę.
W tym roku festiwal symbolicznie wchodzi w dorosłość, ale mam wrażenie, że ten proces dzieje się od lat. GDD zmieniało się, bo zmieniała się rzeczywistość wokół, wyzwania, ale także osoby nas odwiedzające, a w końcu – sam zespół. Festiwal od początku mocno korelował z tym, co teraz i tym, co bliskie. Wraz z czasem, skupiał się na różnych aspektach, ale też operował innym językiem.
Ludzie zaczęli uciekać przed takim tonem, bo ile można znieść informacji o końcu świata? To nie znaczy, że założyliśmy różowe okulary. Zmieniliśmy język na łagodniejszy, mniej agresywny, nadal prowadzący narrację na te same tematy, ale w sposób, który nie wprowadza w poczucie bezsilności, a raczej poczucie sprawczości i tego, że inna droga jest możliwa. I że podczas tej drogi musimy o siebie zadbać.
Obserwujemy także, jak bardzo dojrzała publiczność. Zarówno osoby z branży projektowej, jak i spoza niej, mają dziś o wiele większą wiedzę, świadomość i wrażliwość na projektowanie i jego rolę. Dlatego staramy się, aby nasze wystawy oraz wydarzenia wciąż wnosiły coś ważnego do dyskusji, pobudzały do refleksji lub edukowały. Stawiamy sobie więc poprzeczkę coraz wyżej, ale jednocześnie nie możemy zapominać o osobach, dla których temat projektowania jest nowy, nie tak dobrze znany. Takim osobom o projektowaniu chcemy opowiadać w równie atrakcyjny, a przede wszystkim przystępny sposób.
Gdynia Design Days to zespół ludzi, którzy także rozwijają się i dojrzewają. Mamy ten przywilej, że możemy pracować w twórczym środowisku, codziennie uczyć się i dyskutować o tym, co istotne. Tak naprawdę, wszyscy rozwijamy się wraz z festiwalem. Ważna jest dla nas autentyczność i działanie zgodnie z wartościami, o których opowiadamy. Co roku wyciągamy wnioski z naszych działań i nie wszystkie są laurką. Na pewno zmieniło się nasze podejście do produkcji materiałów na potrzeby festiwalu – dziś balansujemy pomiędzy ograniczeniem produkcji do minimum a widocznością festiwalu. A doprowadziła do tego długa droga.
Hasłem tegorocznej edycji jest „Rozproszenie”. Co będzie głównym impulsem do rozmów?
Hasła GDD są od lat wielowątkowe i wielowarstwowe – nie inaczej w tym roku. Będziemy rozkładać „Rozproszenie” na czynniki pierwsze. Porozmawiamy o tym, jak bardzo rozproszone jest poszukiwanie przez nas rozwiązań – nie mamy jednej wielkiej idei, która wskazywałaby nam kierunek. Jednocześnie mamy ogrom potrzeb, które musimy zaspokajać – projektować w sposób zrównoważony, inkluzywny, z myślą o człowieku, innych gatunkach, ale też estetycznie.
Rozproszenie wkrada się do każdej z branż projektowych. Bierzemy udział w wyścigu na najbardziej innowacyjne, najnowsze, najbardziej szalone. Ile rewolucyjnych projektów widzieliśmy na wystawach? Ja widziałam ich mnóstwo, a nadal nie dostrzegam dużych zmian wokół nas. Te wszystkie nowinki zdają się funkcjonować w większości jako prototypy i manifesty, a nie wdrażane narzędzia. A przecież projektowanie nie może funkcjonować w oderwaniu. Proponujemy więc zatrzymać się w tym wyścigu, nie wymyślać koła na nowo, ale porozmawiać o tym, co mamy, i zacząć z tym pracować.
GDD 2025 pyta też, jak projektować i dla kogo. Jakie wyzwania stoją dziś przed branżą?
Mnogość wyzwań stojących przed środowiskiem projektowym to jeden z wątków, który doprowadził radę programową do hasła „Rozproszenie”. Dziś brakuje jednej recepty na wszystkie bolączki, do której można by się odwoływać. Wątpię, aby taka istniała, i to dziś ogromna trudność. Natomiast wspólnie chcemy pochylić się nad pytaniami, a w dalszym etapie poszukać odpowiedzi, a może po prostu kierunków, w których warto podążać.
W zakresie wyzwań stojących przed osobami projektującymi – ich listę chyba wszyscy znamy już na pamięć. Rośnie nasza wiedza na temat konkretnych kryzysów i tego, jak wpływają na otoczenie. To ogromna wartość, ale też łatwo się w tym pogubić, bo na ile kryzysów jednocześnie można odpowiedzieć, projektując? I czy musimy odpowiadać na wszystkie? Nie wiem tego i myślę, że warto w tym roku powiedzieć sobie „nie wiem”, bo to otworzy nas na przyjrzenie się rzeczywistości.
Dziś wzmacniają się te problemy, o których mówimy od lat – coraz wyraźniejsze stają się wyzwania klimatyczne i środowiskowe. Choć wydawać by się mogło, że na ten temat powiedziano już wszystko, to najwyraźniej nadal musimy go podnosić, bo nadal nie widać dużych, systemowych zmian na horyzoncie. A możliwość projektowania zrównoważonego (nie tylko pod względem zasobów i klimatu, ale także społecznym), coraz mniej jest możliwością, a coraz częściej staje się koniecznością.
Dostrzegasz zmiany w podejściu samych projektantów?
