Z projektami domów bywa różnie – czasem wywodzą się z katalogu, czasem z rozmów z architektem, a czasem z potrzeby, której wcześniej nikt nie umiał nazwać. W przypadku Agnieszki Dygant kluczowa okazała się pamięć: o dzieciństwie, o domach bliskich kobiet w jej rodzinie, o wspólnych chwilach, kiedy nie liczy się plan dnia, a obecność. To właśnie wspomnienia i potrzeba spokoju zbudowały fundament jej wiejskiego domu – miejsca, które nie ma „robić wrażenia”, tylko działać. Także na ciało i zmysły. I może właśnie dlatego zyskuje taką siłę wyrazu.
Dom Agnieszki Dygant znajduje się na działce z historią – to dawne siedlisko, którego charakter właściciele postanowili uszanować. Jak mówi aktorka, miejsce miało w sobie coś, co trudno zdefiniować – duch przestrzeni, wynikający z naturalnego ukształtowania terenu, obecności starych drzew i pozostałości po wcześniejszej zabudowie. To nie była zwykła, pusta działka podzielona według planu, lecz przestrzeń, którą należało oswoić i zrozumieć.
– Zależało nam, żeby nie ingerować zbyt mocno w otoczenie. Skarpa, drzewa, stary układ – wszystko to stało się punktem wyjścia dla decyzji o lokalizacji domu. Kiedy wyburzyliśmy dawny budynek, odsłonił się widok na zalewane wiosną koryto rzeki. Nazwaliśmy to „widokiem na morze” – opowiada Agnieszka.
Budynek przyjął formę nowoczesnej stodoły, z wyraźną linią dachu, która nadaje mu skalę i tożsamość. Choć pierwotnie planowano parterowy dom, ostatecznie powstała bryła z poddaszem – bardziej funkcjonalna i, jak podkreśla właścicielka, dająca większe poczucie swobody.
Aranżacja bazuje na naturalnych materiałach i stonowanej palecie barw. Dominuje drewno, w tym świerk z odzysku, przywieziony z gór. – Ma swój charakter i jest wdzięczny w utrzymaniu – tłumaczy swoją decyzję aktorka. Kolory ziemi – ciepłe brązy, beże, szarości – zostały dobrane nie tylko z myślą o estetyce, ale przede wszystkim praktyczności.
Wystrój nie aspiruje do spektakularności. To raczej przestrzeń, która ma służyć – relaksowi, bliskości, odpoczynkowi.
Sercem domu jest otwarta strefa dzienna z wysokim sufitem i antresolą – zabiegiem często spotykanym w domach typu barn house, który potęguje wrażenie przestronności i pozwala lepiej doświetlić wnętrze. W połączeniu z dużymi przeszkleniami tworzy to przestrzeń o spokojnym rytmie i wyraźnym podziale – miejsce wspólne w centrum i zakątki do wyciszenia na uboczu.
Jednym z ulubionych miejsc bliskich Agnieszki jest natomiast kuchnia. Przestronna i pełna światła, zaprasza do wspólnego gotowania i celebrowania codziennych chwil. Dla większego komfortu wyposażono ją w dwa zlewozmywaki oraz dwie baterie kuchenne: Omnires Bend z dwufunkcyjną, wyciąganą wylewką, która ułatwia wykonywanie codziennych prac, oraz Omnires Switch z wbudowanym filtrem, umożliwiającą korzystanie ze świeżej wody pitnej bez potrzeby kupowania plastikowych butelek.
Istotną rolę w aranżacji odgrywa też światło i sposób kadrowania widoków. Umiejscowienie domu względem skarpy i starego koryta rzeki pozwala na realny kontakt z krajobrazem – nie tyle przez symboliczne otwarcie się na otoczenie, co przez konkretne decyzje architektoniczne. To, co znajduje się za oknem, zostało ujęte niemal jak obraz, z myślą o kontemplacji, a nie o ekspozycji.
To jak został zaprojektowany dom Agnieszki Dygant i jego wykończenie są dowodem na to, że funkcjonalność nie musi wykluczać trwałości i wyrazu.
To nie jest dom z biurkiem i laptopem – jak zaznacza właścicielka – ale miejsce odcięcia się od rytmu codzienności. Warszawa to praca i obowiązki. Tutaj jest cisza, ciemność i spokój.