51. iSaloni: Mediolan w kryzysie

Dopiero 9.00, a przed targowymi bramkami już kłębi się nieprzebrany tłum. Ścisk nieprawdopodobny. Tak będzie do wieczora. Przez kolejnych sześć dni. W końcu trwa największa w świecie impreza z branży wyposażenia wnętrz – 51. edycja Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie. W tym roku same tylko targi odwiedziło 331.649 gości, o ponad 10 tys. więcej niż przed rokiem!

Dopiero 9.00, a przed targowymi bramkami już kłębi się nieprzebrany tłum. Ścisk nieprawdopodobny. Tak będzie do wieczora. Przez kolejnych sześć dni. W końcu trwa największa w świecie impreza z branży wyposażenia wnętrz – 51. edycja Salone Internazionale del Mobile w Mediolanie. W tym roku same tylko targi odwiedziło 331.649 gości, o ponad 10 tys. więcej niż przed rokiem!

Włosi, Niemcy, Polacy, Hiszpanie, Japończycy, Amerykanie. Wszyscy grzecznie stoją w kolejce do bramek, nad którymi wisi tablica „Fast way”. Kolejka nawet nie drgnie. – Typowa włoska szybka ścieżka – rzuca ktoś z uśmiechem. W końcu ruszamy.

Tysięczne krzesło. 51. rekord
Akredytowaliśmy się przez internet, jeszcze z Polski, więc na miejscu wystarczy zeskanować w czytniku kod kreskowy na potwierdzeniu i po chwili mamy bilet upoważniający do odwiedzin targów. Jeszcze krótka wizyta w biurze prasowym, gdzie dostajemy małą czerwoną walizkę na kółkach, bardzo przydatną do zbierania i transportu materiałów prasowych, wypijamy szybkie espresso i ruszamy na teren targów. Kolejno odwiedzamy halę po hali. Kartell, Vitra, Magis, Moroso, Kettal, Edra, Kler, Paged, Dedon, Roda… Mijają godzina za godziną, stoisko za stoiskiem. Oglądając tysięczne krzesło zastanawiamy się, czy już go przypadkiem gdzieś wcześniej nie widzieliśmy. A to dopiero trzecia hala. Zostało jeszcze, hmmm, chyba z pięć, które chcieliśmy odwiedzić… Wszystkich jest ponad 20. Każda wielkości boiska do piłki nożnej.

Targi trwały od 17 do 22 kwietnia. Łącznie tegoroczną edycję iSaloni odwiedziło 331.649 gości, o ponad 10 tys. więcej niż przed rokiem (wzrost o 3,5 proc. w porównaniu do 2011 r.). Prawie 190 tys. osób przyjechało spoza Włoch (wzrost o 5,9 proc. w odnieseniu do ub. r.) Na targach zaprezentowało się 2,7 tys. wystawców z całego świata. W sumie targi odwiedziło niemal 6,5 tys. dziennikarzy (w tym 5,7 tys. zagranicznych).

NASZE RELACJE FOTOGRAFICZNE: Mediolan 2012

– Jesteśmy bardzo zadowoleni ze wszystkiego, co osiągnęliśmy w tym roku na iSaloni. Targi odgrywają szalenie istotną rolę w ożywianiu całej włoskiej gospodarki. Staramy się nie zapominać o tych przedsiębiorstwach, które przechodzą niezwykle trudny okres, niektóre z nich są zmuszone zawieszać funkcjonowanie. Dlatego tak mocno podkreślamy znaczenie współpracy i solidarności ze wszystkimi markami i pracownikami naszej branży. Razem możemy pokonać obecny kryzys – tłumaczy Roberto Snaidero, szef Federacji Federlegno-Arredo, zrzeszającej ponad 2300 włoskich producentów mebli.

Z ziemi polskiej do włoskiej
Fiera, czyli komercyjne targi, gdzie przychodzi się oglądać nowości i załatwiać interesy, to jednak tylko połowa iSaloni. Trendy podgląda się gdzie indziej, podczas tzw. Milano Design Week. W Zonie Tortonie, w Venturze Lambracie, w Brerze, muzeach, kawiarniach, sklepach. – Dzięki tym wszystkim imprezom przez cały tydzień do Mediolaniu zjeżdża pół miliona ludzi. Okey, ceny wszędzie są zawrotne, ale za to wstępy na większość imprez darmowe. Nie to co podczas tygodnia mody, gdy na każdy pokaz obowiązuje zaproszenie, które jest nie do dostania – opowiada mi taksówkarz.