Jeszcze niedawno zrównoważone projektowanie było wartością dodaną – dziś coraz częściej staje się standardem. Jednak choć na poziomie mikro dzieje się wiele dobrego, w skali makro wciąż mamy sporo do nadrobienia, szczególnie w dużych biznesach, dla których kwestie etyczne nadal często ustępują komercji.
To, co często umyka nam w rozmowie na temat zrównoważonego projektowania, to chyba wątki społeczne. Bo przecież ograniczenie odpadów i wykorzystania surowców to tylko element definicji.
Spekulatywny design stawia pytania, nie daje gotowych odpowiedzi. Jakie projekty pojawią się w tym kontekście podczas tegorocznego festiwalu?
GDD przez wiele lat bliżej było do poszukiwania rozwiązań, czegoś namacalnego, niż do pokazywania spekulatywnych prototypów. W tym roku stawiamy więcej pytań niż zwykle i dajemy mniej jednoznacznych odpowiedzi.
To nie oznacza, że zabraknie konkretnych, wdrożonych już projektów. Znaleźć je będzie można chociażby na wystawie Doroty Kabały „Cykl”, która opowie o środowiskowej analizie cyklu życia produktu (LCA) i jej praktycznych zastosowaniach. Podczas tej edycji będziemy nieco więcej niż zwykle pytać i przyglądać się rzeczywistości. Jedną z ciekawszych instalacji w tym nurcie będzie „Ghosts of Tomorrow”, którą stworzył Kuki Iwański. To instalacja o naszych porażkach – społecznych, ekologicznych, systemowych – opowiedziana przez symbolikę flag. Dla mnie to niesamowicie ciekawy projekt, bo wynoszący na piedestał to, co poszło źle. Ich skala i widoczność sprawiają, że nie możemy ich ignorować. A jednocześnie flaga to symbol jednoczenia ludzi i społeczności.
Współczesny design to również kwestia inkluzywności.
W miarę naszych możliwości staramy się, aby sam festiwal był jak najbardziej inkluzywny. Kuratorzy i kuratorki otrzymują od nas zestaw wytycznych, jak projektować i aranżować wystawy, tak aby były jak najbardziej dostępne. Dbamy o odpowiednie zaprojektowanie aranżacji oraz tekstów. Wszystkie ekspozycje są dostępne dla osób poruszających się na wózkach oraz z wózkami, a osoby potrzebujące wsparcia mogą liczyć na pomoc wolontariuszy.
Zależy nam także na demokratyzacji dyskusji – dlatego staramy się mówić o projektowaniu językiem zrozumiałym również dla osób spoza branży.
Jakie wyzwania wiążą się z organizacją GDD w szybko zmieniającym się świecie designu?
To wyzwanie w świecie, w którym powiedziano już tak wiele o projektowaniu i globalnych wyzwaniach. Ale chyba jeszcze większym jest tworzenie wydarzenia, które będzie wartościowe zarówno dla osób eksperckich z branży, jak i dla osób, które nie mają wiedzy na temat projektowania i być może trafią na festiwal podczas weekendowego spaceru. To chyba jeden z sukcesów tego wydarzenia, że na tej samej wystawie znajdzie się doktora, student i osoba wracająca z plaży, która zauważyła wystawę w mieście, a nie zajmuje się projektowaniem. Chcemy, aby każda z tych osób miała szansę zrozumieć, o czym opowiadamy, i znaleźć w tym dla siebie jakąś wartość.
Staramy się różnicować naszą ofertę tak, aby znalazły się w niej punkty z myślą o osobach z branży, wydarzenia lub wystawy szczególnie z myślą o „amatorach i amatorkach”, a także takie miejsca, które skupiają wszystkie te grupy. W tym roku takim miejscem może być wystawa, która zlokalizowana będzie w Gdyńskim Centrum Filmowym – „Sztuka starzenia” – realizowana przez zespół kuratorski w składzie Aleksandra Majdzik-Cisowska, Izabela Serej oraz Szymon Serej. Będzie to opowieść o przyszłości nas wszystkich i próba spojrzenia na proces starzenia się społeczeństw przez pryzmat sztuki, designu, innowacji oraz osobistych historii. To temat, który bliski jest chyba wszystkim – zarówno na poziomie osobistym, a w przypadku osób projektujących – także zawodowym.
Jakie pytania chciałabyś, by uczestnicy zadali sobie po festiwalu?
Czy naprawdę musimy prześcigać się w innowacjach? A może odpowiedzi już znamy, tylko z nich nie korzystamy?
A jaką historię chciałabyś, aby Wasze wydarzenie opowiedziało w 2025 roku?
Chciałabym, abyśmy w tym roku na chwilę się zatrzymali i rozejrzeli wokół. Potraktowali festiwalowe hasło „Rozproszenie” i cały festiwal jako zaproszenie do postawienia pytań o to, gdzie jesteśmy i jak tu trafiliśmy. Na odpowiedzi przyjdzie jeszcze czas.
Martyna Błaszczyk
Rocznik 1991. Kierowniczka Centrum Designu Gdynia. Z trójmiejskimi instytucjami kultury zawodowo związana od 2014 roku. Kuratorka wystaw, koordynatorka wydarzeń, autorka artykułów o designie, koordynatorka projektu Manuba (limitowana seria przedmiotów tworzona specjalnie na potrzeby festiwalu GDD). Historyczka sztuki, pracę naukową kontynuowała w ramach doktoratu, koncentrując się na zagadnieniach związanych z dialogiem międzykulturowym, hybrydowością sztuki oraz problemem tożsamości kulturowej. Jej supermocą jest znajomość hindi.