Tomasz Konior: – Architektura nie służy fotografowaniu

|

6 stycznia 2011 | Ludzie

– Architektura coraz bardziej staje się zjawiskiem powszechnym, dziś wszystko nazywa się architekturą, nawet budowanie hal produkcyjnych czy hipermarketów. A przecież architektura to sztuka kształtowania przestrzeni, sztuka tworzenia budynków – mówi Tomasz Konior, jeden z najbardziej uznywanych polskich architektów. Jego Konior Studio w Katowicach obchodzi w tym roku 15. lecie działalności.

Za trzy lata w nowej siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, zaprojektowanej przez pańskie studio ma odbyć się pierwszy koncert. Podczas spotkań z publicznością zaprasza pan już na to wydarzenie. Melomani mogą zapytać, czy jest już znany repertuar inauguracyjnego koncertu?
Tomasz Konior: – W kuluarach pojawiają się już pewne typy i prognozy, mówi się o różnych utworach, które miałyby być wykonywane, wspomina się nawet o specjalnej kompozycji, która miałaby być stworzona na tę okoliczność. Pojawiają się również informacje o wykonawcach. Nie tak dawno pożegnaliśmy Henryka Mikołaja Góreckiego, który miał być honorowym gościem inauguracji. W jej kontekście myśli się także o festiwalu muzyki wielkich polskich kompozytorów: Wojciech Kilara, Krzysztofa Pendereckiego i H.M. Góreckiego właśnie. Sądzę jednak, że program będzie się tworzyć, tak jak powstawać będzie budynek. Mamy nadzieję, że od wiosny zaczniemy budowę i stanie się to, co jeszcze niedawno wydawało się niemal nieprawdopodobne.

Ostatnio mówi się o panu jako architekcie przestrzeni muzycznych. Prywatnie słucha pan klasyki?
– Podczas mojej edukacji, jeszcze w szkole średniej w Żywcu, bardzo intensywnie grałem na perkusji. W dodatku w trzech zespołach jednocześnie: bluesowym, hardrockowym i jednym z pogranicza jazzu i rocka. Z czasem troszkę mi przeszło, jednak wciąż we mnie gdzieś tkwi chęć bycia organistą czy pianistą, i myślę że kiedyś do tego wrócę. Słucham dużo różnej muzyki, moja przygoda z jazzem jest ciągle aktualna, uwielbiam Johna Scofielda, a Dennis Chambers jest moim absolutnym idolem.

Muzyka może stymulować pracę architekta? Jest jakaś tajemna nić łącząca te dwie formy ludzkiej aktywności?
– To kwestia wrażliwości. Architektura coraz bardziej staje się zjawiskiem powszechnym, dziś wszystko nazywa się architekturą, nawet budowanie hal produkcyjnych czy hipermarketów. A przecież architektura to sztuka kształtowania przestrzeni, sztuka tworzenia budynków, która oznacza coś więcej niż tylko stawianie ścian i pokrywanie ich dachem. Czerpiemy z tego wszystkiego, co nas otacza, z obserwacji, z wsłuchiwania się. Czasem udaje się rzeczywiście mieć poczucie, że dotykamy absolutu, wówczas to coś zupełnie niesamowitego.

Sięgając do tego absolutu czuje się pan trochę demiurgiem? Jako architekt nie tworzy przecież rzeczy ulotnych, a wręcz przeciwnie…
– Nieustannie mam poczucie, że realizujemy pewne zadania i rozwiązujemy problemy, które przed nami są stawiane. Chcemy, aby te rozwiązania były czymś więcej niż tylko zwyczajnym budowaniem. Dlatego też podkreślamy zarówno konteksty jak i to wszystko, co staje się punktem odniesienia: coś powstaje tu i teraz, jest takie a nie inne, jest inspirowane tym co wokół. I raczej tak chciałbym na spoglądać na swoją pracę. Dziś nie ma możliwości, aby architekt mógł działać jako demiurg, który ma własne, wyabstrahowane wizje, które wdraża, i który ma jakieś tajemne moce. Z jednej strony jest więc jakaś niesamowita wrażliwość a z drugiej odporność i skuteczność. To wszystko trzeba zgrabnie łączyć, i gdzieś tam w efekcie dochodzimy do poczucia dobrze wykonanego zadania.

Często podkreśla pan, że w architekturze to człowiek jest najważniejszy. Podczas pracy nad kolejnym projektem w którym momencie więc ten człowiek się pojawia?
– Człowiek jest w każdej chwili. Mam wrażenie, że często w architekturze jest tak, że zapominamy o jego nadrzędnej roli. Zawsze budynek ma służyć ludziom. Architekci czasami się jednak gubią. Podstawowa wartość architektury polega na tym, że spełnia pewne humanistyczne zadania. Kontakt człowieka z architekturą, czyli miejscem które zostało wcześniej wymyślone w głowach ludzi, to szalenie ważna sprawa. Architektura nie służy fotografowaniu, nie służy temu, aby ją oglądać na obrazkach. Ona jest elementem codzienności. Musimy mieć poczucie, że jesteśmy fragmentem większej całości. Polega to świadomości, że coś było przed nami, a później pojawiają się kolejne rzeczy po nas. I ta ciągłość a zarazem kontynuacja to jest coś fascynującego.

Która z dotychczasowych realizacji była dla pana najtrudniejsza?
– W kategoriach pracy nad projektem nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ po pewnym czasie zacierają się doświadczenia które mieliśmy w danym czasie i miejscu. Intryguje mnie, czy potwierdziły się wszystkie nasze wcześniejsze doświadczenia czy próby rozwiązania tego czy innego problemu. Traktuję to w kategoriach spełnienia: idę np. do Akademii Muzycznej w Katowicach i widzę, że parę rzeczy się nie udało, może nie dopilnowaliśmy detalu. Mam jednak jakieś niesamowite poczucie spełnienia, że ten budynek żyje, że dzięki pomysłowi zespołu z którym pracuję, udało się wykreować pewne miejsce. I stało się przestrzenią przyjazną, ludzie ją akceptują, przychodzą tam, bo wpisało się w świadomość ludzi. Świadomość spełniania swojej roli i zadania, w tylu warstwach i wymiarach, jest fantastyczną przygodą i nie zamieniłbym jej na żadną inną.

Rozmawiał: MARCIN MOŃKA

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły:

Nasza Orkiestra Sprawi Państwu Radość

Orkiestra w domu

Katowice | 28 lipca 2016

NOSPR. Jedna z najlepszych przestrzeni koncertowych na świecie.