I tak w Ventura Lambrate (90 wystaw) odkrywa się trendy na ekspozycjach projektantów, szkół i ośrodków designu z całego świata. W strefie Brery i centrum chodzi na imprezy i premiery wielkich marek. Zona Tortona (100 tys. odwiedzających, w tym 2 tys. dziennikarzy; projekty 200 dizajnerów i 46 firm z 26 krajów) to miks targów i prezentacji. Do galerii Rossany Orlandi idzie się dla klimatycznych wystaw. W tym roku pojawiła się jeszcze jedna przestrzeń – MOST (od Leonardo da Vinci Museum of Science and Technology) – urządzona przez znanego brytyjskiego dizajnera Toma Dixona. Projektanci prezentowali się tu pomiędzy wielkimi statkami i łodziami podwodnymi, nowe roboty pracowały w zetknięciu z wiekowymi parowozami, a w rustykalnych wnętrzach przerobionych na restaurację potrawy zamawiało się przez Facebooka.

I wszędzie oczywiście Polacy! Nie tylko w gronie oglądających, ale coraz więcej w roli wystawców. – W Mediolanie jak zawsze ładowałem akumulatory. Polacy pokazali się z dobrej strony, wystawy były dobrze zorganizowane – ocenia Ryszard Balcerkiewicz, prezes Noti.

Przygotowując wraz z Fundacją Creative Project publikację „Designlink.pl – Guide on Polish Design / Milan 2012” (czataj: „Przewodnik Designlink.pl – Polacy na iSaloni”) otrzymaliśmy 17 zgłoszeń miejsc, gdzie można było zobaczyć polski design w Mediolanie. To świetny wynik, choć np. znakomici Holendrzy byli obecni w co najmniej 100 miejscach (momentami miało się wrażenie – że poza głównymi targami – to oni rządzą Mediolanem). Mieliśmy duże wystawy (Kler, Paged, Wielkopolska, Poznań, festiwal designu w Łodzi), ale też mniejsze stoiska dizajnerów, grup projektowych, czy instytucji (np. Design Centrum Kielce). Nie do końca rozumiemy dlaczego Wielkopolska i Poznań prezentujące się w Zonie Tortonie obok siebie na dwóch różnych wystawach, nie mogły połączyć funduszy i z jednym budżetem zrobić jeszcze lepszej wspólnej wystawy. Cieszmy się, że coraz nas więcej w Mediolanie. Ale z czasem trzeba przestawić się z pójścia na ilość, w jakość.
 
Kryzys niestraszny. Idą zmiany
Na iSaloni widać było, że choć branża jest w kryzysie, Włosi nie poddali się i szybko znaleźli opowiedź na „dołek”.

– Zanotowaliśmy wyjątkowe wyniki frekwencyjne, szczególnie biorąc pod uwagę ponury klimat gospodarczy w okresie poprzedzającym tegoroczną edycję iSaloni. Uspokoiły nas zresztą nie tylko dane liczbowe, ale przede wszystkim poziom zadowolenia wystawców biznesowych. Dużym wsparciem okazały się również wydarzenia, odbywające się w całym mieście, uzupełniające naszą imprezę. Udowodniliśmy, że iSaloni to nie tylko sprawne narzędzie biznesowe, ale także poważny impuls dla działań kulturowych – mówi Carlo Guglielmi, szef Cosmit, firmy, która organizuje targi.

– Polski design był w tym roku widoczny jak nigdy dotąd. Nasza obecność w różnych przestrzeniach iSaloni odzwierciedla różnicującą się i rozwijającą dynamicznie scenę designu w Polsce oraz poszerzający się stopniowo obszar debaty – komentuje Paweł Kubara z firmy Comforty. – Tymczasem tegoroczne targi – mniej nowości i raczej brak zaskoczeń, pokazują, jak trudna sytuacja gospodarcza wpływa na firmy i ilość nowych wdrożeń. Propozycje wiodących firm są bardziej funkcjonalne, uniwersalne w formie, tańsze w produkcji. Niektóre marki, te uchodzące za luksusowe, wręcz zaskoczyły obniżeniem jakości. Być może trudny okres wpłynie równoważąco. Dojdzie do pewnych przewartościowań?

– Tegoroczny tydzień designu pokazał to, czego nie było widać od wielu lat w Mediolanie. Nie chodzi o kolejny produkt czy nową kolekcję mebli, na które stać tylko wybranych. Ta nowość, to zmiana mentalności – komentuje w rozmowie z „Design Alive” trendwatcherka Zuzanna Skalska, z którą przemierzaliśmy Mediolan. – Przez ostatnich 50 lat byliśmy oślepieni konsumenckim światłem nowości. Tym razem ważne okazały się nie nowe krzesło, lampa czy stół lecz wygrzebane z archiwum rysunki i patenty oraz procesy produkcji, które wpływają na końcową formę produktu. „Inna nowość” to produkty dla następnej generacji. Projektujemy, produkujemy i kupujemy rzeczy, które można zreperować. Czas, aby przekazać następnemu pokoleniu jakość, a nie góry śmieci. Mediolan pokazał początek nadchodzących wielkich zmian. Ciekawa jestem, kiedy te zmiany staną się masowym myśleniem.

Więcej: www.cosmit.it, www.tortonadesignweek.com, www.venturaprojects.com

no images were found

Zapisz się do newslettera!

Powiązane artykuły: