W mieszkaniu w warszawskim Porcie Praskim od Mistovia nie znajdziemy cienia wnętrzarskich klisz. Połączenie surowego betonu, kolorowych płytek i aż pięciu rodzajów forniru, a także trafny dobór mebli vintage tworzą comfort zone, gdzie każdy element jest ciekawy i wnosi dodatkowy kontekst. Czy nie jest to przypadkiem kwintesencja nowoczesnego projektowania?
Wiszący w salonie obraz Zbigniewa Olszyny przyciąga uwagę i zapada w pamięć. Jak mówi artysta: „Moje obrazy często są poskładane ze znanych składników, w efekcie stają się zaprzeczeniem realności, a obiekty zyskują nowe znaczenia i stają się surrealistycznym elementem całości”. Przypomina to nieco sposób projektowania charakterystyczny dla Marcina Czopka, założyciela katowickiego studia Mistovia. On też komponuje wnętrza z całej gamy różnorodnych elementów, które zyskują dzięki temu nowy wymiar. Jego talent do tworzenia wnętrzarskich kolaży w przypadku wnętrza na warszawskiej Pradze zaowocował kompozycją surowego minimalizmu i intrygującej kolekcji form i tekstur.
Właściciel mieszkał wcześniej w domu i zależało mu na otwartej przestrzeni, dlatego w pierwszej kolejności zapadła decyzja o wyburzeniu większości ścian.
Mieszkanie zostało zaprojektowane tak, aby przestrzeń można było dowolnie otwierać lub dzielić za pomocą przesuwnych drzwi. Kuchnia jest zupełnie otwarta na salon i kącik jadalniany. Dodatkowa niewielka łazienka jest dostępna z przedpokoju. Ze względu na swoją rolę konstrukcyjną elementem nieusuwalnym okazał się żelbetowy słup w salonie – chcąc nie chcąc, stał się centralnym punktem przestrzeni. W myśl zasady „jeśli nie możesz czegoś ukryć, wyeksponuj to” został odarty z tynku i przedłużony ażurową ścianą z ceramicznych luksferów. Tak powstało idealne miejsce dla ekspozycji mocnego obrazu Zbigniewa Olszyny. Za żelbetowym słupem i ażurową ścianą zmieścił się efektowny regał na książki i kolekcję osobistych przedmiotów właściciela.
Surowe, betonowe powierzchnie, czyli rezultat usunięcia tynków z sufitów i części ścian, oraz podłoga z mikrocementu tworzą tu spójne tło dla różnorodnych materiałów i wyrafinowanych detali. – Zdjęcie tynków było jednym z najciekawszych wyzwań. Wymagało znalezienia odpowiedniej ekipy oraz zmierzenia się z trudnościami technicznymi. Ale efekt, w tym unikatowy sufit z zachowanymi śladami po wcześniejszych pracach, w pełni to wynagrodził – opowiada Marcin Czopek.
Właściciel początkowo pragnął wnętrza opartego na szarościach i betonie. Jednak w miarę rozwoju prac nad projektem przestrzeń zaczęła nabierać mocniejszych barw i faktur. Przysłużyły się temu spotkania na budowie oraz wspólne oglądanie próbek materiałów pokazywanych przez projektanta. Szorstkie, betonowe powierzchnie wyraźnie złagodniały w zestawieniu z obłymi, miękkimi formami mebli i zabudów, a także z wyszukanymi materiałami, takimi jak ciemny czeczotowy fornir w kuchni i łazience czy głęboko zielone, fakturowane płytki Mutina z motywem charakterystycznych kropek. Każde pomieszczenie zyskało swój indywidualny charakter, nawet włączniki światła dopasowano do poszczególnych materiałów – inne do płytek, betonu i fornirów. Wprawne oko dostrzeże, że jest ich co najmniej pięć rodzajów.
– To mieszkanie jest przestrzenią otwartą na przyszłe zmiany i potrzeby właściciela – podkreśla Marcin Czopek. – Jego atutem jest też możliwość wydzielenia dodatkowego pomieszczenia w przyszłości. W efekcie udało się zgrabnie połączyć pragmatyzm z nieskrępowaną artystyczną ekspresją.
Marcin Czopek i jego Mistovia
Rocznik 1992. Ukończył architekturę na Politechnice Śląskiej w Gliwicach (2017). Tuż po studiach dołączył do zespołu multidyscyplinarnego biura projektowego Brokat z Katowic, a w 2021 roku założył własną pracownię – Mistovia, również z siedzibą w Katowicach. Mistovia specjalizuje się we wnętrzach prywatnych, ale pracuje też nad projektami z obszaru przestrzeni publicznych.